15 maja 2022

Od Liska do Bluszczyk

Rudo-biały szczeniak westchnął cicho, wlepiając smętne oczy w swoją matkę, Dmuchawcowy Lot, która opowiadała swoim młodym jakąś bajkę. Czy to normalne, że on sam, Lisek, syn Krzemiennego Pazura czuł się niechciany? Owszem, wiedział, że opieka nad czwórką gówniaków, to nie lada wyzwanie, jednakże bez przesady. Miał za złe ojcu, matce, w ogóle całej rodzinie, że większą część ich uwagi skupiają na Węgielku czy też Bergamotce. A on to co? POWIETRZE?
Owszem, była nadzieja, że z upływem kolejnych księżyców to się zmieni, jednakże Lisek szczerze w to wątpił. W dodatku ta cała zgraja, która swoją drogą była traktowana na równi co on, pierworodne dziecko i syn wojowników ventusu, wydawała mu się cholernie dziwna. Rozdrażniony prychnął pod nosem, ziewając.
Zielony listek opadł na jego łapce, na co szczenię przechyliło główkę i powąchało go. Widać, że pora zielonych liści trwała w najlepsze, swoim ciepłem oraz łaskoczącymi promieniami słońca zapraszając na zewnątrz. Koniuszek ogona szczeniaka poruszył się w radosnym merdaniu, na samą myśl o tym, że chociaż na zewnątrz ktoś zwróci na niego uwagę. Przecież był taki idealny- Nic tylko podziwiać!
Czując ciężar obcego ciała na swoim boku, uskoczył, warcząc ostrzegawczo.
— Idź sobie! Co się na mnie uwalasz!?
Cisza zadźwięczała mu w uszach, czuł na sobie spojrzenia wszystkich. Dosłownie wszystkich. Dmuchawiec przerwała na chwilę opowiastkę, zszokowana zachowaniem swojego zwykle idealnego syna. Lisek skulił ogon, przeklinając w myślach tą durną wronią srakę. Popsuje mu otoczkę wiecznie idealnego, którą budował wokół siebie Szlag, szlag, szlag. Zasrana Bluszczyk.
Oblizał zdenerwowany pysk.
— Wybacz, Bluszczyku — kaszlnął, otrzepując z siebie całą tę nerwową sytuację — Myślałem, że to znowu ten przebrzydły chrabąszcz. Nie chciałem być niemiły. Chcesz się pobawić? — wygiął grzbiet, kładąc przednie łapy na ziemię i zachęcając siostrę do wspólnych harcy. Co jakiś czas zerkał jednak na matkę, która przyglądała mu się uważnie z kamiennym wyrazem pyska. Gdy jego durna siostra odwzajemniła gest, rozpoczynając, jej zdaniem, wesołą gonitwę po żłobku, Dmuchawiec uśmiechnęła się łagodnie.
— Tak się robi, gdy postąpimy źle, moje kochane dzieci — Lisek uśmiechnął się zwycięsko, unosząc brodę. Wrócił mu humor, a ego skoczyło jeszcze wyżej, szczególnie że matka pochwaliła go publicznie.
Ha!
A Bluszczyk niech się zesra na zielono, to on był ideałem i prawdziwym diamentem tejże rodziny.
 
Bluszczyk?
 
[361 słów: Lisek otrzymuje 3PD]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz