— Nie zwracaj uwagi na niego, wariat i tyle. — zaśmiałem się pod nosem.
— Rozumiem... Może się przejdziemy? — zaproponowała.
— Nie ma sprawy. — zgodziłem się. — Proponuje wyprawę na ryby
Spacerowaliśmy po terenie Flumine, ja jak zwykle podziwiałem przyrodę, zaskakiwała mnie za każdym razem. W wojsku tego nie było, te szalone wspomnienia mnie kiedyś przyprawią o zawał. Sama myśl o nich powoduje drgawki, potrzebuje relaksu na stare lata...
— Będziemy je łowić?
Wyszukałem w jej głosie lekkie drżenie, obawiała się czegoś?
— Jeśli się nie czujesz na siłach, nie musisz moczyć łap.
— Tak naprawdę to nie umiem pływać, wybacz, nie pomogę ci.
— Bez obaw. — zapewniłem. — usiądź wygodnie, zaraz wracam.
W pobliżu znajdowała się rzeka, cud miód dla moich uszu. Spokojny szum wody i nurt próbujący ominąć przeszkody w postaci trzcin lub większych kamieni. Na środku było głęboko, ale dla mnie to żaden problem, wręcz przeciwnie.
— Podrzucę ci, gdy jakąś złapię. — powiedziałem do suczki.
Ta przytaknęła. Teraz wystarczyło wypatrzeć dwie sztuki i jednym skokiem je złapać, tak samo, jak na treningach przy skakaniu za ulubioną zabawką. Wciąż pamiętałem swojego misia, aportowałem go, spałem z nim, a nawet na jednej wyprawie samolotem trzymałem go między łapami. Później...zniknął. To znaczy, wiedziałem jak zniknął, ale niech to zostanie tylko w jego pamięci. Kilka płotek podpłynęło na sam środek rzeki i to wykorzystałem. Skoczyłem za nimi i kłapnięciem szczękami udało mi się chwycić jedną. Po chwili przed nosem przepłynęła mi druga, bez namysłu ją również złapałem i o to miałem dla nas dwie ryby. Rozejrzałem się po dnie, ładne i równe, idealne do spokojnego przepłynięcia wzdłuż. Pozbyłem się fantazji i musiałem wyjść na powierzchnie, bo zaraz mi powietrza zabraknie. Na pewno wrócę tu popływać.
— Tak szybko? — zdziwiła się.
— Same mi skakały do pyska. — zażartowałem, nie chciałem jej mówić o ćwiczeniach treningowych na morzu, co by sobie pomyślała?
Znaleźliśmy miejsce w cieniu i zjedliśmy nasze kąski. Były całkiem niezłe, następnym razem Nathan będzie pływał, a ja sobie popatrzę na jego ''polowanie''.
— Aż miło się robi, jak obok jest druga osoba. — rzuciłem.
— Też tak twierdzę, dziękuje za rybę.
— Proszę bardzo.
Obok zjawił się Nate i zauważył moje niedojedzone mięsko. Wiedziałem, co nastąpi i tylko czekałem. Ciemny Kieł zaśmiała się, gdy husky położył pysk przy rybie i wbił we mnie żałośnie biedny wzrok wygłodzonego pieska.
— Mogę..? — szepnął.
— Nie. — mruknąłem.
Zaskomlał cicho. Przysunąłem do siebie łup i ogrodziłem łapami.
— Pokaż zęby. — powiedziałem. — Wystrasz mnie.
Odsłonił swoje kiełki, próbując wyglądać groźnie jak wilk.
— Na razie wyglądasz jak łasica, postaraj się.
— Kiedy mi w końcu pokażesz twój groźny pysk? — oburzył się.
— Gdy będzie odpowiednia pora. — podsunąłem mu rybę. — Powiedzmy, że mnie wystraszyłeś.
Zamerdał ogonem, po czym porwał swoją zdobyć i położył się kawałek dalej.
— To było zabawne. — stwierdziła towarzyszka.
— Chciałbym, żeby był doskonałym wojownikiem. — westchnąłem. — Mam nadzieje, że miną mu te szczeniackie zabawy.
<Ciemny Kle?>
[498 słów: Odważny Kieł otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz