11 czerwca 2022

Od Kruczego Gradu (Kruczej Łapy)

Byłem pewien, że jeszcze jeden trening z Łabędzim Gwizdem, a padnę z przemęczenia. Nie miało znaczenia, jak długą przerwę miałem pomiędzy sesjami treningowymi. Za każdym razem, gdy słyszałem jej głos i gdy ją widziałem, miałem ochotę uciec, gdzie pieprz rośnie. I pewnie bym uciekł, gdyby nie to, że… nie chciało mi się.
— Krucza Łapooo!
Jej głos przeszył mi czaszkę. Poczułem okropną chęć zatkania jej mordy. Przewróciłem się na drugi bok i zacisnąłem powieki. Udawałem, że śpię. Niech zostawi mnie w spokoju.
Tupot jej biegnących łap rozbrzmiewał w mojej głowie jak wściekłe szczekanie. Gdy jej łeb pochylił się tuż nade mną, skuliłem się jeszcze bardziej.
— Wstawaj — westchnęła.
Mruknąłem coś pod nosem. Uparcie zaciskałem powieki. Nic mnie nie zmusi, bym znów musiał polować, walczyć, czy robić cokolwiek, na co nie mam ochoty. O jak dobre były moje treningi z matką! Poczułem ucisk w sercu na jej wspomnienie. Nie ma Fenkułowej Plamki, a niedawno także odeszła Piaskowa Mara. Chociaż… Tej rudej to akurat się należało. Powstrzymałem wyrzuty sumienia, które odczułem. Mało kto zasłużył na śmierć, ale z drugiej strony zgonów pewnie było dużo, gdy moja siostra rządziła we Flumine. Ale… Może dałoby się temu jakoś zapobiec…?
— Nie chciałbyś już zakończyć treningu, Krucza Łapo?
Otrząsnąłem się. Zakończyć trening?! Oczywiście.
— Ano, mógłbym — odparłem ostrożnie. Byłem pewien, że wojowniczka zaraz zabierze mnie na trening, mówiąc, żebym się przyłożył, to szybciej awansuję.
— Wiedziałam — uśmiechnęła się z dumą. To zbiło mnie z tropu. — W takim razie proszę za mną. Rozmawiałam z liderką. Lada moment zwoła klan.
Nic nie rozumiałem.
— Ale test na wojownika? Ja… Przecież go nie miałem-
Łabędzi Gwizd zaśmiała się radośnie.
— Wczoraj cię obserwowałam podczas polowania. To był twój test, Krucza Łapo.
Co? Gdybym wiedział, to bardziej bym się postarał. Zaśmiałem się pusto.
— Było w porządku, naprawdę — kontynuowała. — Co prawda nie zrobiło to na mnie wrażenia, ale cokolwiek złapałeś. Wiem, że gdybyś się starał, to zrobiłbyś to znacznie lepiej — wyznała, na co poczułem, jak ze wstydu pieką mi się uszy. — No dobrze, nie przedłużajmy. Chodź.
Poszła korytarzem w stronę legowiska liderki. Ja byłem tuż za nią.
Ale nie myśl sobie przypadkiem, że to twoja zasługa — popatrzyłem spode łba na Łabędzi Gwizd. — To moja matka mnie wyszkoliła.

***

— Ja, Rzepakowa Gwiazda, wzywam naszych wojowniczych przodków, by spojrzeli na tego ucznia. Ciężko pracował, by zrozumieć wasz szlachetny kodeks, więc polecam go wam jako wojownika — gdy przywódczyni mówiła, każdy się na mnie gapił. Wbiłem wzrok w jakiś nieokreślony punkt. Daleko przed siebie. Byle nie patrzeć na nikogo. — Czy obiecujesz przestrzegać kodeksu wojownika, chronić i bronić go nawet za cenę życia?
— Obiecuję.
Moje słowa były ciche, niewyraźne. Nie tak sobie wyobrażałem tę chwilę. Iskrzące oczy Rzepakowej Gwiazdy świdrowały mnie.
— A zatem mocą Coelum nadaję ci imię wojownika. Krucza Łapo, od dziś będziesz znany jako Kruczy Grad. Gwiezdni honorują twój spokój i spryt, a my witamy cię jako pełnoprawnego wojownika naszego super klanu! — Uśmiechnęła się szeroko.
Odwzajemniłem uśmiech. Niepewnie polizałem jej bark, a ona mnie w głowę. Klan zaczął wiwatować. Najgłośniej robił to Pustynny Wiatr, choć jego głos był ochrypnięty.
Popatrzyłem na tłum.
Dobra, dobra, wszystko fajnie, ale chciałbym już pójść spać.
[510 słów, Kruczy Grad otrzymuje 5 punktów doświadczenia i nowe imię]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz