7 grudnia 2020

Od Wilczego Cienia CD Brązowej Blizny

Wolałem samemu przespacerować się po tym zimowym krajobrazie, jednak... to nie tak, że nie lubiłem obecności innych. Po prostu patrząc na to że wszyscy się znają, na ich lekcje, przyjaźnie — od szczeniaka czułem się odtrącany, z niewiadomych mi przyczyn. To właśnie dlatego przestałem wręcz mówić, nie miałem nawet z kim tego robić. Kojarzyłem Brązową Bliznę, był jednym wojowników naszego klanu, jednakże ani razu się do mnie nie odezwał, nigdy nie podszedł by zapytać co tam u mnie, jak się czuję czy co robię. Jednakże teraz nagle jak gdyby nigdy nic próbował nawiązać ze mną rozmowę. Czyżby miał w tym jakąś sprawę? Spojrzałem na niego spod śniegu osadzonego na moich powiekach i przyglądałem się przez dłuższą chwilę. Dziwne dla mnie było, że nikt z nim nie spacerował. Jednak zauważyłem także, że jest mu dość zimno, a to sprawiło, że poczułem nagłą potrzebę z jak najszybszym powrotem do obozu. Przecież mógł się nabawić kataru, a ja najpewniej będę miał wyrzuty sumienia.
— Powinniśmy wracać, przejść się możemy później - mruknąłem i poczułem delikatnie szczypanie w gardle. Już dawno się do nikogo nie odzywałem o czym przypomniało mi własne gardło. By pozbyć się nieprzyjemnego uczucia odchrząknąłem delikatnie, jednak na nic się to zdało. Pamiętałem jeszcze czasy, gdy potrafiłem nie odzywać się ponad tydzień, a wszyscy inni sądzili, że straciłem język. Jednak prawdę mówiąc wolałbym go nie mieć. Wtedy nie musiałbym się bać, że do kogoś się przywiążę. Bo przecież więzy sprawiają ból, niezależnie kiedy i jak, ale nigdy nie kończy się to dobrze. I nie ważne co się stanie, sądzę że nigdy nie zmienię zdania.
Ruszyłem przed siebie w drogę powrotną, uważając pod łapy. Nie chciałem wpaść w jakąś niespodziankę, nie chciałem też wyjść przez Brązową Blizną na debila. Może na takiego nie wyglądałem, ale słowa innych były dla mnie ważne, tym bardziej jeśli były to opinie na mój temat, te złe czy dobre. Pies ruszył za mną bez słowa, jednak czułem, że mi się przygląda. Jakby coś do mnie miał, jednak nie chciał powiedzieć. Zerknąłem na niego z ukosa, jednak szybko odwrócił wzrok, udając że zobaczył coś interesującego. Musiałem przyznać że mnie to rozbawiło. Był na tyle energiczny, że pewnie spokojny spacer z takim psem jak ja był dla niego nie lada wyczynem.
***
W obozie jak zawsze było tłoczno. Kolejny patrol czekał na mój powrót by wyruszyć na swój własny, dlatego szybko wyjaśniłem im, że nie wyczułem niczego dziwnego ani podejrzanego i ruszyłem w stronę legowiska wojowników. Widziałem kątem oka jak towarzysz mojej podróży podbiega to stosu zwierzyny i wybiera z niej dość mała mysz, która niestety w tej porze roku musiała nam wystarczyć. Ja wolałem na razie się z tym wstrzymać, nie jadłem zbyt często by inni mogli pozwolić sobie na bardziej obfity posiłek. Patrzyłem jak Brązowa Blizna spożywa swój posiłek w ciszy, czekałem aż skończy by w końcu spełnić swoją prośbę. Gdy tylko wszedł do legowiska i spędził chwilę czasu na ogrzaniu się, ruszyłem w jego stronę. Gdy poczuł, że ktoś nad nim stoi, powoli podniósł głowę.
— To chcesz iść na ten spacer?
<Brązowa Blizno?>
[501 słów: Wilczy Cień otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz