12 marca 2020

Od Rysy CD Onyksa

Zauważyła, że Onyks nie za bardzo radził sobie z młodymi. Cóż, nie za bardzo to chyba zbyt łagodne sformułowanie, ale szczerze mówiąc nie spodziewała się czego innego. Szybko przejęła pałeczkę i zaczęła rozmawiać z szczeniakiem, niestety bezskutecznie. Nie była pewna czy maluch w ogóle potrafił mówić, ale był naprawdę drobnym i szczupłym zwierzęciem, dlatego nie mogła określić jego wieku.
Gdy białowłosy udał się na poszukiwanie czegoś do jedzenia, Rysa leżała wśród starych ubrań koło małej, brązowej kulki i próbowała ją uspokoić. Z początku nie wychodziło jej to zbyt dobrze, bo szczenię rzuciłoby się do ucieczki, gdyby nie to, że było zbyt głodne i wycieńczone. Bało się jej i jej towarzysza, a ona w sumie nie czuła się tym zdziwiona. Czuła, że maluch ma za sobą niezbyt ciekawe doświadczenia, więc teraz jej priorytetem było pokazać mu, że nie jest groźna i pilnować go do czasu powrotu Onyksa. Miała tylko nadzieję, że znajdzie coś, co młodemu uda się zjeść. Twardy, stały pokarm nie był najlepszym pomysłem.
Kiedy zauważyła, że młody nie reagował już tak nerwowo na każdą jej próbę zbliżenia się, zaczęła powoli go wylizywać, żeby go wyczyścić i przy okazji uspokoić. Przez chwilę szczeniak napiął mięśnie i otrzepał się, wystraszony, że suka może zrobić mu krzywdę, ale po chwili poddał się, a nawet rozluźnił.
- No widzisz, mały? Wcale nie było tak źle. - przyjaźnie trąciła go nosem, a on spojrzał na nią niepewnie. - Będzie dobrze, zobaczysz.
Oczekiwanie na lidera Flumine nieco się przeciągało, więc miedzianowłosa zdecydowała, że zajmie malucha opowieściami. Rozmowa z nim nie była możliwa, ale zdawał się rozumieć to, co do niego mówiła, a przynajmniej słuchać z zainteresowaniem. Rozpoczęła historię o życiu w lesie, omijając nieprzyjemne szczegóły i w zasadzie cały atak Quintusa. Opowiadała o tym, jak wyglądała puszcza, o polowaniach, przygotowywaniu się do zostania wojownikiem, szumie rzeki i tym, jak przyjemnie jest moczyć w niej sierść, gdy nadchodziła Pora Zielonych Liści, a słońce grzało z góry. W duchu pytała samą siebie, czy kiedykolwiek jeszcze tego doświadczy, czy może ich domem musi na zawsze stać się miato. Cholera, Onyks powinien już dawno wrócić, bo zaczynało jej się zbierać na wspominki, a to nie był dobry znak.
- Byłeś kiedyś w lesie? - zdawała sobie sprawę, że to pytanie było głupie, co taki maluch miał kiedykolwiek tam robić? Dlatego kiedy szczeniak niepewnie kiwnął głową, była pewna, że coś jej się przywidziało. - Naprawdę?
Czekoladowowłosa kulka przytaknęła raz jeszcze, z lękiem, jakby las, który pamiętał, nie był taki przyjemny, jak opisywała go Iris. Młody przytulił się do niej delikatnie i skulił u jej boku, pozostawiając ją w szoku wpatrującą się w ścianę.
Drzwi zaskrzypiały, a do pokoju wszedł Onyks. Nigdy w życiu jego widok nie cieszył jej tak bardzo, jak teraz. Musieli ustalić, co dalej zrobią ze znaleziskiem teraz śpiącym cicho u jej boku.
<Onyks?>
[459 słów: Rysa otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz