Wstałem, otrząsnąłem się i powiedziałem swojemu mentorowi, że idę się przejść. Przywódca skinął głową, ale nie ulegało wątpliwości, że nie zamierza iść ze mną. Postanowiłem się za bardzo nie oddalać, na wypadek, gdyby wciąż kręciły się tu jakieś mrówki. Poszedłem nad staw. Schyliłem głowę, aby napić się łyk wody. Chciałem pozbyć się smaku mrówek. Nie smakowała normalnie. Była jakaś dziwna. Odkaszlnąłem i wyplułem wodę, którą miałem już na języku. Mimo to, trochę wody wypiłem i czułem teraz, jakby coś paliło mnie w gardle. Ostrożnie trąciłem łapą wodę i zobaczyłem wielkie, czarne stworzenia. No dobrze, niewiele większe od mrówek, ale i tak mnie przerażały. Miałem nadzieję, że tego nie połknąłem. Od razu zawróciłem po swojego mentora.
— Oszroniona Gwiazdo! — wołałem, choć ból w gardle nie pozwalał mi za dużo krzyczeć. — Oszroniona Gwiazdo, zobaczyłem coś... strasznego!
— Co się stało, młody? — spytał spokojnie Oszroniona Gwiazda.
Jego lekceważący ton nieco mnie zirytował. Pewnie znowu podejrzewa, że dramatyzuję. Czułem jednak, że tym razem się myli. To, co zobaczyłem w stawiku, musiało być groźne.
— Chcę ci pokazać... coś. Boję się — powiedziałem wprost.
Oszroniona Gwiazda westchnął, ale i tak wstał i poszedł do miejsca, które chciałem mu pokazać. Bałem się, że potwory zaatakują, gdy ponownie włożę łapę do wody, ale musiałem pokazać Oszronionej Gwieździe swoje odkrycie. Trąciłem wodę i ponownie dało się w niej zobaczyć wielki, czarne robale. Oszroniona Gwiazda zastrzygł niepewnie uchem.
— Krwiopijnice — syknął. — Matka mi o nich opowiadała. Żyją w wodzie, a gdy nieostrożny pies do niej wejdzie, przyczepiają się do niego, gryzą w jednym tylko miejscu i wypijają jego krew. Ha, pamiętam jedną z bajek starszyzny, mówiącą o tym, że pewien pies, Wodny Krok, został przez nie ugryziony. Medykowi nie udało się oderwać Krwiopijnicy, ale stworzenie po jakimś czasie samo odpadło. Niedługo potem, Wodny Krok zaczął odczuwać żądzę krwi. Odszedł z klanu i zamieszkał nad jeziorem. Kiedy jego brat poszedł się z nim spotkać, nie zastał go. Zamiast tego, obserwując Krwiopijnice zaobserwował jedną większą od pozostałych i białą. Wodny Krok miał białą sierść.
Przeszedł mnie dreszcz. Miałem rację. Te potwory są niesamowicie groźne dla psa. Są w stanie zmienić go w jednego z nich. Czy już mnie jedna ugryzła? Czy przyczepiła się do mnie Krwiopijnica? Czy jestem przeklęty i zmienię się w potwora jak biedny Wodny Krok? Bolące gardło to pewnie pierwsza część przemiany. Oszroniona Gwiazda zobaczył mój niepokój i posłał mi współczujące spojrzenie.
— Bez obaw, mały — mruknął. — Żaden Wodny Krok nie istniał. A nawet jeśli, to nie zmienił się w Krwiopijnicę.
— To jak wyjaśnić mój ból gardła? — spytałem.
— Piłeś tę wodę? — spytał przywódca.
Skinąłem głową, a Oszroniona Gwiazda pochylił głowę nad stawem. Nie napił się jednak wody, tak jak ja, tylko pociągnął nosem, wąchając wodę. Jedna z Krwiopijnic wyskoczyła z wody, ale przywódca Industrii szybko się wycofał, prychając.
— Pachnie Dwunożnymi — stwierdził. — A oni nigdy nie wróżą niczego dobrego. Jestem prawie pewien, że Dwunożni dodali coś do tej wody, aby pozbyć się z nich Krwiopijnic. Co za tym idzie, picie jej nie było najmądrzejszym pomysłem.
Nastroszyłem się nerwowo. Byłem już praktycznie pewien, co chce powiedzieć Oszroniona Gwiazda, ale nie potrafiłem tego zaakceptować. To nie mogło się wydarzyć. Nie mogło!
— Lekka Łapo. — Odwrócił się w moją stronę smutno Oszroniona Gwiazda. — Obawiam się, że zatruli cię Dwunożni.
Zaskomlałem cicho i położyłem się na trawie, zakrywając łapkami pysk. Zostałem otruty. Czy to znaczy, że mogę umrzeć? I to jeszcze w jaki sposób? Gdybym umarł w walce o swój klan, to zachowałbym chociaż godność. A tak, umrę jako głupiec, który nie wyczuł trucizny w wodzie. Czy w historii klanów istnieje jakikolwiek inny pies, który zginął w równie haniebny sposób? A może mnie to nie zabije? Nie, to płonna nadzieja. Jeśli takie potwory jak Krwiopijnice żyją na tym świecie, aby się ich pozbyć trzeba by je otruć czymś, co jest w stanie zabić co najmniej trzy stada wilków i osiem niedźwiedzi. Już jestem zgubiony. Oszroniona Gwiazda położył się obok mnie, chcąc mnie pocieszyć.
— Spokojnie — szepnął. — Wyjdziesz z tego. Chyba nie wypiłeś tego dużo, prawda? — Potrząsnąłem głową. — No i widzisz? Teraz może będzie cię jakiś czas bolał brzuch, ale to wszystko. Spójrz, coś, co ma na celu zabić kilka robaczków, raczej nie zabije takiego silnego ucznia jak ty.
Zamerdałem lekko ogonem, ale był to gest z uprzejmości, aby Oszroniona Gwiazda wiedział, że doceniam fakt, że próbuje podnieść mnie na duchu. W tej samej chwili jedna z Krwiopijnic wyskoczyła z wody i przyczepiła się do skóry Oszronionej Gwiazdy. Spojrzałem na niego z przerażeniem. A jeśli legenda o Wodnym Kroku jest prawdziwa?
— Brr, jak ja ich nie cierpię — warknął z irytacją Oszroniona Gwiazda. — Idź, poszukaj mysiej żółci. Jak usuwa kleszcze, to z tym też powinna sobie poradzić.
— Nie lepiej pójść do medyka? — spytałem uprzejmie, starając się ukryć strach.
— Nie ma powodu — mruknął Oszroniona Gwiazda. — Poradzimy sobie z tym natrętem tak, jak z kleszczami. Jeśli się nie uda, udam się do Szkarłatnego Bluszczu.
Po chwili wahania skinąłem głową i pobiegłem poszukać mysiej żółci. Nie mogę pozwolić, aby ta Krwiopijnica wypiła krew mojego przywódcy i zamieniła go w potwora. Nie dość, że zawiodę Oszronioną Gwiazdę, to na dodatek będę miał na sumieniu cały klan, który przeze mnie stracił przywódcę. Momentalnie zapomniałem o truciźnie, wciąż płynącej w moich żyłach. Zatrzymałem się jeszcze na chwilę i zawołałem do mentora:
— Postaraj się pozostać psem, gdy tu wrócę.
<Oszroniona Gwiazdo?>
[869 słów: Lekka Łapa otrzymuje 8 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz