Trzymałem się z boku, wysłuchiwałem uważnie słów Nakrapianego Ucha. Wywołana przez nią suczka wystąpiła na środek i nadano jej tytuł zastępcy, w porządku. Zdobędę jeszcze doświadczenie w walce i polowaniu, a wtedy może udam się na patrol z innymi wojownikami? To by było świetne, jeszcze lepiej, gdyby coś się zadziało. Polowanie, właśnie, muszę to przećwiczyć. Ostatnia gonitwa za kuropatwą zakończyła się powodzeniem, ale raz nie wystarczy, żeby być w tym mistrzem. Nakrapiana rozmawiała jeszcze z kimś, w tej chwili oddaliłem się od miejsca spotkania i postanowiłem spróbować cokolwiek złapać. Spojrzałem na martwego ptaka, który leżał na trawie, to tylko kuropatwa, nic więcej, wystarczy się dobrze rozpędzić i złapać ofiarę. Sully mówił, że najlepszy sposób to podejść najciszej ile to możliwe i wtedy zaatakować. Tylko że moje podkradanie najczęściej płoszy zwierzynę, może by spróbować łapać w biegu? W końcu jestem szybki, chciałem tego spróbować.
Przystanąłem na wzgórzu między dwoma drzewami. Rozglądnąłem się z góry na niewielkie pole o bujnej trawie i kilkoma sztukami pysznych bażantów. Naliczyłem razem ośmiu osobników i znajdowali się od siebie w miarę równej odległości. Teraz już tylko pozostało się upolować. Ruszyłem z miejsca na pełnej prędkości, miałem ułożone po kolei w głowie, którego ptaka najpierw atakować, musi się udać. Ptaki natychmiast zerwały się do ucieczki, dużymi susami dopadłem pierwszego, zacisnąłem mocno zęby na jego delikatnej szyi, po czym rzuciłem na ziemię. Drugi prawie poderwał się do lotu, ale przygniotłem go łapą i jednocześnie wypatrywałem kolejnego. W pewnym momencie zapomniałem, ile już złapałem i po prostu biegłem za tym, który mi pierwszy wpadł w oczy.
Minęło kilka minut, aż dopadłem ostatniego ptaka, spojrzałem wokół i ucieszyłem się, widząc osiem bezwładnych ciał. Z wywalonym językiem ułożyłem je na środku w stos. Czułem się szczęśliwy, że udało mi się spełnić mój cel. Na moment się położę i zaniosę dla klanu, może Nakrapiane Ucho ma ochotę na coś dobrego?
— Podziwiam twój styl — powiedziała suczka, zbliżając się do mnie.
— Chciałem poćwiczyć. — Uśmiechnąłem się. Słońce dziś grzało za mocno. - Widzisz to? - spytałem, wtykając nos w pióra jednego z bażantów.
— Coraz lepiej, widzę postępy — stwierdziła. — Zanieśmy je na miejsce.
Wziąłem w zęby dwie sztuki, a Nakrapiana jedną. Potruchtałem szybciej, żeby wrócić i zabrać resztę. Wszystkie zdobycze znajdowały się w ładnie ułożonym rzędzie. Psy z klanu wyłaniały się bez pośpiechu i zabierały po jednym, dziękując przy tym za posiłek. Trzy powinny zostać, dwa dla nas i jeden dla Sully'ego, później mu zaniosę, pomyślałem. Po chwili wzięliśmy dla siebie po jednym ptaku i mogliśmy ze spokojem zjeść. Odrzuciłem na bok wszystkie pióra i dotarłem do pysznych wnętrzności.
Korciło mnie jedno pytanie. Zastanawiałem się, czy nie za wcześnie.
— Czy zabierzesz mnie kiedyś na patrol? Wiem, że jeszcze dużo treningu mnie czeka, ale ciekawi mnie jak to jest na patrolu.
<Nakrapiane Ucho?>
[453 słowa: Wojownicza Łapa otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz