23 lipca 2022

Od Sarniego Tupotu CD Burzowej Aury

— Cześć, Burzowa Auro — Sarni Tupot z uśmiechem przywitała wojownika. — Nie uważasz, że ostatnio dzielimy razem zdecydowanie zbyt mało wspólnych chwil? Może powinniśmy gdzieś razem pójść?
Starała się ukryć desperację w swoim głosie, ponieważ nie chciała wymuszać na nim ewentualnej zmiany swoich planów. Wiedziała, że trochę głupio bez uprzedzenia jest zapraszać kogoś na wypad, jednak Sarni Tupot miała już dosyć planowania i samotności. W ostatnich dniach zawalono ją obowiązkami, którym nie umiała się sprzeciwić. Nigdy nie potrafiła mówić „nie”.
— Wiesz, nie chciałbym nagle zniknąć, tym bardziej że już się ściemnia. Nie moglibyśmy zrobić tego jutro i powiedzieć o tym paru osobom, żeby się nie martwili?
Tupot westchnęła, lecz po chwili pokiwał głową. Logika. Coś, co nigdy nie będzie jej sprzymierzeńcem.
Wrócili razem do obozu, w ciszy. Każdy zatopiony był we własnych rozmyślaniach.
 
✹ ❂ ✹

— Randka?! Kto jest tym szczęśliwym psem? — wykrzyczała Liliowa.
— Skąd wiesz, że to nie suczka? — niemal z rozbawieniem zapytała Sarni Tupot. Mimo uśmiechu na jej pysku, oczy wojowniczki były ewidentnie przymglone i zmęczone. Brakowało w nich tych wesołych iskierek, które mieszkały w nich zazwyczaj.
— A więc to Ona? — zamyślona rozmówczyni podrapała się za uchem.
— Nie, nie sądzę, aby Burzowy był Nią — druga suczka parsknęła.
— A czy on nie jest… no… trochę…
— Gejowy?
— Sztywny! I… stary. Chociaż to, co powiedziałaś trochę też — przyznała Liliowa. 
— Wiesz, dla mnie wiek nie ma różnicy i nie przeszkadza mi, nawet jeśli jest trochę sztywny. Bo przynajmniej widać, że ma jakieś emocje. A GEJEM N-n-IE-e jest na pewno…? O Gwiezdni, CO JEŚLI SIĘ MYLĘ? Czy widziałaś, aby był gejem? Robił coś gejowskiego?
— Sztywność i emocjonalna wylewność się wykluczają.
— A już nie bądź taka mądra, zresztą, to nie jest randka. Na randki to ja z Kruczym bym mogła chodzić — trochę zarumieniona, trochę wbrew sobie powiedziała Sarnia.
— Ale nie widziałaś, aby zachowywał się jak gej? Lizał jakiegoś samca? ROBIŁ COŚ GORSZEGO OD LIZANIA? 
— Uspokój się, to od ciebie ten pomysł wyszedł! Zresztą, nawet, jakby robił coś takiego, to mógłby być równie dobrze zainteresowany obiema płciami. Zresztą, sama powiedziałaś, że to nie randka.
— Tak, pewnie masz rację... I to nie jest oczywiście randka — bez przekonania mruknęła Tupot.
Siostra randkującej (znaczy, spotykającej się), życzyła jej powodzenia, a Sarni Tupot wyszła z legowiska. Na zewnątrz czekał niespokojny Burzowa Aura. Pies kulturalnie przywitał się z wojowniczką, po czym razem, niepewnie i gadając o pogodzie, oddalili się w stronę neutralnych terenów. Liliowa natomiast przyglądała im się z zadowoloną miną.
— Trochę sztywny, ale lepszy od tego Kruczego. No, najważniejsze, że nie cuchnie tak jak ten drugi. Sarniej będzie z nim dobrze, o ile utrzyma mu się ta aparycja i ten zapach.
 
✹ ❂ ✹

Minęło wiele księżyców i spotkań, zanim Sarni Tupot zdołała określić swoje uczucia co do przyjaciela i ustalić, co zamierza począć. Zebrała bukiet liści i ziół pożyczonych od medyka (bo, oczywiście, potem pójdzie zebrać ich identyczną ilość, którą wzięła, aby uzupełnić braki) oraz udała się do Burzowej Aury. Jąkając się i przystępując z łapy na łapę, poprosiła go o poufną rozmowę.
— Moglibyśmy… E… trochę porozmawiać? Chcę cię zapytać o coś ważne-
— Tak, oczywiście!!! — trochę zbyt szybko, entuzjastycznie i głośno odparł (raczej wykrzyczał) Aura, aby było to naturalne. Uśmiechnął się przy tym, ucieleśniając niezręczność. Nastała krótka cisza, zanim, kontynuując stan nicniemówienia, mechanicznie wyszli z obozu.
Sarnia czuła się strasznie głupio, że zachowuje się przy nim tak niekomfortowo. W końcu widział on ją przy łzach zdecydowanie częściej niż jej rodzina, a mimo to nie stwierdził, że jest beksą i nadal trwał przy jej boku.Mogłaby chyba zachowywać się normalnie, prawda?
Wojowniczka jednak nie umiała stwierdzić, czy robił to jako przyjaciel, czy miał wobec niej bardziej romantyczne uczucia. Ta niepewność powodowała ów niezręczność. W końcu, dlaczego miałby się w niej zakochać? Nie była super piękna, a mądra to już na pewno nie.
W dodatku Sarnia wielokrotnie słyszała, że jest wkurwiająca. Że jej optymizm odraża. Że jest pusta i nic nie wie o świecie. Psy widocznie nie zdawały sobie sprawę, że Sarni Tupot nie jest głucha i potrafi jeszcze złapać parę zdań od psów stojących cztery długości ogona dalej.
Ale Burzowy nie mógł tak uważać, skoro nadal się z nią zadawał.
Chyba że robił to z litości.
— Sarnia, uważaj!
Potknęła się i prawie wpadła pod potwora. Odkoczyła przestraszona, szybko liżąc wszystkie swoje kończyny. Całe szczęście były na właściwych miejscach.
— Słyszysz, o co pytałem? Co chciałaś mi powiedzieć? — powtórzył się trochę zmartwiony Burzowy, nachylając się nad nią i świdrując ją oczami. — Wszystko w porządku?
Był trochę zbyt blisko, aby mogła normalnie myśleć, jednak dała z siebie wszystko.
— Cóż — zrobiła, co mogła, aby wyglądać na pewną siebie. — Wiesz, że… E… Jesteś dobrym wojownikiem? A ja… Może trochę gorszym, ale to nie zmienia faktu, że… I, no, dzięki za ocalenie od potwora! Jesteś moim bohaterem, he, he. To dzięki tamu. Tak, to dzięki temu, że jesteś tak dobrym członkiem klanu!
Zrobiła w myślach facepalm.
Kiedy podniosła wzrok, pod jego nierozumiejącym i błagalnym spojrzeniem umysł Sarniej się ugiął.
— Powiedziałem coś złego, co sprawiło, że czujesz się gorsza? — zapytał z troską, a Sarnią niemal rozbawiła jego niewinność. Od razu zakładał, że to on robi coś złego. Ja naprawdę nie umiem mówić, co myślę.
— NIE, nie, wiesz, to trochę nieręcznie tak mówić, ale czy nie uważasz, że jestem niewystarczająca, aby się z tobą przyjaźnić?
— Nie, skąd ci to przyszło do głowy? Oczywiście, że tak nie uważam — zdziwiony, trochę zdenerwowany odparł szybko.
Dziwnie było prowadzić taką rozmowę obok drogi, po której szybowały potwory, zagłuszając ich słowa i sypiąc na nich piach. Ale jakoś przestali na nie zwracać uwagę.
— Hm… Okej, to masz to. To dla ciebie — podała mu bukiet, cała czerwona i zażenowana. — Wiesz, wiem, że jest brzydki, ale już nie ma kwiatów i musiałam użyć liści.
Szybko strzepnęła z ziół błoto. Nie patrzyła, jak go niosła, więc pewnie wielokrotnie wycierał on podłogę. 
— Dzięki — powiedział równie czerwony i spędzony Burzowa Aura, nawet nie zauważając niedoskonałości podarku. Sarnia jeszcze nie widziała go z tak zmieszaną miną. 
— Więc zostaniesz moim partnerem?
Zapadła cisza, a Sarni Tupot nie wierzyła, że podobne zdanie wydobyło się z jej ust. Burzowy wyglądał na tak zaskoczonego, że zaraz pożałowała swoich słów.
— TRENINGOWYM, oczywiście — zaniosła się głupim chichotem, panicznie przewracając oczami. — Możemy, eee, ćwiczyć razem. Walkę. Źle… mnie... zro-
Przestała mówić, kiedy zobaczyła jego wyraz pyska.  
O kurwa.
(Czy ja właśnie przeklęłam?)

<Burzowa Auro?>
[1033 słów: Sarni Tupot otrzymuje 10 PD]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz