Suczki przez krótką chwilę dwunożnych. A no tak, nie krótką chwilę, bo nawet Mała Kropla zdążyła się przyjrzeć im. Było dużo dorosłych. A dokładniej 4. Jednak oczywiście były też tam ich młode. Było ich tam naprawdę dużo. Aż jej się wtedy liczyć odechciało. Machnęła raz ogonem i zauważyła, jak najmniejszy z tych dwunożnych odbiegł na chwilę od nich, a kilka poszło za nim. Spojrzała na swoją przyjaciółkę i machnęła ogonem. Oczywiście ona miała chęć, aby pobiec tam i zabrać im jedzenie. Ale z drugiej strony Słoneczny Pysk jest szybsza od niej, więc lepiej by to zrobiła. Co było też oczywiste, że jest szybsza. Przez co też w myślach pojawił się jej grymas, nie pokazała tego po sobie. Poczekała chwilę, aż suczka pobiegnie, ale tak się też nie stało, co trochę zdenerwowało Małą Kropelkę.
— Biegnij — w końcu rzuciła Mała Kropla i machnęła ogonem, oczekując. Może ona czeka na jeszcze lepszy moment? No przecież go nie będzie. Mogła już iść.
— Zobacz, już wracają — odpowiedziała, trochę chyba chcąc uspokoić ją. Uchh… denerwował ją czasami jej ton, albo też i ona sama. Dobijała ją ta jej cała energia z życia. Co prawda też ona przejmuje się uczuciami innych, co jej się akurat w niej podobało, a jak ktoś ją znał dłużej, to wiedział, że bardzo jej się to podobało. Jednak też z drugiej jak by martwiła się o innych, to by było słabo. Phi! Kropelka spojrzała na dwunożnych. Rzeczywiście, już wracali. Trzepnęła ogonem niezadowolona. Przecież mogła wcześniej pobiec po to! No ale oczywiście nie mogła po to pójść. Popatrzała znowu na nią i uśmiechnęła się, aby nie pokazać, że jest zła czy coś, poza tym i tak nie widać było tego po niej.
— No to pójdźmy polować na te wiewiórki — powiedziała równie miło jak na nią patrzyła i ruszyła trochę dalej od dwunożnych. Przecież nie chciały wrócić z niczym, a tym bardziej, aby dwunożni je złapały lub coś podobnego. To byłby nie do pomyślenia.
Słoneczny Pysk razem z Małą Kroplą już odeszły trochę dalej od tej dziwnej kładki. Rozejrzała się po drzewach. Wiewiórki nie było na żadnej z gałęzi… kto by się spodziewał. Przecież na pewno już śpią w tych swoich norkach. Dlatego też nie lubi polować w tę porę, a co ja gadam. Ona nie lubi ogólnie tej pory. Jest tylko zimno i nie ma co zjeść. Trzeba mieć jakieś strasznie długie i gęste futro, aby w tę porę nie było Ci zimno. A przecież Mała Kropelka takim futrem nie dysponowała! Uch! Wzięła wdech… co ona czuła? Nic? Tak, chyba że liczymy chłód, który uderzył ją mocno w nos. Rozejrzała się. Nawet nie zauważyła kiedy Słoneczny Pysk zaczęła skradać się do wiewiórki, a dokładniej kiedy Słoneczko już skoczyło na wiewiórkę, bo już ją zakopywała. Szybka jest — pomyślała Kropla i znowu się rozejrzała. Ona w polowaniu za dobra nie była, więc po co się zgłaszała do polowania ze Słonecznym Pyskiem? Oto pytanie. Przecież może sobie wstydu narobić. Albo z drugiej strony pokazać, jaka jest słaba i że potrzebuje więcej uwagi… chociaż też na wojownika tak nie przystało. Była już wojownikiem, więc powinna sama dbać o siebie! Kusiła ją jednak ta opcja z opieką. Pokręciła szybko głową na boki, próbując wyrzucić te myśli z głowy. Jednak to nic nie dało. Co poradzić, że Mała Kropla jest taka… malutka i zbyt bardzo skupia się na sobie? Może trochę jest tą egoistką, ale chyba próbowała to ukryć, nie tak jak inne swoje wady, które wytykała często tak, aby inni pomyśleli, że sami na to wpadli lub coś takiego. Trzeba w końcu coś złapać Mała Kroplo. Syknęła do siebie w myślach suczka i ruszyła między drzewa. Może znajdzie jakąś zdobycz zapomnianą i powie, że to jej? Mało prawdopodobne, ale zawsze jednak możliwe. Może jakiś pies ma po prostu taką pamięć, że zapomniał no. Albo jak ją Słoneczny Pysk przyłapie to co wtedy? Przecież na pewno to zrobi i będzie źle! Uzna jeszcze, że się nie nadaje na wojownika. I ma rację przecież. Powinna już dawno iść na ucznia medyka, ale przecież Mała Kropla nie chce iść na ucznia medyka, to te zioła są nudne. Ona najlepiej nadawałaby się na karmicielkę. Przecież ona co umie, walkę umie tak trochę, z polowaniem idzie jej trochę gorzej przez te jej super zmysły… Zioła są nudne i prędzej by psa zabiła, niż uratowała. A opiekowanie się szczeniakami? Raczej to jest proste, ale jeszcze trzeba lubić te szczeniaki. Ale trzeba też się do czegoś przydać w klanie. Przez te zamysły nawet zapomniała, że miała polować. Właściwie to już sobie właśnie przypomniała. Rozejrzała się. Jak niby miała je z kryjówek swoich wydostać? Orzechy! Tak! To dobry pomysł. Tylko najpierw trzeba te orzechy znaleźć… pomyślmy. Słoneczny Pysk przecież złapała jakąś wiewiórkę tam. Czyli też pewnie ma orzechy. Wraca do niej i spogląda na nią.
— Masz orzechy? — powiedziała w końcu i trzepnęła ogonem, oczekując odpowiedzi. Miała szczerą nadzieję, że ma te orzechy. Bo inaczej jak miała to zrobić? No właśnie. No, chyba że Słoneczny Pysk jest aż tak dobrym łowcą, że udało jej się inaczej złapać. To niech zdradzi swoją tajemnicę. Zostanie znowu Małą Łapą i Słoneczny Pysk zostanie jej mentorką. Idealnie po prostu. Niech się jeszcze bardziej cofnie do tych czasów. Idealnie. Do normalnego ucznia jeszcze niech się zniży. Jest młodą wojowniczką i zostanie znowu uczniem. Super. Po tych jej myślach można było stwierdzić, że… nie. Nie lubiła tych czasów. Kto by lubił? No, a przynajmniej tak ona uważała. Bycie wykorzystywanym przez wojowników do zmieniania im posłań… najgorzej. Albo jeszcze inne obowiązki... Na mentorów nie można narzekać. Bo przecież jej mentor ją dobrze nauczył i się starał. Ale Mała Kropla nie chciałaby wrócić do tych czasów za nic. Nawet gdyby miała zginąć i dołączyć do klanu Gwiazd. Po prostu wolała być już wojowniczką, która nic nie umie. Znowu pokręciła głową. Jej przemyślenia trwały... uderzenie serca. Dlatego z perspektywy jej przyjaciółki mogło to dziwnie wyglądać. Wzięła wdech i zauważyła, jak Słoneczny Pysk otwiera pysk, aby coś powiedzieć. W końcu usłyszy odpowiedź! Już ją to trochę na duchu podniosło. Teraz tylko czekała.
<Słoneczny Pysku?>
[995 słów: Mała Kropla otrzymuje 9 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz