14 maja 2022

Od Wilczej Gwiazdy do Żałobnej Pieśni

Wcale nie było mi łatwo. Codziennie zastanawiałem się, jak znalazłem się na swojej pozycji i dlaczego akurat ja. Straciłem najlepszego przyjaciela i uzyskałem tytuł, którego bałem się przez pierwsze dni. Chciałem być taki jak Brązowy, iść jego drogą i być dobrym liderem, jednak czy miałem na to szanse? Kochałem swój klan i chciałem dla niego jak najlepiej, ale czy umiem zająć się wszystkimi jego członkami? Wmawiałem sobie, że to nic trudnego, że jako zastępca przecież widziałem z bliska pracę poprzedniego lidera. Mimo to wciąż czułem się nie na swoim miejscu. Gdzie nie spojrzałem widziałem Brązowego i czułem, jak moje serce coraz bardziej się zaciska. Nie pokazywałem tego po sobie, nie chcąc by inni podzielali moje smutki, jednak nie było dobrze. Pomimo tego, że starałem się sobie to wmówić.
Stałem się liderem z dnia na dzień, nie będąc kompletnie przygotowanym. Jednak wiedziałem, że swoją pierwszą decyzję podjąłem słusznie — Żałobna Pieśń idealnie nadawała się na mojego zastępcę. Imponowała mi tym, jak broni swojej rodziny i nie bała się konsekwencji posiadania dzieci z psem z innego klanu. Nie sądziłem, bym ja był na tyle odważny co do tego czynu. Zgadzaliśmy się w wielu miejscach i w wielu sprawach, tworzyliśmy dość zgrany duet. Obydwoje sądziliśmy, że to ważne, by klany sobie pomagały i opierały się na sobie nawzajem. Przed nami długa droga, lecz czułem, że damy radę. W końcu jak nie my to kto?
— Wilcza Gwiazdo? — podniosłem głowę, słysząc głos mojego zastępcy. Słońce zaczynało wschodzić, a jego promienie mieniły się w jej futrze. Przez jej jasne futro wyglądała jakby sama z siebie tworzyła światło. 
— Tak?
— Trzeba rozdzielić patrole, myślałam, że będziesz chciał się tym zająć.
Kiwnąłem powoli głową i ruszyłem w stronę centrum obozu. Życie powoli rozkwitało i miejsce to zaczynało tętnić życiem. Kiedyś uwielbiałem siadać z boku i obserwować tę krzątaninę. Smuciło mnie, że teraz nie mam na to czasu. Nie chciałem zrzucać całej swojej pracy na Żałobną — nie śmiałbym nawet tego robić! Dlatego też z uśmiechem wykonywałem swoją pracę, starając się by każdy czuł, że jestem przy nim. Nie każdy tego chciał, ale cóż...
Załatwienie podstawowych spraw nie zajęło nam długo. Moja zastępczyni pomogła mi uporać się ze wszystkim i sama gdzieś zniknęła. Była szybka i zwinna — czyli taka, jaka powinna być członkini Ventusu. Czy mogłem sobie wyobrazić lepszego pomocnika? Jednak zastanawiała mnie jedna rzecz — dlaczego jej imię dalej nie zostało zmienione?

~*~
 
Czekałem aż nastanie wieczór. Przez cały dzień chodziłem po terenach, sprawdzałem, czy wszystko idzie tak, jak powinno i czy nikt nie potrzebuje mojej pomocy. Nudziło mi się, to prawda, ale nie mogłem sobie tak po prostu zniknąć, by spędzić trochę czasu w samotności. Poza tym wypatrywałem swojego zastępcy, bo jej imię dalej zaprzątało moje myśli. Wróciła, dopiero gdy zaczęło robić się ciemno. Poprosiłem, by ruszyła za mną i odszedłem w zaciszne miejsce.
— Muszę o czymś z tobą porozmawiać.
— Tak?
— A więc nie bez powodu wybrałem cię na swojego zastępcę. Jesteś odważna, nie boisz się walczyć o rodzinę i o rzeczy, które ci się należą. Masz świeże spojrzenie na wszystko i mówisz, co masz na myśli, przez co w wielu rzeczach się zgadzamy. Zaimponowałaś mi tym. Jesteś ucieleśnieniem Ventusu — szybka i zwinna, idealnie pokazujesz, jaki jest nasz klan. Dlatego chciałem ci coś zaproponować — czy to nie najwyższy czas, by mianować cię Nieuchwytną Pieśnią?
<Żałobna Pieśni?>
[542 słowa, Wilcza Gwiazda otrzymuje 5 punktów doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz