Akcja zaczyna się przed śmiercią Bryzowej Gwiazdy
Sosnowa Łapa obudziła się. Odkąd chodziła na treningi z siostrą, było już lepiej. Biodra nie bolały jej tak często. Wprawdzie nie była to duża poprawa, ale i tak to cieszyło Sosnową Łapę. W końcu mogła stanąć i nie łapał jej od razu ból. Zauważyła obok siebie swojego mentora Wilczy Cień. Uśmiechnęła się do niego.
— Witaj — oznajmiła.
— Witaj — odparł jej mentor. — Słyszałem, że, eee…już z tobą lepiej… — jej mentor odwracał wzrok. Sosnowa Łapa uniosła brew. Czy coś się stało? Miała nadzieję, że nie. Nie chciałaby się znowu dowiedzieć o czymś złym.
— Czy coś się stało? — spytała.
— Nie, nic…tylko…eee…myślałem…żeby…żebyś miała test na wojownika. Dzisiaj — oznajmił ciężko jej mentor.
Sosenkę zatkało. Poczuła się, jakby miała w gardle gulę. — Naprawdę? — spytała, a w jej oczach pojawiły się łzy szczęścia. — Naprawdę?
— Tak — odparł jej mentor. — Uznałem, że czas na ciebie, żebyś stała się wojowniczką. Widziałem twoją determinację i chęć do poprawy. Dlatego uważam, że powinnaś już zostać wojownikiem.
Sosnowa Łapa nie posiadała się ze szczęścia. W jej głowie pojawiły się wątpliwości, które natychmiast zepchnęła w tył głowy. Zostanie wojowniczką! Musi tylko zdać test! Na pewno go zda!
— Słyszałaś Cynamonowa Pestko? — spytała radośnie, szukają wzrokiem swojej siostry. — Dzisiaj zostanę wojowniczką! — suczka chciała skakać, tak się cieszyła. Wiedziała jednak, że nadwyręży to jej biodro, które musi oszczędzać na test. – Dam z siebie wszystko!
— Cieszę się — odparła Cynamonowa Pestka. — Na pewno zostaniesz wspaniałą wojowniczką! — dodała z uśmiechem. — A teraz zjedz coś. Musisz się wzmocnić przed testem.
Sosnowa Łapa z radością przyjęła posiłek. Jadła go ze smakiem i z radością, której dawno nie czuła. Jak skończyła, oblizała pysk i ruszyła powoli za mentorem.
Sosnowa Łapa stała obok mentora, kiedy ten wszedł do legowiska przywódczyni. Przełknęła ślinę. A co jeśli Bryzowa jednak się nie zgodzi? Spojrzała na siostrę. Ta posłała jej pokrzepiający uśmiech. I wtedy usłyszała nawoływanie przywódczyni. Chwiejnie weszła do legowiska podtrzymywana z jednej strony przez medyczkę.
— Sosnowa Łapo podejdź — oznajmiła szorstko Bryzowa. — Chyba nie każesz na siebie czekać. — skrzywiła swój pysk, widząc, że kuleje.
Suczka podeszła do przywódczyni.
— Twój mentor — tu zerknęła na psa — oznajmił, że powinnaś mieć test na wojowniczkę. — ściągnęła wargi w złośliwym uśmiechu. — Lecz ja uważam, że prędzej można byłoby wyszkolić dorosłego pieszczocha niż taką kalekę. Nie mianuję cię na wojowniczkę. W ogóle. — jej uśmiech stał się jeszcze szerszy, jakby cieszyła ją ta wiadomość.
Sosnowa Łapa czuła się, jakby ktoś zakopał jej łapy głęboko w ziemi. Jak to? Przecież się starała! Tak ciężko ćwiczyła!
— Aale ja już chodzę. Mogę przejść całkiem duży obszar. — oznajmiła.
— Bryzowa Gwiazdo, proszę, pozwól jej zostać wojowniczką — dodał błagalnie Wilczy Cień.
Przywódczyni spojrzała na starszego psa. Wyglądało, jakby bawiły ją te błagania.
— Powiedz mi choć jeden powód. Jeden racjonalny powód — dodała złośliwie. — Ja nie widzę tutaj nikogo oprócz kaleki, która próbuje za wszelką cenę udowodnić, że jest zdrowa. A nie jest! — wyszczerzyła kły. — Wiesz, jak bym cię nazwała, kaleko? — spytała, zwracając się do niej. — Może Zgaszone Światło? Podoba ci się? Mogę wymyślić jeszcze lepsze! A teraz zmiatać mi stąd! I nawet nie próbować ponownie prosić o tak niedorzeczny pomysł!
Sosnowa Łapa poczuła, jak cały świat zawala się pod jej łapami i ciągnie ją za sobą. Nigdy nie zostanie wojowniczką. Nigdy nie zdobędzie nawet imienia! W jej oczach szkliły się łzy. Chciała jak najszybciej znaleźć się jak najdalej od Bryzowej i jej legowiska. Bryzowa wysunęła kły, zmuszając ich do szybkiego wyjścia. Przez chwilę wszyscy wpatrywali się z niedowierzaniem w wejście.
— Bryzowa jest głupia — odparł mentor po chwili ciszy, kiedy był gotów zabrać głos. – Zasługujesz na to.
— Dokładnie. To nie twoja wina — szepnęła medyczka.
— Właśnie że moja! — jęknęła. — Gdybym nie zazdrościła braciom, nie doszłoby do tego! Czekałabym cierpliwie i się uczyła. A tak…
— Kiedy ona w końcu zdechnie? — Sosnowa Łapa usłyszała jak przez mgłę głos mentora. — I przestanie niszczyć życie naszym uczniom i wojownikom?
Uczennica nie miała już sił. Chciała się położyć i spać. I spać i spać i spać. Przespać swoje życie. Przespać panowanie Bryzowej.
— Bryzowa już dawno powinna sczeznąć — szepnął.
Inne psy, zainteresowane krzykami Bryzowej zwróciły głowy w ich stronę. Nikt się jednak nie odezwał.
— Jestem skończona Cynamonowa Pestko — jęknęła głośno. — Nie mam brata, nie mogę zostać wojowniczką… co mi zostało? Mogę tylko gnić w legowisku uczniów jak ostatnia oferma. Inni będą mnie pokazywać pazurami i mówić: Widzisz? Uważaj na siebie, bo skończysz jak ona. Nie chcę takiego życia! — łzy zaczęły kapać z jej oczu na ziemię.
— Nie mów tak — oznajmiła Cynamonowa Pestka. — Jesteś silna i zdeterminowana. Twoje imię nic nie znaczy.
— Może kiedyś pokażesz Bryzowej, że potrafisz zostać wojowniczką. I ona będzie musiała to przyznać. I zmieni ci rangę.
— Dokładnie Sosenko. Zmiażdżysz ją! — zawołała medyczka.
Sosnowa Łapa nie była pewna. Wydarzenia sprzed chwili szumiały jej w głowie, nie pozwalając na żadne sensowne myśli.
— Nie słuchaj tej wywłoki — stwierdził mentor. — Mówiła, że matka Bolesnego Barku sama się prosiła o atak niedźwiedzia. Ona jest chora na głowę.
— Muszę pobyć chwilę sama — jęknęła suczka. Głosy siostry i mentora szumiały w jej głowie.
— Dobrze – oznajmiła Cynamonowa Pestka. — Zostawimy cię teraz. Ale zawsze możesz nas zawołać.
Następne wschody słońca mijały suczce wciąż tak samo. Czuła się pusta i wyczerpana. Całe jej marzenia uciekły jej spod łap jak za szybka zwierzyna. Inni uczniowie opuszczali to miejsce. Ona tego nie zrobi. Pewnego dnia, podeszła do niej Cynamonowa Pestka.
— Witaj — oznajmiła. — Jeśli chcesz, możemy znowu pójść nad rzekę. Jeśli nie będziesz ćwiczyć, będzie gorzej.
— Co mi zostało? — stwierdziła pustym głosem. — I tak nie zostanę wojowniczką. Słyszałaś Bryzową? Nigdy się to nie stanie. — trąciła łapą mech w swoim legowisku.
— Nigdy nie mów nigdy! — odparła radośnie. — Kto wie, może jednak jej udowodnisz? Bardziej niż imię wojownika ważniejsza jest jego dusza. A co robi wojownik? Nigdy się nie poddaje. Czy chcesz nim być?
Sosnowa Łapa spojrzała na siostrę ze zdziwieniem. Ma rację. Wojownicy się nie poddają.
— Tak. Chcę nim być — odparła, uśmiechając się lekko. — Prowadź nad jezioro.
Minęło trochę czasu. Sosnowa Łapa regularnie ćwiczyła chodzenie w wodzie pod opieką medyczki. Dzisiaj jednak było inaczej. Sosnowa Łapa to czuła. Coś było nie tak. Nagle usłyszała krzyki. Coś się stało! Wstała, czując ból, jednak utrzymała się na łapach. Wyszła z legowiska. A tam…Bryzowa. Martwa Bryzowa. Martwa. Jej opatrzone ciało leżało na ziemi, a obok siedziała jej siostra, razem z jej mentorem.
— Cco się stało? — spytała przerażona. — Czy Bryzowa…
Siostra spojrzała na nią smutnymi oczami.
— Cykuta… — wyjąkała siostra. — Dałam jej cykutę… klan już wie… — wyjąkała.
Sosnowa Łapa poczuła, jakby ktoś głęboko zakopał jej łapy. To chyba był żart. Przecież Cynamonowa Pestka nie byłaby w stanie tego zrobić! Ona jest najdelikatniejszą suczką jaką zna! To musiał być wypadek!
— Jjak to… — wyjąkała. — Nie zginęła przez rany? Ma ich dużo. Może to rany… — zaczęła. To musiały być rany. Nic innego.
— Nnie. To nie rany — odparła siostra. — To ja. Pomyliłam zioła z cykutą. Dałam jej cykutę.
— Ale to był wypadek! — zawołała.
— Zostanę przez to ukarana — odparła. — Tak ma być.
— Aale… — zaczęła Sosnowa Łapa. — Dlaczego mają cię ukarać za pomyłkę? — spytała. Wiedziała jednak, że nic nie zmieni.
Sosnowa Łapa leżała w legowisku. Klan chyba dobrze odczuł śmierć Bryzowej. Przywódcą został jej zastępca, Brązowa Blizna, stając się Brązową Gwiazdą. Jej siostra, Żałobna Pieśń, została matką. Sosnowa Łapa pogratulowała jej. Klan wyraźnie odżył. Nagle usłyszała kroki. To był Wilczy Cień.
Mentor stanął przed nią.
— Dobrze, test składa się z polowania. Musisz upolować jak największą zwierzynę. Jeśli ci się uda, zdasz go – dodał, drobiąc łapami. Nie patrzył się na uczennicę. Jego ogon drżał z niepewności. Spojrzał na nią. — Daj z siebie wszystko — dodał z lekkim uśmiechem. — Wierzę, że dasz radę.
Sosnowa Łapa kiwnęła głową. Da z siebie wszystko. Ruszyła powoli, czując ból w biodrach. Co jakiś czas cicho syczała. Ale szła. Zaczęła wąchać powietrze. Wyczuła coś! Ostrożnie ruszyła w tamtą stronę. Zauważyła zająca. No dalej, dasz radę! Na pewno pamiętam coś z treningów. Ułożyła się powoli w pozycji łowieckiej. Spięła mięśnie i wtedy poczuła ból w biodrze! O nie, nie da rady skoczyć! Sięgnęła łapą w stronę zająca, ale on zaalarmowany uciekł.
O nie! Nie! Nie! Tylko nie to! Nie! Nie może! Musi zdać test! Zaczęła oddychać głęboko, jak nauczyła ją Cynamonowa Pestka. Powoli ból zmniejszył się do głuchego pulsowania. Spróbowała ponownie stanąć na łapy. Udało jej się to, lecz nie bez bólu. Zaczęła powoli iść z opuszczonym ogonem. Zaczęła ponownie węszyć. Poczuła kolejny zapach, tym razem myszy. Dobrze, może być i mysz. Zaczęła powoli iść w stronę źródła zapachu. Jej biodro pulsowało bólem, ale nie zwracała na to uwagi. Zauważyła spokojnie jedzącą coś mysz. Tylko jak ją złapać, skoro nie może skakać? Zaczęła iść coraz bliżej zajętej myszy. Uniosła łapę i uderzyła w ziemię. Ogłuszyła mysz! Jej zdobycz jednak oszołomiona zaczęła iść dalej, poza zasięg jej łap! O nie! Szybko się uniosła i poczuła ból w biodrze! O nie! Nie znowu! Jej zdobycz oddalała się. Mysz zaczynała dochodzić do siebie. Wstała i zaczęła powoli za nią iść. Jednak myszy udało się uciec. Sosnowa Łapa uderzyła łapą o ziemię ze złości. Dlaczego jej się nie udaje złapać nawet głupiej myszy? Zaczęła węszyć. Wyczuła kolejną mysz. Ruszyła powoli w jej stronę. Jej biodro bolało coraz bardziej. Dawno nie wychodziła na tak długo sama. Zauważyła mysz. Napięła mięśnie i wyciągnąwszy jak najbardziej swoją górną część ciała, opadła na ziemię usiłując pochwycić mysz swoimi przednimi łapami. Udało jej się ją chwycić, ale ona łatwo wyswobodziła się z jej pazurów. Sosnowa Łapa syknęła, czując ból i złość. Nigdy niczego nie złapie!
Szła do swojego mentora z opuszczonym ogonem i bolącym biodrem. Było coraz gorzej i Sosnowa łapa ledwie szła. Ciężar niezłapania niczego, powodował, że czuła się jeszcze żałośniej. Jej mentor podszedł do niej i położył ogon na jej grzbiecie.
— Nie martw się — oznajmił. — Starałaś się, a to najważniejsze. Tego wymagam od swoich uczniów. Według mnie zdałaś test — oznajmił z uśmiechem.
Po usłyszeniu tych słów Sosnowa Łapa od razu uniosła głowę. Niedowierzanie i szczęście pojawiły się w jej głowie. — Naprawdę? — spytała.
— Tak. Idę powiedzieć o tym liderce — oznajmił z ciepłym uśmiechem jej mentor. — A ty chwilkę odpocznij. Niech Cynamonka da ci trochę ziół na ból.
Sosnowa Łapa żuła w ciszy rośliny. Bała się. Tak bardzo się bała, że Brązowa Gwiazda również ją wyśmieje. Nagle usłyszała wezwanie klanu przez przywódcę. Wyszła, podtrzymywana przez siostrę z legowiska. Uczennica spojrzała na przywódcę. Przełknęła ślinę. Niech pozwoli jej zostać wojowniczką!
— Ja, Brązowa Gwiazda, wzywam naszych wojowniczych przodków, by spojrzeli na tę uczennicę. Ciężko pracowała, by zrozumieć wasz szlachetny kodeks, więc polecam ją wam jako pełnoprawną członkinię naszego klanu. Sosnowa Łapo, czy obiecujesz przestrzegać kodeksu wojownika i bronić go nawet za cenę życia?
— Oobiecuję — odparła uczennica. Była szczęśliwa. Jej marzenie, żeby zostać wojowniczką, właśnie się spełnia. Choć czuje pewien niepokój. Co jak przywódca da jej ośmieszające imię? Miała nadzieję, że nie.
— A zatem mocą Coelum nadaję ci pełnoprawne imię. Sosnowa Łapo, od dziś będziesz znana jako Sosnowe Światło. Gwiezdni honorują twoją determinację i upór, a my witamy cię jako pełnoprawną członkinię klanu. Od dziś zostajesz starszą.
Nastała cisza. Sosnowa Łapa poczuła się, jakby świat pod nią pękł. Kolejny raz. Jak to starszą? Spojrzała na siostrę, również zdziwioną jak ona sama. Słyszała szepty psów z klanu.
— Starsza? Jeszcze tego nie było
— Dlaczego została starszą?
— W sumie dobrze, przecież nie może chodzić
W jej oczach wezbrały się łzy.
— Sosnowe Światło! — zawołała po krótkiej chwili jej siostra.
— Sosnowe Swiatło! — krzyknął jej mentor.
Po chwili cały klan wykrzykiwał jej nowe imię. Suczka jednak była zbyt przerażona faktem, że została starszą. Czuła się jak w koszmarnym śnie. Dostała imię. Jednak to tak bolało.
— Nie martw się — usłyszała głos siostry. — Masz piękne imię. To, że zostałaś starszą, jest nieważne…
Sosnowe Światło zaczęła płakać.
— Tak. Ale dlaczego jestem starszą? — jęknęła. — Tak bardzo pracowałam, żeby zostać wojowniczką i co? — spytała. — Co teraz?
— Nie przejmuj się — oznajmił jej były mentor.
— Dokładnie — usłyszała głos swojej siostry, Żałobnej Pieśni — Może przywódca zmieni jeszcze zdanie.
— Nie przejmuj się — dodał jej brat, Krzemienny Pazur. — Może jak przywódca zobaczy, że się starasz, przyzna ci rangę wojowniczki.
Sosnowe Światło przełknęła ślinę. Tak bardzo chciała powiedzieć dziękuję. Ale była zbyt zdołowana. Słowa przywódcy wciąż szumiały w jej głowie.
— Dzisiaj w nocy odbędziesz czuwanie — oznajmiła Cynamonowa Pestka. — Ale zawsze jesteśmy gotowi do pomocy — dodała.
Sosnowe Światło kiwnęła głową
[1996 słów: Sosnowe Światło otrzymuje 19 PD]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz