Kiedy Azaliowa Łapa była Azalią
Życie, Azali zmieniło się diametralnie. I sama nie mogła powiedzieć czy na dobre, czy na złe. Jasne, Piaskowa Mara i spółka nie byli aniołami. Ale młoda i tak kochała swojego mającego ją w dupie ojczulka. Depresyjną matkę też. Tyle że wtedy nie wiedziała, że tak właściwie, razem z rodzeństwem powinni siedzieć w Industrii, a nie we Flumine.
Azalia jak się o tym dowiedziała, to najpierw myślała, że wyrzucą ją z tego klanu. Potem jednak trafiła z siostrami pod opiekę Puchatego Serca- jasny sygnał, że Wodni ją sobie zostawiają. Swojego nowego opiekuna młoda pokochała wręcz z miejsca. Cieszyła się, że był on z nią i jej siostrami, że zechciał się nią zająć. To znaczyło dla niej wiele. Bardzo wiele. Bardzo zżyła się ze swoim nowym rodzicem i teraz kocha go pewnie bardziej od swoich martwych rodzicieli...
Znaczy, jasne nadal jest jej smutno, ale nie aż tak bardzo. Po prostu teraz uznała, że skoro ich już nie ma, to należy po prostu czasami ich opłakiwać, nic więcej.
***
Dzisiejszy dzień zapowiadał się normalnie. Ciepłe promyki słońca, powoli ogrzewały młode liście drzew. Biała suczka wstała wcześnie, witając się oczywiście ze wszystkimi. Rozpromieniona biegała po obozie, gdy wpadła na ciekawe znalezisko. Duże, długie i piękne, pióro leżało na podłodze, tuż przy stercie zdobyczy. Oczka Azalii zaświeciły się, gdy spostrzegła przedmiot.
Mimo że już niedługo młoda miała stać się uczennicą (a od psów tej rangi chyba się już czegoś wymaga, no nie?), suczka skoczyła na pióro. Ze szczęściem obserwowała, jak piórko podrywa się do góry i leci kawałek. Zadowolona skoczyła do góry i... zderzyła się z czyjąś głową. Zaskoczona położyła uszy do tyłu.
— Dzień Dobry... Czy mogę moje pióro? — ukłoniła się i uśmiechnęła przepraszająco.
<Ktoś?>
Zarezerwowane dla Bzu
Zarezerwowane dla Bzu
[278 słów: Azaliowa Łapa otrzymuje 2 PD]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz