Sosenka czekała przez chwilę, mając nadzieję, że jej mama nie przybiegnie z okrzykiem: „Och, co ci się stało, maleńka? Wszystko dobrze? Wracaj do żłobka, jeszcze za wcześnie dla ciebie na wychodzenie!” Nie usłyszała tupotu łap, ani okrzyku jej mamy. Było dobrze! Odetchnęła z ulgą. Na szczęście nie zauważyła. Jej mama była bardzo nadopiekuńcza. Ale gdzie druga? Rozejrzała się pośpiesznie. Nie widziała jej dziś.
— Może poszła po coś do jedzenia? — zastanowiła się i uniosła jedno uszko. Ale skoro sobie poszła, to nikt nie przeszkodzi Sosence w odkrywaniu okolicy! Spojrzała na swoje łapki. Na pewno urosną! Tylko co zrobić, żeby urosły? Może uda się je wydłużyć? — zamyśliła się. — Tylko jak to zrobić? Może uda się ząbkami? Chwyciła jedną z przednich łapek w szczękę i zaczęła ciągnąć w przeciwną stronę. Poczuła ból.
— Au! — pisnęła. Niechcący, próbując rozciągnąć łapkę, wgryzła się w nią mocniej. To chyba nie tak powinno się robić. Rozejrzała się i zauważyła duże drzewo. Źrenice rozszerzyły jej się ze szczęścia. Tak! Zwiśnie z gałęzi i w ten sposób rozciągnie sobie łapki! To genialny pomysł, który na pewno przyniesie wspaniałe owoce. W myślach już widziała siebie z dłuższymi łapkami niż rodzeństwo, które patrzy na nią z zazdrością, że oto ona, Sosenka wzrostem już dorównuje najmłodszym uczniom! Podskakując, podbiegła do drzewka i stanęła przed konarem.
— Będę mieć już zaraz dłuższe nóżki! Bez czekania! — Wskoczyła na konar i podciągnęła się, ale jej łapki nie wytrzymały ciężaru i suczka zjechała na dół.
— Myślisz, że nie dam ci rady? — spytała głośno i z warknięciem ponownie skoczyła na pień. — Dam radę! — powiedziała sobie w myślach, lecz po chwili z piskiem znowu wylądowała na ziemi. Spróbowała jeszcze parę razy, ale wciąż nie potrafiła się wspiąć. Warknęła ze złością. Na pewno się nie podda! Może ktoś jej pomoże wspiąć się na drzewo? — rozejrzała się dookoła, ale wojownicy byli zajęci własnymi sprawami. Suczka opuściła ogonek i smutno poczłapała w stronę żłobka. — Nie! Nie pójdzie znowu spać! Najpierw sobie pospaceruje — machnęła ogonkiem i ruszyła odkrywać dalej. Tylko gdzie pójść? W końcu nie zna jeszcze dobrze obozu, więc może się zgubić. Nie! Nie zgubi się! Jest już duża i na pewno sama sobie poradzi. Sama albo z rodzeństwem. Właśnie! Może jedno z nich jej pomoże! Ale czy ona by chciała, żeby i ktoś z jej rodzeństwa mógł się poszczycić dłuższymi nóżkami? Ona chciała być jedyna. No cóż, za cenę możliwości lepszego biegu, chyba to przeboleje, prawda? Chciałaby być jak starsza ona we śnie: Ganiająca z rozwianym futrem za zdobyczą… było tak pięknie… — rozmarzyła się. — Chciałaby już, teraz poczuć wiatr w sierści. A nie być przyszpiloną do ziemi przez jej głupie, jeszcze bezużyteczne łapki, nadające się tylko do potykania się o nie. Zawróciła i poszła w kierunku żłobka.
<Ktoś z rodzeństwa Sosenki?>
[445 słów: Sosenka otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz