30 listopada 2020

Od Irysowego Serca CD Klematisa

Irysowe Serce zamoknięta wróciła do obozu. Czuła na sobie świdrujący wzrok wojowników ze swojego klanu. Wielka zastępczyni, przynosząca pożywienie na stertę wraz z Bezgwiezdnym, ociekając przy tym zimną wodą. Naprawdę, nie mogła zrobić na nich lepszego wrażenia. Już po raz drugi weszła do obozu z Klematisem, liderem Bezgwiezdnych, łapa w łapę przekraczając próg.
Gdy wraz z rudzielcem kierowali się na górę, Burzowe Gardło posłał im sugestywne spojrzenie, a Irysowe Serce wywróciła oczami i odwróciła się od czarnego wojownika. No tak, mając sierść całą nasiąkniętą mokrą cieczą i ciało dygoczące z zimna oczywiście nie marzyła o niczym innym. Burzowe Gardło, ty to masz łeb.
Pokazała Korzeniowi miejsce, które planowali przeznaczyć na legowisko dla Podgrzybkowej Sierści. Miejsca na medykamenty było tu co niemiara, a i kilku wymagających leczenia bez trudu znajdzie dla siebie kąt. Irysowe Serce przeszył dreszcz, i nie była pewna czy spowodowało go wychłodzone i mokre ciało, czy też myśl o nadchodzącej Porze Nagich Drzew. Jednego była jednak absolutnie pewna — trzeba było uporządkować ten pokój najszybciej, jak się da, żeby medyk miał miejsce w razie… nagłych wypadków.
Pora Nagich Drzew zawsze przerażała Irysowe Serce. Równie zabójcza, co piękna, zawiewała chłodnym wiatrem i przynosiła epidemię zielonego kaszlu. To, kto przeżył chorobę (a kto nie zachorował w ogóle) wydawało się być ruletką. Suczka co prawda nie miała bladego pojęcia na temat tego, czym jest hazard, ale gdyby tylko znała to słowo, z pewnością byłaby zagorzałą jego przeciwniczką.
Spróbowała nie przejmować się drapaniem w gardle, jak gdyby jej dzisiejsze śniadanie wróciło do życia i próbowało wydrzeć się z żołądka. Prezentowała Klematisowi najróżniejsze graty Dwunogów, pozostawione przez nich dawno temu. Sama niekoniecznie rozumiała, co nią kierowało — zapewne samiec nie był szczególnie zainteresowany miękką kulą, która wzięta do pyska zgniatała się, po wypuszczeniu wracając do poprzedniego kształtu, ani dziwną zabawką wydającą piszczące dźwięki. Mimo to poświęcał jej uwagę i słuchał jej słów, bacznie obserwując, jak wyciąga z pudła kolejne przedmioty.
Po raz kolejny zadrżała z zimna, a już po chwili leżała przykryta starą tkaniną. Nie pachniała ona zbyt pięknie i widać było, że na nowego właściciela czekała tu już wystarczająco długo, ale Irysowe Serce nie miała co narzekać. Chociaż przez moment mogła poczuć nieco ciepła. Zaraz pojawił się obok niej i Klematis, jego ciało o wiele cieplejsze niż jej. Poprawił nosem materiał, a ona już chciała mu podziękować, ale zanim zdążyła wydać jakikolwiek dźwięk, kichnęła głośno. Spojrzała na Bezgwiezdnego i zauważyła, że w oczach ma autentyczne zmartwienie.
— Wszytko dobrze, Irysko? — jego głos wybrzmiał głośno, słychać było w nim panikę.
— Tak — szepnęła cicho w odpowiedzi, chociaż zaczynała czuć coraz mocniejszy ból głowy. Nie do końca wiedziała, co się dzieje z jej łapami, poza tym, że przejmowało je zimno. Przybliżyła się do Klematisa i spróbowała opanować na chwilę opadające powieki. — Muszę się tylko na chwilę położyć…
Chwila zajęła znacznie dłużej, niż mogłoby jej się wydawać.
***
Ze snu obudził ją przejęty głos rudzielca, a wraz z nim drugi, wyższy i zdecydowanie bardziej spokojny.
— Żyjesz, prawda? Nie chciałem cię zabić, Irysko, naprawdę! Nie zgadzam się na to, nie—
— Klematisie — stanowczo powiedział spokojny głos, który Irysowe Serce po chwili zidentyfikowała jako należący do Podgrzybkowej Sierści. Trochę ją to uspokoiło, bycie nie do końca sprawną fizycznie z wyłącznie Korzeniem do pomocy nie wydawało się czymś, co mogło skończyć się dobrze. — Irysowe Serce ma gorączkę. Nie dziwiłbym się, biorąc pod uwagę fakt, jak bardzo przemokła. Dam jej zioła na przeziębienie i wszystko powinno się ułożyć…
— Wiem, przecież wiem! Nie musisz nic robić, wszystkim się zajmę.
Suczka spróbowała otworzyć oczy i, na szczęście, tym razem ciało nie postanowiło odmówić jej tej przysługi.
— Biorąc pod uwagę fakt, że mylisz rumianek i stokrotki, chyba lepiej będzie, jeśli Podgrzybkowa Sierść będzie gdzieś obok — wymruczała.
— Irysko, ty żyjesz! Na Gwiezdnych! To znaczy— tak, wiedziałem, że się obudzisz. — Klematis zagrzebał łapami w śmierdzącej tkaninie, po rozłożeniu zajmującej średnio pół pokoju. — Poza tym, wiele razy byłem u Leonisa. Znam wszystkie zioła rosnące w mieście, bez dwóch zdań.
— A to? — Parsknął Podgrzybkowa Sierść, pokazując liderowi Bezgwiezdnych bliżej nieokreślone, zielone liście. Ten jednak odsunął go tylko (co, biorąc pod uwagę rozmiary medyka, nie sprawiło mu większych trudności), robiąc krok bliżej w kierunku Irysowego Serca.
Medyk zamilkł i odwrócił się do drzwi, zostawiając ich ponownie sam na sam. Klematis zaczął zadawać kolejne pytania, a zastępczyni, chociaż doceniała jego troskę, zaczynała opadać z sił przez samo słuchanie ich. Na jej szczęście, wrócił Podgrzybkowa Sierść, w małym pyszczku niosąc kilka włochatych liści i główkę maku. Położył je na ziemi obok Bezgwiezdnego, pozwalając mu samemu podać miedzianowłosej medykamenty. Korzeń czym prędzej zabrał wysuszony kwiat i skierował go w stronę jej pyska.
— Z tym lepiej uważaj. Podaj jej tylko kilka nasion, chyba że marzy ci się, aby tym razem zasnęła na o wiele dłużej.
Po tych słowach wyszedł po raz kolejny, widocznie nie planując już dziś wracać. Irysowe Serce miała jednak nadzieję, że przeczucie ją myliło, ponieważ jeśli tak miało wyglądać jej leczenie, stanowisko zastępcy we Flumine miało okazję zwolnić się wyjątkowo szybko.
<Mlematis?>
[817 słów: Irysowe Serce otrzymuje 8 Punktów Doświadczenia]

1 komentarz:

  1. nie podgrzybku to jeszcze nie pora na nasiona na antykoncepcję

    OdpowiedzUsuń