Z dumą i z lekkim rozbawieniem obserwowałam swojego ubłoconego ucznia, stojącego z zadowoleniem nad czosnkiem. Wielokrotnie słyszałam historie o medykach, którzy do samego końca szkolenia nie byli pewni, czy ich uczeń powinien się szkolić w tej profesji. Ja jednak nigdy ich nie rozumiałam i prawdopodobnie nigdy nie zrozumiem. Widząc zadowolony błysk w oku Lisiej Łapy, nie dało się nie zauważyć, że będzie wspaniałym medykiem.
— Bardzo dobrze, młody. — Uśmiechnęłam się przyjaźnie. — Teraz chodź. Powinniśmy wrócić do legowiska odłożyć tam nasz łup. Nie możemy położyć zioła na trawie i iść dalej. Za duże ryzyko, że coś mu się stanie. Nasza rola jest zbyt duża, abyśmy mogli ryzykować bez powodu. W każdej chwili jakiegoś psa może ugryźć szczur, a lepiej, abyśmy mieli wtedy przy sobie czosnek.
Lisia Łapa skinął posłusznie głową. Wzięłam trochę czosnku w zęby, a on zrobił to samo. Przeszliśmy kilka kroków, kiedy zobaczyłem jezioro. Zawahałam się i spojrzałam na Lisią Łapę. Jako medyk powinien się przyzwyczaić do błota, ale czułam, że brud na jego sierści wywołuje u niego dyskomfort. Może źle robię, ale zależało mi, aby mój nowy uczeń za szybko się nie zniechęcił tą pracą.
— Idź się umyj. — Położyłam trawę na ziemi i otarłam się o Lisią Łapę bokiem. — Popilnuję ziół. Tylko postaraj się szybko wrócić. Jak to mówią, czas to zdrowie.
— Naprawdę? — spytał Lisia Łapa. — Czosnku nic się nie stanie?
— Nie martw się — szczeknęłam. — W porządku.
Lisia Łapa podskoczył z zadowoleniem, upuścił czosnek i pobiegł w kierunku jeziora. Zaśmiałam się cicho. Oj, młodość, młodość. Ledwie pamiętam, jak to było za czasów mojej młodości. Jak to dobrze, że Ciemna Gwiazda przydzielił mi ucznia. Młodsza się nie robię i w końcu odejdę do... mam nadzieję, że do Coelum. Kodeks medyka mówi, że medyk może kontaktować się we śnie tylko z Gwiezdnymi, a mnie często odwiedza mój ojciec, który jest zgaszonym. Z drugiej strony, ja go nie wywołuję, więc czy to wciąż moja wina?
— Za tobą! — usłyszałam nagle czyjś głos.
Podskoczyłam, po czym zdałam sobie sprawę, że to był właśnie głos mojego ojca. Orzechowego Oka nigdzie jednak nie widziałam. Coś jednak poruszyło się w zaroślach. Zajrzałam tam ostrożnie.
— Orzechowe Oko — warknęłam niepewnie. — Przestań się wygłupiać i wyjdź. Chcesz porozmawiać, to się pokaż.
W krzakach nie było jednak mojego ojca. Za to poczułam dziwny zapach. Okropny, zatęchły zapach. Wiedziałam, co to jest. Przesunęłam zarośla i zobaczyłam mały, czarny, prostokątny kształt. Kret. Pewnie ten sam, który ukradł nam krwawnik. Warknęłam wrogo. Kret nie ruszał się, ale z pewnością żył.
— Zabij go! — znów usłyszałam głos ojca. — Zabrał ci zioło. Musi cierpieć!
Nie wiem czemu, ale naprawdę czułam potrzebę zabicia tego szkodnika. Jeśli to zrobię, stworzenie nie będzie już zabierało ziół ani mnie, ani mojemu klanowi. Z drugiej strony, kret otwarcie mnie nie atakował. A kodeks medyka mówi, że medyk ma prawo walczyć tylko w obronie własnej. Właśnie w tej chwili wrócił Lisia Łapa.
— Co tam jest, Ciemny Kle? — spytał uczeń, po czym zobaczył, na co patrzę. — Kret! Zabijmy go! On ukradł nasze zioła!
Wzdrygnęła się, słysząc, jak podobne do słów Orzechowego Oka są słowa mojego ucznia. Nie ufam ojcu, ale skoro Lisia Łapa myśli tak samo jak on, to może powinnam zabić kreta? Co ja myślę? Czyżby budził się we mnie duch mordercy, jak w ojcu? Jestem medykiem. Nie powinnam zabijać żadnego stworzenia, jeśli to ono mi nie zagraża. Orzechowe Oko to zimnokrwisty zabójca, a Lisia Łapa to dopiero uczeń. Poczułam od kreta woń choroby. To dlatego się nie rusza. Żyje, ale wciąż kona. Pokręciłam głową. Nie ma sensu go zabijać.
— Nie — powiedziałam twardo. — Umiera. Nie ma sensu tego przyśpieszać.
— Ale... — zawahał się Lisia Łapa.
— Nie — warknęłam przez zęby, nie wiedząc, skąd się bierze moja chęć zabicia tego stworzenia. — To jeden z punktów kodeksu medyka. Medyk ma prawo walczyć wyłącznie w obronie własnej. — Spojrzałam jeszcze raz na konające zwierzę.
Przeszło mi przez myśl, że może zabicie tego stworzenia byłoby dla niego łaską i poczułam zadowolenie, że nie muszę go zabijać. Pokręciłam głową ze strachem. Cieszę się cierpieniem innego stworzenia? Co się ze mną dzieje?
— Mądrzejesz — zaśmiał się drwiąco głos Orzechowego Oka.
<Lisia Łapo?>
[667 słów: Ciemny Kieł otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia, Lisia Łapa 2 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz