8 grudnia 2020

Od Irysowego Serca CD Białej Tęczy

Słysząc wypowiedź suczki, prychnęła, udając niewymownie urażoną tą sugestią. Teoretycznie nie powinna była tego robić, racja, ale Biała Tęcza nie wydawała się być kimś, kto zrobiłby jej krzywdę. Z drugiej strony, skoro została zastępczynią, raczej miała w sobie coś wyjątkowego. Albo, co było drugą opcją, tak jak Irysowe Serce nie miała pojęcia, dlaczego nagle awansowała.
— Nie podsłuchiwałam… 
— Oczywiście, że nie — mruknęła. — Uznajmy, że oddałam przysługę, może być?
Miedzianowłosa kiwnęła głową. Przystanie na pokojowe warunki było najlepszą decyzją. Wodnym dobrze się powodziło — mieli sojusz z Bezgwiezdnymi i jak na razie udawało im się unikać konfliktów, czego nie można było powiedzieć o Ventusie i Industrii. Dobre (lub przynajmniej neutralne) relacje z Tenebris jedynie poprawiały ich aktualną sytuację. Podpadanie zastępczyni Ciemnych to nie najmądrzejszy pomysł, szczególnie jeśli w klanie pełniło się tę samą funkcję.
— Weź ze sobą trochę łopianu. Inaczej Kasztanowy Ogon będzie miał wątpliwości co do mojej prawdomówności. — Suczka zaśmiała się, przezornie zaglądając przez ramię w stronę wejścia do Ruin, a Irysowe Serce czym prędzej zabrała się do zrywania roślin, próbując omijać kulki, które usilnie próbowały wczepić się w jej długą sierść.
— Do zobaczenia — szepnęła i uśmiechnęła się, zanim obie udały się we własną stronę. 
***
Słońce świeciło ostro, na co pozwalało mu bezchmurne niebo, niczym nie blokując jego promieni. Powietrze było jednak zimne i suche, jak przystało na Porę Nagich Drzew. Irysowe Serce pałętała się po rynku, szukając czegoś, co mogłaby przynieść na klanowy stosik. Zawęszyła, jednak zamiast zapachu pożywienia uderzyła ją silna woń Wojowniczej Łapy. Zdziwiona wciągnęła powietrze jeszcze raz, ale zmysł węchu jej nie mylił — czuć było tu czarno-białego ucznia. Nie miała pojęcia, co mógł robić w okolicy: w końcu Nakrapiana Gwiazda ostatnio nigdzie go nie zabierała. Co tu robił i kto pozwolił mu wyjść z obozu samodzielnie?
Polowanie mogło poczekać. Teraz suczka musiała sprawdzić, co wyrabiał uczeń przywódczyni. Owszem, był nieco (słowo nieco było tu wręcz niedopowiedzeniem) roztrzepany, nie umiał chwili usiedzieć na jakże ofutrzonym tyłku i nigdy nie zamykała mu się jadaczka, ale koniec końców był całkiem dobrym dzieciakiem, chociaż zastępczyni ciężko było wytrzymać z nim dłużej niż chwilę. Poza tym, niedawno stracił osobę, która była dla niego niczym ojciec. Zastępczyni naprawdę mu współczuła — gdy była w podobnym wieku, zmarł jej ojciec, więc domyślała się, jak czuł się młodziak. Tym bardziej nie chciała, żeby jeszcze bardziej skomplikował swoją relację z liderką, która nie znajdowała dla niego ani chwili, racząc go jedynie krytyką i fuknięciami.
Spróbowała zlokalizować zapach i już po chwili truchtała ulicami miasta, kierowana nim. Ani trochę nie podobało jej się, dokąd zmierzał Wojownicza Łapa, a raczej jego woń. Z początku myślała, że udał się na Gwiezdny Szczyt, który był terenem neutralnym, lecz niedaleko ścieżki na wzgórze, zapach skręcił w lewo, w stronę granicy terytorium Tenebris. Cholera, to musiało skończyć się źle.
Irysowe Serce próbowała za wszelką cenę nie wkroczyć na obcy teren, a jednocześnie dowiedzieć się, co robił tu dziś Wojownicza Łapa. Było to jednak zadanie nie tyle karkołomne, co nierealne.
Niedaleko obozu Ciemnych ujrzała charakterystyczne białe futro, a obok kilka kolorowych kulek. Z daleka miedzianowłosa nie mogła zobaczyć, ile dokładnie ich było, ale domyśliła się, że poród Białej Tęczy przebiegł pomyślnie. Spróbowała zwrócić uwagę zastępczyni. Nie miała nic do stracenia — Biała raczej nie miała w zwyczaju atakować od razu, w dodatku miała przy sobie szczenięta. Poza tym, Irysowa dokładnie pilnowała, żeby choćby jeden jej włos nie wylądował za granicą.
Miała szczęście, ponieważ już po chwili złapała spojrzenie suki, która od razu udała się do granicy, wraz z drepczącym wokół niej wianuszkiem szczeniąt. Ruda odetchnęła z ulgą, widząc że tamta nie zawołała nikogo, widocznie chcąc rozwiązać sprawę samodzielnie.
— Co tu robisz? — szepnęła cicho. W jej głosie słychać było zmęczenie, co w gruncie rzeczy nie było niczym dziwnym. Z czterema szczeniakami u boku ciężko zaznać odpowiedniej ilości snu.
— Cześć. Jakie one urocze! — odpowiedziała szybko, nie poruszając planowanego tematu od razu. — Mimo to cieszę się, że udało ci się urodzić je już po zgromadzeniu.
Biała posłała jej słaby uśmiech.
— Nie wiem, czy ktokolwiek poza tobą o tym pomyślał. — Zaśmiała się, po czym spoważniała. — Miło cię widzieć, ale nadal nie wiem, po co zjawiłaś się na granicy.
— Wojownicza Łapa — westchnęła, grzebiąc łapą w ziemi. — Czułam jego zapach w okolicy. Chciałam się upewnić, że nie wpakował się w żadne kłopoty, jak ma w zwyczaju.
<Biała?>
[705 słów: Irysowe Serce otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz