11 grudnia 2020

Od Irysowego Serca CD Opalowej Łapy

Pozostawienie przebiegu treningu w łapach Klematisa napawało ją lękiem, jednak po fakcie mogła przyznać, że absolutnie niesłusznie. Czuła rozlewające się w jej sercu ciepło, gdy obserwowała zmagania ucznia i słuchała merytorycznych komentarzy Bezgwiezdnego.
Spodziewała się, że Opalowa Łapa będzie bardziej wycofany i z początku rzeczywiście tak było, ale z każdą minutą treningu zauważała rosnącą w nim pewność siebie i zaangażowanie. Nie był już tym małym, bezbronnym szczeniakiem, którego kiedyś znalazła. Był wojownikiem, a Irysowe Serce miała w sobie coraz większą pewność, że uczeń da sobie radę. Zawsze w niego wierzyła, nie zwątpiła ani na chwilę, lecz treningi dawały jej jasny dowód, że nie ma się o co martwić.
Oczywiście nie znaczy to, że choć na chwilę przestała się przejmować.
Od pojawienia się Opala w jej życiu przez całe jego dorastanie szczeniak stał się dla niej kimś wyjątkowym. Mimo że nie łączyły ich więzy krwi, on był dla niej niczym adoptowany syn. Kiedy wrócił do obozu poraniony przez Dwunożnych, czuwała przy nim, często zarywając noce z powodu zmartwienia jego stanem. Każdy mały sukces ucznia sprawiał, że przejmowała ją niewysłowiona duma. A teraz jej mały Opalek miał zostać mianowany.
— Świetnie ci poszło! — Gdy tylko skończył trenować, podbiegła do niego, na tyle szybko, na ile pozwalało jej wciąż zmęczone chorobą ciało. — Będę musiała porozmawiać z Nakrapianą Gwiazdą o twojej ceremonii.
Zetknęła się nosem z dumnym z siebie uczniem i zauważyła spoglądającego na nich Klema. Wydawało się, że poza rozbawieniem w oczach Bezgwiezdnego zauważyła coś jeszcze. Był to smutek czy wzruszenie..? Nie miała pojęcia. Wróciły do niej wspomnienia dziwnych, zamglonych już w jej pamięci sytuacji z dzieciństwa. Praktycznie nie znała matki Korzenia, ale po kilku wydarzeniach, których była świadkiem, mogła z pewnością stwierdzić, że nie należała do najlepszych rodziców na świecie, wręcz przeciwnie. Posłała rudemu słaby uśmiech, a on zwrócił się do Opala.
— Będziesz już wojownikiem, co?
— Tak! Muszę jeszcze zdać test — wyszeptał nieśmiało szczeniak.
— Na pewno dasz radę, nie ma innej opcji. —Klematis przyjaźnie zamerdał ogonem, chwaląc Opalową Łapę za umiejętności w walce.
— Ale to niestety możemy zrobić dopiero, gdy wyzdrowieję. — Irysowe Serce nie była zadowolona z takiego obrotu spraw, ale obiecała sobie, że uda jej się wrócić do pełni sił jak najszybciej.
— W takim razie chyba powinnaś się położyć — odpowiedział rudzielec, a Opal przytaknął milcząco.
Chociaż nie miała ochoty znowu wracać do legowiska medyka, posłusznie poszła się położyć. W końcu od tego zależało, jak prędko odzyska zdrowie. I rzeczywiście, minęło kilka dni, a Irysowe Serce pozbyła się wszystkich uciążliwych objawów i mogła wrócić do trenowania ucznia.
Z radością zbiegła po schodach, chcąc jak najszybciej zabrać Opalową Łapę na polowanie. Chciała poćwiczyć z nim dziś wszystkie najważniejsze rzeczy, aby w trakcie testu nie miał już żadnych problemów. Zanim zdążyła jednak wpaść do legowiska uczniów, zetknęła się z Nakrapianą Gwiazdą.
— Witaj, Irysowe Serce. Jak się miewasz?
— Już dobrze, planowałam właśnie zabrać Opalową Łapę na trening, w końcu niedługo czeka go test na- — Nie zdążyła skończyć, bo przerwał jej stanowczy głos liderki, od którego całe jej pozytywne nastawienie wyparowało jak kałuża w upalny dzień.
— Całe szczęście. Mam do ciebie prośbę. Jako zastępczyni, powstrzymaj się od przyprowadzania do środka obozu psów z innych klanów.
— Oczywiście, Nakrapiana Gwiazdo, ja nie… — zająknęła się, zaskoczona nagłą zmianą tematu. Wydawało się jej, że cala zastygła, tylko jej serce w środku biło i wyrywało się niczym ptak siłą wsadzony do klatki przez Dwunogów. — Po prostu czułam się słabo, Klematis mnie tu przyprowadził i…
Kłamstwo, Irysowe Serce. Sama go tu przyprowadziłaś, chcąc pokazać śmieci pozostawione przez Dwunożnych. Jak mogłaś oszukiwać liderkę w takiej sprawie? Zawiodłaś.
— Nieważne. Po prostu myślałam, że to oczywiste. — Już miała odejść w swoją stronę, ale po zrobieniu kilku kroków odwróciła się przez ramię. — Chcę móc na tobie polegać, Irysowe Serce.
Z tymi słowami zostawiła miedzianowłosą sterczącą przed drzwiami do legowiska uczniów i pełną wątpliwości. To, ile wiedziała Nakrapiana Gwiazda, pozostawało tajemnicą, ale niezależnie od tego wydawała się być niezadowolona. Czy naprawdę zrobiła coś złego? Popełniła błąd, w ogóle spędzając z nim czas? Być może powinna była go unikać, ale… nie chciała. Zresztą nadal troszczyła się o klan, nie zaniedbywała go. Wszystko było przecież na miejscu…
Życie byłoby o wiele prostsze, gdyby Klematis nigdy jej nie zostawił.
— Wszystko dobrze, Irysowe Serce? — Z odmętów przemyśleń wydobył ją głos ucznia. — Jesteś już zdrowa?
— Tak — mruknęła. Nie chciała zamartwiać Opalowej Łapy, który z racji zbliżającej się ceremonii i tak miał sporo na głowie. — Przyszłam zabrać cię na polowanie, żebyś mógł wszystko poćwiczyć przed jutrzejszym testem. Gdzie dziś pójdziemy? Chciałabym, żebyś to ty wybrał miejsce.
<Opal?>
[742 słowa: Irysowe Serce otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz