Pierwszy raz widziałam niedźwiedzia w całym moim życiu. Nie, chwila, widywałam je jeszcze wcześniej, w starym domu, w lesie. Kiedy się przenieśliśmy w wyniku wojny, słuch o niedźwiedziach zaginął, tak samo, jak o innych niebezpieczeństwach. Byliśmy bezpieczni, ale czy to właściwie prawda, czy złudne pocieszanie się?
Brunatny, ogromny zwierz, dwa razy większy ode mnie, poruszył się leniwie i wydusił z siebie dwa pomruki. Skrzywiłam się, ponieważ wyglądał teraz jak wściekła Złota, gdy szczeniaki przypadkiem obudziły ją zbyt wcześnie rano. Dosyć zabawne i absurdalne porównanie, jak na sytuację, w której się znaleźliśmy.
Rzuciłam Krzemiennej Łapie porozumiewawcze spojrzenie, które — o dziwo — zrozumiał za pierwszym razem. Nie widziałam co prawda w jego oczach strachu, co to, to nie. Widziałam jednak zwątpienie, pewnego rodzaju emocje, których nie mogłam teraz rozszyfrować. Zbyt długie wpatrywanie się w ucznia pewnie zbiłoby go z tropu i zechciał wrócić do obozu szybciej niż jeszcze chwilę temu. Odwróciłam zatem wzrok z myślą, że Krzemienna Łapa, mimo iż próbuje wyglądać poważnie, to kumuluje w sobie emocje; na delikatnym grzbiecie targa ogromne brzemię, którego nawet ja nie chcę sobie wyobrażać.
Niedźwiedź ryknął nagle i sapnął kilka razy, co w moim mniemaniu brzmiało, jakby wymawiał „co jest kurwa”. Wcale bym się nie zdziwiła, jakby tak było.
— Krzemienna Łapo, myślę, że on nas obraża — powiedziałam do ucznia, który wpatrywał się w niedźwiedzia, starając się zapewne analizować sytuację. — Wydaje mi się, że mówi o nas bardzo złe rzeczy.
— Słucham? — Odwrócił łeb i na mnie spojrzał. — To niedźwiedź.
— I właśnie dlatego myślę, że nas obraża.
Zwierz, jakby rozumiejąc moje słowa, ryknął ponownie.
— A nie mówiłam? — zaśmiałam się. — Ten ogromny owłosiony potwór nas obraża.
Krzemienna Łapa zmarszczył się na pysku, wyglądając podobnie do Złotego Popiołu, kiedy ma mnie dość i chce zniknąć jak najdalej ode mnie. Uczeń był do niej zabójczo podobny.
Wszystkie żarty zniknęły z momentem, kiedy niedźwiedź nie poczuł się urażony i nie pomyślał, że to świetny pomysł na nas ruszyć. Podskoczyłam w miejscu i szturchnęłam po drodze Krzemiennego nosem, aby wybudzić go z szoku.
Wybiegliśmy na pokryte śniegiem pola i jak najszybciej próbowaliśmy odnaleźć schronienie. Niedźwiedź gonił nas, rycząc tuż za naszymi plecami, przez co wciąż brzmiał dla mnie, jakby raz za razem przeklinał nas i opowiadał, jak okropnymi psami jesteśmy. Z jednej strony było to zabawne i chętnie pośmiałabym się jeszcze chwilę, jednak z tak dużym oraz niebezpiecznym zwierzęciem nie powinno się żartować... dopóki nie jest się mną.
Stanęłam na środku jednego z pól i wyszczerzyłam kły na niedźwiedzia.
— A teraz Krzemienna Łapo, zobaczysz, jak wygląda walka z niedźwiedziem. — Wyszczerzyłam się jeszcze bardziej, czując, jak przez całe moje ciało przechodzi świeża dawka podekscytowania.
Uczeń mówił coś do mnie, jednak go nie słuchałam. Czeka mnie świetny popis moich własnych umiejętności.
Niedźwiedź stanął na dwóch łapać i wyszczerzył na mnie białe kły; w odpowiedzi próbowałam zrobić dokładnie to samo. Nie powinno nikogo zdziwić, że mi nie wyszło i ledwo uniknęłam nadchodzącego ciosu. Łapy niedźwiedzi są duże, ciężkie oraz posiadają wyjątkowo duże pazury. Gdyby mnie zranił, to pewnie nie dałabym rady się już podnieść.
Zwierz opadł na przednie łapy i spojrzał mi prosto w oczy. Gdybym rozumiała jego mimikę oraz mowę, to pewnie dałabym radę się z nim dogadać. W tym wypadku jednak pozostało mi porzucenie marzeń o pokonaniu niedźwiedzia i ucieczka.
— Krzemienna Łapo, mam plan! — krzyknęłam do niego w biegu. — Uciekamy!
Biegliśmy spory kawał drogi, nim nie stwierdziłam, że zagrożenie już minęło. Niedźwiedź zniknął. Mam nadzieję, że na zawsze.
— Dobre to było — zaśmiałam się. — Nie chciałabym go spotkać już więcej — powiedziałam to, wciąż się śmiejąc. — Krzemienna Łapo, proszę, nie walczmy więcej z niedźwiedziami.
— Ale to był twój pomysł.
— Nieważne! — Pokręciłam łbem, zagłuszając jego słowa. — Wracajmy do obozu!
Uczeń spojrzał na mnie z politowaniem.
— Słuchaj, to byłaby naprawdę świetna zdobycz, ale potrzeba na to więcej psów.
Zaciągnęłabym Złoty Popiół, gdybym mogła, ale niestety nie było to teraz możliwe. Suczka miała jednak świetne doświadczenie w walce oraz każde jej polowanie było udane — zakładam więc, że polowanie na niedźwiedzia z zastępcą u boku mogłoby się powieść. Wątpiłam jednak w to, iż by się zgodziła. Prędzej by mnie zbeształa i kazała zająć się tym, co „ważne”. Szkoda tylko, że nigdy nie wyjaśniła mi, czym są te „ważne” sprawy, którymi powinnam się zająć.
— Chodź, resztę terenów pokażę ci jutro. — Uśmiechnęłam się.
Te słowa powinny raczej brzmieć: chodź, wracajmy, mam dość drącego mordy niedźwiedzia. Nie wypada mi jednak mówić podobnych słów szczeniakowi. Chwila. Czy Krzemienna Łapa to wciąż szczeniak?
<Krzemienna Łapo?>
[728 słów: Biała Zamieć otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia, Krzemienna Łapa 2 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz