6 stycznia 2021

Od Krzemyka CD Sosenki

Byłem właśnie w czasie mojej popołudniowej (a może to była wieczorna) drzemki, kiedy do żłobka wbiegła moja siostra, trącając mnie z ekscytacją nosem. Ziewnąłem, po czym spojrzałem na nią leniwie. Chciałem, aby sama się domyśliła, że trochę mi teraz zawadza.
— Cześć Krzemyku, wiesz, gdzie jest reszta naszego rodzeństwa? — spytała, zauważając, że już nie śpię.
— Znającz ich, bieszają po obozie polującz na nieisztniejące myszy, wiewiórki i borszuki. — Uśmiechnąłem się psotnie, przypominając sobie ostatnią wyprawę z Migotkiem.
— To może ty mi pomożesz? — spytała radośnie moja siostra.
Parsknąłem śmiechem i spojrzałem na nią z politowaniem. W czym niby miałbym jej pomóc? Jestem gotowy oddać czubek ogona, jeśli to nie jest tylko kolejna głupia gra, w którą nie ma z kim się bawić. Dlaczego niby mam udawać zwierzynę i przed nią uciekać? Jestem psem, nie myszą. A mama zawsze mówiła, aby nie udawać kogoś, kim nie jesteś.
— Nieuszwyczka powinna bycz niedaleko — stwierdziłem, wyczuwając zapach mojej drugiej siostry. — Idź się z nią pobawić. Właśnie najeszdszam pozostałą czeszcz szwiata, która jeście do mnie nie zaleszy.
— Co? — nie zrozumiała Sosenka.
— Niewaszne. — Pokręciłem głową.
Suczki. Zaśmiałem się w duchu. One nigdy nie zrozumieją psich aspiracji, do rządzenia światem. My nie chcemy już ładnie wyglądać w tle innych. To inni są tłem, a my, mamy cel, aby ich sobie podporządkować. Udowodnić swoją wartość, pokazać siłę. Sosenka skinęła głową, na znak zgody z moim pomysłem.
— W porządku. Pójdę do Nieuchwytki i razem będziemy największymi psami w klanie — zawołała radośnie.
Zmusiłem się, aby nie zastrzyc uszami. Spojrzałem na moje małe łapki. Zabawa Sosenki ma na celu zrobić z nią wyższą? I ja też mogę na tym skorzystać? Zacząłem się już obawiać, że nigdy nie dorosnę. Że zawsze będę maluchem i nigdy nie uda mi się zdobyć władzy. No, chyba że w jakimś klanie najmniejszych psów na świecie. Wiem, że to głupie i naiwne, ale nie mogę pozbyć się mrocznych myśli, co jeśli. Jeśli okażę się za mały i za słaby, to wyrzucą mnie z klanu? Już jestem słabszy od pozostałych, mimo że to był mój wybór. Nie mogę jednak być także najmniejszy.
— Soszenko? — zacząłem ostrożnie, starając się mówić spokojnie, aby nie zgasić jej zaufania do mnie. — Ten dwój pomyszł, jak szybciej dorosnąć... na szym polegał?
— Nie mogę ci powiedzieć — warknęła energicznie Sosenka. — No, chyba że zdecydujesz się mi przy tym pomóc.
Zawahałem się. To może być coś głupiego, a ja nie lubię się do niczego zobowiązywać. Jednak, z drugiej strony, jeśli to miałaby mi pomóc dorosnąć, chyba warto spróbować. Nie mam nic do stracenia. Najwyżej się jakoś wykpię.
— Szgoda. — Skinąłem głową.
— Powiedziałeś szkoda, czy zgoda? — spytała mnie ostrożnie siostra. — Wybacz, ale czasem trudno cię zrozumieć.
— To druchie — odpowiedziałem, będąc już przy wyjściu ze żłobka. — Zresztą, pomoc swojej siostrze to powinna być pszyjemność, nie obowiąszek. Gwiezdni mnie za to poszwalą.
Sosenka spojrzała na mnie nieufnie. Ups, chyba przesadziłem. Inne psy nie są aż tak szlachetne, prawda? Musiało to zabrzmieć ironicznie. Po chwili jednak Sosenka zdawała się o tym zapomnieć i oparła się o mnie bokiem.
— Chodź — powiedziała. — Przedstawię ci swój pomysł.
Sosenka przeszła obok mnie, wyprowadzając mnie ze żłobka, a ja poszedłem za nią. Zwykle potrafię ukrywać swoje emocje i manipulować swoją mimiką tak, aby inni odczytywali moje emocje tak, jak chcę. Tym razem nie mogłem powstrzymać uśmiechu pełnego satysfakcji na pyszczku. Teraz kiedy ja i Sosenka będziemy duzi, Orzechowa Gwiazda bez łaski powinna dać nam imiona uczniów, jeśli nie od razu wojowników, za inicjatywę mojej siostry. Spojrzałem na nią z wdzięcznością. Być może właśnie wskazałaś swemu przyszłemu przywódcy drogę ku zwycięstwu. Obiecuję ci, że zostaniesz za to nagrodzona. Właśnie w tej chwili Sosenka wskazała na jakieś drzewo, merdając z radością ogonem.
— Oto mój plan — zaczęła. — Wespniemy się tam i...
Mimowolnie się wyłączyłem i przestałem jej słuchać. Wspiąć się? Na drzewo? Ona sobie żartuje, czy chce nas zabić? Możemy stamtąd spaść. Czy ona wie, jakie to niebezpieczne?
— I co o tym myślisz? — Siostra spojrzała na mnie z zadowoleniem.
— Nie wiem, co powiedzieć — szepnąłem, próbując ukryć mój strach.
<Sosenko?>
[655 słów: Krzemyk otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz