14 grudnia 2020

Od Opalowej Łapy CD Irysowego Serca

Zamyśliłem się, starając się dobrze zastanowić, nim cokolwiek powiem. Nie byłem dobry w podejmowaniu decyzji, gdyż wszystko miało swoje plusy i minusy. Bardzo ciężko było mi wybierać między jedną a drugą rzeczą. To prawie tak, jakby wybierać czy umrzeć ma twoja mama, czy tata. Okropne są te wszystkie wybory, a przecież czeka mnie ich jeszcze więcej, gdy znam test na wojownika. Ja i wojownik... tak blisko jestem już swego celu. Minęło tyle czasu. Te kilka miesięcy temu nie spodziewałbym się, że dotrę do tego miejsca. Zawsze w siebie wątpiłem.
— Może park? — spytałem niepewnie, ponieważ park nie wydawał mi się miejscem, do którego mentorka chciałaby pójść.
Głupi, przecież to ona poprosiła, byś wybrał miejsce.
— O, dobry pomysł! — Zamachała zadowolona ogonem. — Jest tam sporo ptaków, możemy poćwiczyć twoją szybkość.
Uśmiechnąłem się delikatnie nie tylko z zadowolenia, ale także ulgi. Suczka jako pierwsza ruszyła we wskazanym przeze mnie kierunku. Poszedłem za nią, trzymając się nieco z tyłu. Możliwe, że robiłem to już nieco automatycznie — bycie przygotowany na atak, nieważne, skąd by miał nadejść. Gdyby takowy nadszedł, w pierwszej kolejności broniłbym mentorki, a dopiero później martwiłbym się o sobie. Tak, tak właśnie bym postąpił.
W parku było bardzo mało Dwunożnych — właściwie, to nie było ich wcale. Tylko gdzieniegdzie ktoś przeszedł, ale zaraz znikał i już więcej się nie pojawiał. Wybór parku był bardzo dobrym wyborem, musiałem to sobie przyznać. Nie wiedziałem, że o tej porze przywita nas taki spokój oraz cisza. Zwierzyny musiało być tu pełno od wiewiórek po ptaki, na które mamy dzisiaj polować.
— Dobrze, spróbuj upolować tego ptaka. — Wskazała nosem na srokę, która skakała po trawie. Wyglądała na sporą, więc upolowanie takiej byłoby niezłym wyczynem.
Kiwnąłem łbem, by pokazać mentorce, że przyjąłem zadanie. Na ptaki nie poluję często, zazwyczaj to moja ostateczność, gdy nic innego nie mogę znaleźć. Znacznie lepiej wychodzi mi polowanie na zwierzęta naziemne niż te latające i nie powinienem nawet tłumaczyć dlaczego. Tym razem dostałem wyzwanie, które narzuciło mi upolowanie sroki. Jeśli nie zdążę jej złapać, to na pewno odleci na drzewo, a na drzewa wspinać się nie potrafię i tyle będzie z mojego polowania.
Sroka dalej była zajęta wygrzebywaniem robaków z ziemi, więc wykorzystałem to do zakradnięcia się do niej na odpowiednią odległość. Ze stresu bałem się nawet oddychać — myślałem, iż nawet mój własny oddech spłoszy zwierzynę.
Ptak rozejrzał się nerwowo, jakby wyczuł już obcą obecność. Stresowało mnie to znacznie bardziej niż polowanie na zwierzę naziemne. Nie mogę jednak pozwolić wygrać niepewności, bo nigdy nie opanuję strachu. A jak nie opanuję strachu, to nie mam co liczyć na zdane testu na wojownika.
Odczekałem chwilę, aż sroka znów zacznie wbijać dziób w ziemię, by określić, jak najłatwiej byłoby ją złapać. Szybki bieg czy skok? Obie te opcje nie są najgorsze. Och i znowu muszę wybierać. Co za los mnie spotkał...
Zdecydowałem się, że najlepiej będzie, jeśli spróbuję połączyć te dwie techniki. Ptaki w końcu latają, więc jak tylko wyrwę się do biegu, to sroka wzniesie się w powietrze. Dlatego ten skok ma mi umożliwić poszerzenia zasięgu tak, by w razie czego złapać zwierzę w powietrzu. Brzmi chyba dobrze. Szkoda, że nie mogę spytać się o radę mentorki. Irysowe Serce stała znacznie dalej ode mnie, obserwując moje poczynania.
Wziąłem głęboki wdech i odliczyłem w myślach do pięciu. Idealny moment na atak, idealny moment, by pokazać, że umiem upolować również zwierzęta latające.
Trzy... dwa... jeden.
Wyskoczyłem do góry, celując prosto w srokę, która zaskoczona nie zdążyła nawet odlecieć. Momentalnie chwyciłem ją, wbijając w ciepłe ciało kły. Odrobinę lepka ciecz zaczęła spływać z mojego pyska, brudząc brązowe futro.
Nie mogłem uwierzyć, że tak łatwo poszło. Tyle się stresowałem, a polowanie na ptaki jest równie łatwo, co polowanie na gryzonie!
— Udało się! — zadowolony rzuciłem mentorce martwego ptaka pod łapy. — Spory okaz, prawda? — Machałem dumny z siebie ogonem na wszystkie strony.
Irysowe Serce uśmiechnęła się ciepło.
— Nie muszę się więc o ciebie martwić. Dasz radę na teście. — Liznęła mnie w głowę. — To już jutro, zdajesz sobie z tego sprawę?
— Jutro?
Suczka kiwnęła głową.
— Dlatego chciałam dzisiaj udać się z tobą na ostatnie ćwiczeniowe polowanie. Poradziłeś sobie świetnie — pochwaliła mnie raz jeszcze. — Denerwujesz się?
Oczywiście, że się denerwuję. Jak mógłbym się nie denerwować. Pewnie w przeszłości było sporo uczniów, którzy nie zdali.
— Odrobinę.
Suczka zaśmiała się cicho, po czym trąciła mnie nosem w bok, by dodać otuchy. Uśmiechnąłem się nieśmiało na ten gest. Irysowe Serce nie była tylko i wyłącznie mentorką. Była moją rodziną.
— Chodź, zanieśmy twoją zdobyć do klanu.
Z dumą wziąłem srokę do pyska i z równą dumą maszerowałem u boku suczki.
<Iryska?>
[749 słów: Opalowa Łapa otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia i 2 punkty do treningu]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz