Poziomka był bardzo podekscytowany zbliżającym się zgromadzeniem. Bo… co to oznaczało? Po pierwsze to, że będzie mógł poznać więcej psów. Po drugie to, że był już faktycznym członkiem Bezgwiezdnych, skoro chcieli zabierać go na tak ważne wydarzenie! Cieszył się z tego, jako że sam również zaczynał czuć się tu jak w domu. Jego mama nigdzie się nie pojawiała… Zaginęła, jakby nie chciała wiedzieć, co tam u niego. Nadal się o nią martwił, jednak łapał się też na tym, że starał się o niej za dużo nie myśleć. Wtedy nie czuł tego ucisku w klatce piersiowej. Wtedy czuł się lepiej.
Zgromadzenie zapowiadało się wspaniale! Poziomka przyszedł tam wraz z kilkoma innymi psami, obijając się trochę o zgromadzonych już członków klanów. Przepraszał cichutko, więc nic złego się nie stało. Po chwili został zawołany przez Jazgota, więc w końcu do niego podszedł i usiadł obok posłusznie.
Zgromadzenie się rozpoczęło, ale pies nie mógł skupić się na żadnych oficjalnych sprawach. Widząc, jak pewne dwie suczki przyglądają się mu, postanowił do nich podejść i się przywitać.
— Hej! — zawołał wesoło, nie zauważając kompletnie nieprzyjemnych spojrzeń jednej z nich.
— Po co tu przyszedłeś? — spytała nieznajoma, co wydało mu się nieco głupiutkie. W końcu to oczywiste, że przyszedł tu na zgromadzenie! Poziomka uśmiechnął się lekko, wystawiając język.
Zauważył kątem oka, że Śnieżynka podchodzi do niego i również mierzy nieznajomą jakimś spojrzeniem. Jednak z jej strony również nie wyczytał żadnych intencji.
— Przywitać się z wami! Hej, skąd jesteście? Wiecie, że to moje pierwsze zgromadzenie? — spytał, machając lekko zakręconym ogonkiem, uśmiechając się.
Jedna z suczek, ta, która dotychczas się nie odzywała, stwierdziła, że to niegrzeczne nie wierzyć w Gwiezdnych… czego piesek zupełnie nie zrozumiał, i nie trudził się żadną sensowną odpowiedzią — nie wiedział, o co jej chodzi!
— To miejsce jest święte, a ty je bezcześcisz swoimi niewiernymi łapskami! — powiedziała nieznajoma suczka, zwracając na siebie uwagę Poziomka. Zdawała się być… nieco nieprzyjemnie nastawiona.
Poziomka nie rozumiał. Chciał się tylko zaprzyjaźnić! Dlatego, gdy Śnieżynka chciała go stamtąd zabrać, pokręcił łebkiem i wyrwał się jej.
Jednak gdy usłyszał, że są brudnymi niewierzącymi, poczuł, że coś jest mocno nie tak. Skrzywił się i przestąpił nerwowo z łapy na łapę.
— Nie mów tak! Możemy tu być… tak samo jak i wy! — odparł, prostując się nieco, choć w jego postawie brakowało pewności.
Próbował wykłócać się z suczką, pomimo tego, że Śnieżynka chciała go stamtąd zabrać. Po prostu nie rozumiał! Nie wiedział, skąd to nieprzyjemne podejście do niego i jego nowej rodziny. Nie chciał się na to zgodzić. Powiedział suczce, aby się zamknęła, na co zareagowała jeszcze większą agresją i wyraźnie miała ochotę go zaatakować. Podszedł bliżej, jakby chciał wyzwać ją do walki, ale wtedy Śnieżynka zaczęła mówić coś o pokoju na zgromadzeniu i… Cóż.
Poziomka nieco się wyłączył. Jeszcze chwilę się wykłócał, ale finalnie podszedł z powrotem do Jazgota, siadając obok, naburmuszony. Do końca zgromadzenia siedział tak w miejscu w przygnębieniu, uwięziony w swoich własnych myślach… Dlaczego tamta suczka go nie lubiła? Nie zrobił przecież nic złego, prawda? Nie rozumiał… Po prostu nie rozumiał. Siedział tak, aż nie został zawołany i nie wrócił z bliskimi na tereny Bezgwiezdnych.
[512 słów, Poziomka otrzymuje 5 punktów doświadczenia i 5 punktów treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz