Aroniowy Cierń w środku nocy wyszedł z legowiska wojowników, jakoś nie zbyt mógł spać. Usiadł w miejscu, gdzie było mniej śniegu i spojrzał w niebo.
Kochał ten widok.
Widok rozgwieżdżonego nieba.
Za szczeniaka zawsze wymykał się od matki i wychodził do centrum, aby popatrzeć w niebo. Jego rodzeństwo, wtedy jeszcze Borówka i Malinka, zawsze po jakimś czasie wybiegali ze żłobka i tak siedzieli, patrząc razem, dopóki Borówek nie zaczynał głupiej gadki, a Malinka zaczynała mówić mu, jaki jego temat jest bez sensu. W takiej chwili zazwyczaj któraś z karmicielek się budziła i zabierała ich z powrotem do środka, aby byli cicho. Pies wciągnął zimne powietrze do swoich nozdrzy, po czym zatrzepotał uchem, słysząc kroki, które z każdą chwilą były głośniejsze. Spojrzał w tamtą stronę.
W jego kierunku szła uczennica medyka — Srocza Łapa.
— A ty co, spać nie możesz po nocach? — zaśmiał się trochę złośliwie — Poranny ptaszek jak widzę, a raczej sowa.
Czarna sunia usiadła koło niego.
— Miałam pytać o to samo — stwierdziła.
— No to wracaj do spania, ja w przeciwieństwie do ciebie nie muszę leczyć innych — stwierdził. — Jeszcze się jutro rozchoruję, podasz mi złe zioło i mnie ukatrupisz.
— Nie popełniłabym takiego błędu!
Aroniowy Cierń prychnął śmiechem na reakcję uczennicy. Zapewne rozmawiał z nią tylko ze względu na dane reakcję, choć nie mógł zaprzeczyć, że pogadanie z kimkolwiek z byle powodu, raz na jakiś czas było całkiem... miłe.
Pies zerknął z powrotem na niebo. Zaraz będzie musiał ruszyć swoje cztery litery, pospać chwilę, po czym obudzić się aby pójść na polowanie.
— To co? Przynieść o wielkiej Sroczej Gwieździe rano zwierzynę do legowiska na śniadanie? — zapytał się pół żartem.
<Srocza Łapo?>
[267 słów: Aroniowy Cierń otrzymuje 2 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz