Oczy Miodowej skierowane były na magazyn, przy którym krzątała się dwójka psów. Suczka ich nie rozpoznała pewnie przez fakt, iż minęło dużo czasu, odkąd ostatni raz przebywała na terenach własnego klanu. Musiało urodzić się sporo szczeniaków, a te w końcu dorosły i zostały mianowane na wojowników. Odmieniona wojowniczka Industrii westchnęła i z dziwnym smutkiem odwróciła głowę w inną stronę. Musiała tam wrócić, ale ten powrót dużo będzie ją kosztować.
— Ruszajmy — rzuciła do stojącego obok samca, który ze względnym spokojem obserwował obce dla niego psy.
Kiedy Miodowa, a raczej Gwiezdny Nektar, ruszyła w stronę magazynu i granic Industrii, masywny samiec człapał koło niej. Jego duże łapy zostawiły odciski w miękkiej glebie, dając wrażenie, że zamiast psa był tutaj niewielki niedźwiedź.
Zapach różnych wojowników uderzył nozdrza suczki, sprawiając, że na chwilę zwątpiła, czy chce tutaj wracać. Szybko jednak to uczucie minęło, a na jego miejsce weszła pewność siebie oraz odwaga. Czuła się świetnie z faktem, iż może wziąć pod swoje skrzydła dawnych przyjaciół i zapewnić im lepsze życie. To wszystko napędzało ją do działania.
Szła dumnie, z uniesionym łbem i równie dumnie spoglądała na wystraszoną grupkę szczeniąt, zapewne uczniów.
— Miodowy Nektar? — usłyszała znany, lecz odrobinę rozmyty głos.
Odwróciła się powoli, aż natrafiła wzrokiem na liderkę — Rzepakową Gwiazdę. Starsza suczka wyglądała na rozpromienioną. Dawno w końcu nie widziała Miodowej, a po klanie latały plotki odnośnie jej śmierci. Ten powrót był czymś niezwykłym, czego nikt nie mógł przewidzieć, ale również coś, czego nikt się nie spodziewał.
Rzepakowa przywitała suczkę z radością i zaraz oprowadziła ją po klanie, nie zwracając większej uwagi na Zimnego Kła, który chodził za rudowłosą, nie opuszczając jej na krok.
— A kim jest ten gościu? — zapytała w końcu.
— Zimny Kieł, mój przyjaciel. Uratował mi życie. — Kłamstwa z łatwością wydostały się z pyska Miodowej, gdyż był to jedyny sposób, aby zbliżyć się do liderki i całego klanu; aby w końcu znaleźć wybranych i odejść ponownie.
— Rozumiem. — Rzepakowa uśmiechnęła się delikatnie, lecz kontakt wzrokowy z masywnym samcem nie należał do najprzyjemniejszych.
***
Nocą, kiedy wszystko się już uspokoiło, a większość psów przywitała Miodową oraz jej nowego kompana, suczka przesunęła się w stronę granic, by wypatrywać potencjalnych członków. Było późno, większość spała, a ten, kto chciał popilnować granic i tak nie zbliżyłby się do nich — w końcu to Miodowa, co złego może zrobić?
Tym więc sposobem suczka wzrokiem wypatrzyła jasnego koloru psa, błąkającego się w poszukiwaniu jedzenia. Był mniejszy od Zimnego, ale równie masywny, przez co Miodowa od razu wzięła go za idealnego kandydata. Szepnęła towarzyszowi na ucho, iż intuicja ciągnie ją w stronę tego psa i ruszyła w jego kierunku, każąc również Zimnemu zostać na miejscu.
— Jesteś sam? — zapytała, kiedy jej oczy napotkały oczy jasnego samca.
Wyglądał na zmęczonego życiem, ale równie czujnego na wypadek, gdyby ktoś chciał go zaatakować.
— Mogę dać ci lepsze życie. — Zbliżyła swój pysk do pyska obcego. — Mogę dać ci wszystko, zaczynając na szczęściu, a kończąc na wiecznym życiu. Jesteś wybranym. To ja cię wybieram.
— Przepraszam bardzo, ale nie rozumiem, o czym gadasz. — Samiec usiadł i przyjrzał się suczce z wyraźną dozą zainteresowania.
Na pysku Miodowej zawitał szaleńczy uśmiech, który onieśmielił obcego samca i sprawił, że przeszły przez niego dreszcze. Nie cofnął się jednak, a czekał na kolejne słowa suczki, które zupełnie odmienią jego życie oraz punkt widzenia na to, co go otaczało.
— Wyczuwam w tobie znajomy zapach i chcę uczynić twe życie lepszym. Widzisz, przez tyle księżyców cierpiałam, aż nie doznałam olśnienia. Przyszedł do mnie Gwiezdny i opowiedział o życiu wiecznym; o tym, że będę w lepszym miejscu i muszę ratować innych. — Łzy zakręciły się w oczach Miodowej. — Nazywam się Gwiezdny Nektar i chcę poprowadzić cię na lepszą drogę, mój Gwiezdny. Dołącz do mnie, a posmakujesz prawdziwego życia, przesyconego szczęściem, które zakończy się wiecznością.
— Zapewnisz mi wszystko? — Uniósł brwi.
— Czeka cię prawdziwy dobrobyt, mój drogi Gwiezdny. Góra jedzenia, tak pysznego, że nigdy nie będziesz musiał węszyć w poszukiwaniu martwej myszy. Czeka cię również wygodne posłanie, gdzie się odprężysz, ale co najważniejsze — nigdy cię nie zawiodę i poprowadzę odpowiednią drogą.
Wbrew temu, że jasny samiec nie był do końca przekonany, kiwnął łbem i podążył za Miodową, prosto w stronę rzeki, do której włożył pysk i wziął łyk wody. Zgodził się na wszystko, otrzymując również nowe imię: Bagienne Błoto i został drugim członkiem kultu rudowłosej suczki, który z niebywałą prędkością zaczynał się rozrastać.
Po powrocie do klanu Miodowa przedstawiła Bagiennego, jako innego przyjaciela, który pomógł jej w niedoli, po czym zniknęła na chwilę, by finalnie zjawić się z przygotowaną przemową.
— Ukazał mi się Gwiezdny — zaczęła głośno. — To właśnie to spotkanie uczyniło mnie tym, kim jestem teraz. Zostałam wezwana do tego, by uratować innych... by ratować prawdziwy ród Gwiezdnych! — mówiła głośno, starając ukryć się łzy. — Nazywam się Gwiezdny Nektar i przyjmę każdego wierzącego do mnie, kto chciałby zaznać prawdziwego szczęścia i życia wiecznego po śmierci. Możecie być pewni, że was nie odrzucę, lecz otulę, jak nowo narodzonego szczeniaka. Ze mną już na zawsze będziecie bezpieczni! — Zamknęła oczy, unosząc wyżej głowę.
Wrzawa i rozmowy innych jej nie przeszkadzały. Czekała na to, co miało nadejść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz