19 lipca 2022

Od Straconego Pazura CD Nocnej Łapy (Pręgi)

Początkowo akcja dzieje się w pierwszym dniu bycia mentorem Straconego Pazura. Później przeskakuje do dnia mianowania Nocnej Pręgi. W czasie rządów Brązowej Gwiazdy.
Nocna Łapę zapamiętałem jako małego kurdupla, który radośnie, niewinnie i bardzo wkurwiająco plątał mi się pod nogami.
Załamał się dopiero nieszczęśnik, któremu przyszła Nocna Łapa po raz trzeci podczas zaledwie kwadransa przydeptał ogon w pełnym ekscytacji plątaniu się pod nogami. Nocek otwierał już pysk, spiesząc z gorącymi przeprosinami, ale delikwent z szaleństwem w oczach również miał otwarty pysk — a słowa, które zeń wypłynęły, bynajmniej nie były zapewnieniem o owocności ich współpracy.
Dlatego byłem bardzo zdziwiony, gdy okazało się, że uczeń, który stoi przed moim legowiskiem, jest jego totalnym przeciwieństwem. Przez jego długie, pajęcze nogi, proporcjonalną, wyrośniętą sylwetkę i ten spokój bijący z jego postawy, wydawał się kimś zupełnie innym. Jedynie kolor sierści i oczu pozostał, oczywiście, taki sam.
Jednak to, co mnie naprawdę zaskoczyło, to jego smutne spojrzenie.
Wyrzuty sumienia załaskotaly mnie delikatnie w brzuch, bo zdałem sobie sprawę, że już niemal zapomniałem o tym, iż Nocna Łapa stracił niedawno swoją matkę. To musiało być bolesne dla niego, a w dodatku teraz to ja będę na miejscu Pręgowanej Skóry — będę jego mentorem.
— Cześć kurdup- młody — poprawiłem się szybko, przeklinając w duchu własną głupotę. Nie był już w ogóle kurduplem.
— Dzień dobry — przywitał się uprzejmie. Nie bardzo byłem w stanie odczytać jego emocje. Jego pysk pozostawał opanowany, skupiony. Widać było, że jeszcze przeżywa stratę matki. Dlatego przede wszystkim chciałem z nim pracować powoli i głównie powtarzać stare elementy, aż nie będzie gotowy na coś nowego. Nie chciałem go jeszcze bardziej dobijać.
— Chodź, może spróbujemy coś upolować, tak na luzie — zaproponowałem. — Jestem pewny, że nam obu pójdzie ci lepiej, niż tamtym razem.
Pacnąłem go żartobliwie łapą.

***
 
Polubiłem go.
Było widać, że na każdym treningu dawał z siebie dwieście procent. Zawsze starał się być skupiony na swoim zadaniu, mimo że był obdarzony impulsywnym charakterem. Szanował mnie, więc ja szanowałem jego. Te księżyce, które spędziłem na jego nauczaniu, bardzo szybko mi zleciały. Cieszyłem się, że to właśnie on był moim pierwszym uczniem. I choć nie ja przeprowadziłem jego cały trening, to dokończyłem go i uzupełniłem o najtrudniejsze wojownicze manewry (i nie tylko wojownicze, bo nawet pokazałem mu parę tych, których się nauczyłem, żyjąc jako samotnik. Może nie są za eleganckie, ale w trakcie prawdziwej bitwy przyda się parę nieczystych akcji, choćby na zdezorientowanie przeciwnika).
To, jaki progres zrobił od naszego pierwszego polowania, był super. Wlałem w jego główkę całą wiedzę, jaką sam posiadałem.
— Naprawdę zabierzesz mnie na polowanie? — upewnił się i zaraz ponownie zamknął pysk. Jeżeli Stracona Łapa nie wyglądał na przekonanego do własnego pomysłu już wcześniej, to teraz jego błękitne oczy aż lśniły podejrzliwością.
— Mam jakiś powód, żeby tego nie robić? — odpowiedział pytaniem na pytanie, unosząc nieznacznie brew. — To przecież nie twoje pierwsze polowanie, nie?
— Moje? Nie, dlaczego? Nie! — zaprotestował, kręcąc gwałtownie głową.
Starszy pies westchnął ciężko, podniósł się i zaczął kierować się w stronę wyjścia ze stajni, po drodze trącając go — szorstko, ale nie wkładając w uderzenie siły — w ucho. Pisk Nocka był wywołany zaskoczeniem, nie bólem (nic dziwnego; kary cielesne i Obłoczne Poroże nie miały w zwyczaju iść ze sobą w parze); nie zmieniało to faktu, że patrzył na starszego psa szeroko otwartymi oczami pełnymi szczerego zdumienia.
— Nie okłamuj innych, kurduplu, jesteś w tym tragiczny. — Stracona Łapa zerknął na niego z politowaniem, przekraczając próg. — No dalej, idziesz czy nie?
Gdy nadszedł dzień jego mianowania, jedyną osobą, która była bardziej dumna z Nocnej Łapy niż ja, był jego ojciec, Obłoczne Poroże.
— Ja, Brązowa Gwiazda, lider klanu Ventus, wzywam naszych wojowniczych przodków, by spojrzeli na tego ucznia. Ciężko pracował, by zrozumieć nasz szlachetny kodeks, więc polecam go wam jako wojownika. Nocna Łapo, czy obiecujesz przestrzegać kodeksu wojownika, chronić i bronić go nawet za cenę życia? — pytanie przywódcy odbiło się echem od stajennych ścian.
Przyłapałem się na tym, że wstrzymuję oddech.
— Obiecuję.
Mimo że każdy znał z góry odpowiedź Nocnej Łapy, w jego pysku zabrzmiała ona szczerze, z pewnością siebie, jakby wcale nie była taka oczywista.
— A zatem mocą Coelum nadaję ci Twoje imię wojownika. Nocna Łapo, od dziś znany będziesz jako Nocna Pręga. Gwiezdni honorują twój spokój i determinację, a my witamy cię jako pełnoprawnego członka Ventusu.
Byłem cholernie dumny z Nocnej Pręgi. Dotarło też wtedy do mnie, że nigdy nie przypuszczałem, jak wiele frajdy dawało mi takie szkolenie młodziaków.

Koniec wątku Nocnej Pręgi i Straconego Pazura.
[697 słów: Stracony Pazur otrzymuje 6 PD]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz