19 lipca 2022

Od Sikorkowego Szczęścia CD Miodowej Szarańczy

 No więc, młoda panno, jak znalazłaś się na terenie Industrii?
Zadałam to pytanie sama sobie, na szybko chwytając do pyska jakieś nieokreślone zwierzę (czy nazywanie siebie młoda jest już moim nawykiem z przeszłości, czy prawdziwą teraźniejszością? Co jeśli psy nazywają mnie za moimi plecami starą?). Leżało ono na stosie zwierzyny od wczorajszego wieczora. W sumie nic dziwnego, że trochę sobie tam pobyło, ponieważ nie wyglądało na czyjekolwiek wymarzone śniadanie. Przyniósł tu je jakiś uczeń, który zdołał zebrać coś niecoś spod kół potwora. To „coś” widocznie apetycznie wyglądało jedynie dla mnie i dla ów młodzika  Lawendka. 
Myśląc nad odpowiedzią na zadane pytanie, nawet nie zauważyłam, że odruchowo zjadam swój obiad na wynos, którym zamierzałam posilić się mniej więcej w połowie drogi.
  Cóż, drogi liderze, słyszałam, że Twoje psy wołają na siebie Płomienni. Uznałam, iż to niezwykle atrakcyjne, i postanowiłam wyrwać z twojego klanu jakąś suczkę. W ostateczności psa. Wiesz, muszą być ładni, wysocy i gorący. O, powiedz mi, Wielki Przywódco, czy znasz kogoś takiego?
W tym momencie lider ma się wzruszyć i przedstawić mi dziewięć  nie mniej, nie więcej  kandydatów, ja zmierzę ich parametry (BOŻE, TO NIE MIAŁO TAK ZABRZMIEĆ!!! Chodziło mi o WZROST!) i ustalę, który będzie najlepszym partnerem. Potem, na koniec, opowiem wszystkim zgromadzonym moją okropną historię miłosną: zaczęłam podejrzewać, że zakochałam się w Konwaliowym Szronie, i szybko uciekłam z rodzinnego klanu, bo ona uważa mnie tylko za przyjaciółkę (wzięte z najlepszych źródeł   z tego, co mówi mi serce, bo mamusia zawsze kazała go słuchać). Trochę to krótkie jak na dramatyczną historię, no ale trudno. Ważne, że teraz, kiedy odnalazłam miłość mojego życia, już nie muszę się martwić o moją relację z Konwalią. Zrobię sobie z moją nową partnerką dzieci i-
A zaraz, dwie suczki nie mogą mieć dzieci. A ja przecież na samice patrzę w pierwszej kolejności.
Kurczę blade, natura jest okrutna. Co ja teraz zrobię? Poprawa: co my teraz zrobimy? Może ukradniemy? Albo jedna z nas poszuka samca, który ją zapłodni, i wychowamy razem? Życie jest pełne trudnych wyborów.
Zrozumiałam, że idę zbyt na lewo, i w takim tempie to dotrę do Bezgwiezdnych. A ateistę raczej na partnera nie chcę. Skręciłam delikatnie w prawo, aby przejść przez wąziutki pasek terytorium neutralnego (po lewej minąć schronisko), a potem już najprostszym kursem do Industrii.
Doszłam do wniosku, iż oczywiste jest, że to moja miłość życia poświęci się dla mnie i urodzi parę bachorów. Potem dotarło do mnie (z parudniowym opóźnieniem [bo planowałam te wypad od paru dni], co poradzę, że mój umysł działa wolno), iż ja i ona będziemy z dwóch różnych klanów, więc jeżeli padnie na rodzącą Sikorkę, to będę musiała spiknąć się z jakimś psem z Industrii (najlepiej z kimś z rodziny tamtej, aby byli podobni), a jeżeli na nią, to będzie musiała zrobić to samo, tylko że z Tenebris.
Co się stanie ze szczeniętami?
Podzielimy się nimi? Jedna część do Ognia, druga do Cienia?
Lepiej, żeby któraś z nas się przeprowadziła. Tak będzie prościej.
ALE JA NIE MOGĘ ZOSTAWIĆ MOICH PRZYJACIÓŁ!
Dobra, w takim razie powiem liderowi, aby wybrał na kandydatów najmniej lojalnych członków klanu, którzy mogą go zostawić dla miłości. Zresztą, takich z łatwością pożegna i nie powinien ich żałować.
A co jeśli się nie zgodzi i po prostu mnie rozszarpie? Że też mi to do głowy nie przyszło!
ZAMKNIJ SIĘ, MÓZGU, NIE BĘDĘ ROZTRZĄSAŁA JUŻ WIĘCEJ TWOICH IDIOTYCZNYCH PROBLEMÓW. AKCJA JEST PROSTA!
Westchnęłam i zrozumiałam, że nigdzie nie widać schroniska. Może minęłam je i nawet nie zauważyłam? Kurczę, jak tak, to trochę słabo. I czy ten tupot łap, który słyszę to patrol?
Schowałam się, aby mnie nie zauważyli. Faktycznie wyglądali na patrol. Przeszli tuż obok mnie, jakby odnawiali granicę (ale to nie ma sensu, bo pachnęli Płomiennymi, a ja w końcu również byłam na ich terytorium. Opcje były dwie. Albo ich teren jest po lewej stronie, oni idą po prawej, więc po prawej mam granicę, albo oni są po prawej, na terytorium, ja po lewej na sąsiadującym. Wolę wierzyć w pierwszą teorię).
Śmignęłam w głąb miejsca, w którym się znajdowałam, próbując przypomnieć sobie, na którego terenie klanu się znajduję. Oni chyba też z Bezgwiezdnymi sąsiadowali? Co jeśli jestem u ateistów? Wolę myśleć o pozytywnej stronie ich charakterów, czyli gejostwie, jednak przecież nie mogę posiadać niewierzącego partnera. Po prostu to nie będzie moja bratnia dusza.
Byłam na jakiejś polance. A do mnie zbliżał się pies z „kryzysem tożsamości”. O co mu chodziło? Czy on też ma czasami takie dni, że zastanawia się, czy jest samcem, czy suczką?
(Nie mówcie nikomu, ale powiem wam w tajemnicy, że czasem myślę o sobie „on”. To normalne, nie? Taka zabawa, hi, hi).
— Witaj, Płomienny Psie! Niemal widzę twój ogień rozpalający się wewną-, a nie, czekaj, jakoś dziwnie pachniesz. Też przybyłeś tu z terytorium innego klanu? Flumine, jak myślę. To znaczy, że oboje jesteśmy tutaj niele-!, a, zaraz, przepraszam. Skoro jesteś wodny, nie możesz być gorący. Jesteś zimny. Nie-hot. Rozumiesz? Woda wszystko chłodzi. O, MAM POMYSŁ, SŁUCHAJ TEGO. Twoje zimno ochłodziło moje serce, które wcześniej zawrzało, kiedy tutaj przybyłeś! Co sądzisz? Ćwiczyłam to dość długo, ale ostatnia część jest improwizacją, więc nie będę zła za trochę adoracji.

<Miodowa Szarańczo?>
[848 słów: Sikorkowe Szczęście otrzymuje 8 PD a Miodowa Szarańcza może nazywać siebie pechowcem]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz