Mięta popatrzyła trochę zdziwiona na suczkę. CZY ONA CHCE JĄ ZABIĆ?! PRZECIEŻ TU BYŁY LISY! ONA NIE CHCE TU BYĆ! Cofnęła się o kilka kroków. Jeszcze tego by brakowało…
— Myślę, że nie powinniśmy tu być — powiedziała trochę niepewnie.
Do tego przecież ona chodziła po tych ostrych kamieniach. Nie wiedziała, czy ona jest do końca normalna. Nie wydawała się miła…
— Czemu niby? Pójdziemy tędy i wrócimy tam na Twoje tereny — parsknęła, kpiąc lekko z niej. Co jej się nie podobało.
— Pójdziemy znowu po torach... albo po prostu inną drogą — powiedziała rozkojarzona Bezgwiezdna.
— Jak już jesteśmy tutaj, to nie — zauważyła i machnęła ogonem.
— Powiedziałam, że inna droga — warknęła.
— A kim ty niby jesteś, że mam się Ciebie słuchać? — odwarknęła.
To prawda, nawet nie była na swoich terenach, więc nie miała nic do mówienia, ale Mięta to Mięta, ona zawsze postawi na swoim. Nieważne co by się działo, ona i tak uparcie będzie stała na swoim. Przecież nie dopuści to tego, aby ktoś mógł nią pomiatać.
— Powiedziałam… — urwała gdy poczuła silniejszy zapach lisa. Jeszcze tego brakowało.
Suczka syknęła i cofnęła się. Jak widać, druga wojowniczka poczuła to samo, bo też się cofnęła. No i super, w co Mięta się wplątała. Tego przecież brakowało. Na to czekała. O tym marzyła. Przecież ona chciała tylko grzecznie wyjść z obozu i… pozwiedzać. Tak, rozprostować łapy. Otóż to. Przecież nie chciała komuś przeszkadzać czy coś hah. To nie jej wina, że chciała odwiedzić swoich dawnych przyjaciół… chociaż gdyby chciała odwiedzić swoich naprawdę dawnych przyjaciół, to by poszła na tereny Industrii, ale to mniejsza. Ważne, że ona wiedziała, o czym myśli. Bo zawsze przecież wie, o czym myśli, chyba. Cofnęła się jeszcze o krok, widząc rudą kitę między krzakami. Czemu ona ją tu zabrała?! Nie powinna, nie, nie. On tu nie może iść, w sensie ten lis. Pokręciła głową na boki i spojrzała w końcu na tę jakże wielką wojowniczkę. Ruszy się czy nie? Oczywiście, cofnęła się o trochę mniej kroków niż Mięta, ale się cofnęła. Chociaż podobno lisy to kuzyni psów… nie wiedziała, ile jest w tym prawdy, ale podobno to prawda. Więc czemu ona tak się bała? Może tego, że czuła na sobie szczęki lisa. Brr, aż ją dreszcze przeszły. Zanim się obejrzała już widziała jak wojowniczka z Ventus gryzie lisa, a on ją. Jak do tego doszło? A ona stała jak słup?! Przynajmniej pokaże, że umie walczyć, coś za coś. Skoczyła na pomoc, chociaż ona i tak sobie radziła. Złapała lisa za jego rudą kitę i pociągnęła za nią, chociaż i tak nie zdjęła go z wojowniczki to i tak próbowała przecież pomóc…
Po chwili gdy już lis odbiegał, a raczej kilka lisów. Przyszedł drugi to pomocy. Mięta była strasznie zmęczona. Spojrzała na swoją łapę, super. Po prostu super. Parsknęła coś cicho pod nosem niezadowolona. Kaszlnęła raz i w końcu wstała. Otrzepała się i spojrzała na suczkę z Ventus. Co dziwne, była chyba mało ranna. Na pewno umiała lepiej walczyć od niej. Podeszła do niej kulejąc przez swoją lewą tylną łapę... Co ona ma z tymi łapami. Oczywiście rozumiała, że może są tak piękne, że trzeba jej je ranić, ale bez przesady. Spojrzała na nią, a tym bardziej zauważyła, że miała może małe ranki, i wiele krwi na karku… Czemu ona ma tak dużo tam tej krwi?! Przecież jej się coś stanie… nie to, że się o nią martwiła. Ale kto ją odprowadzi? A do tego przecież nie chciała, aby ktoś pomyślał, że to ona ją zabiła. Już to sobie wyobraziła. Mięta zabiła wojowniczkę z jakiegoś klanu, na jej terenach. Tego brakowało. Morderca Mięta. Ehhh… przynajmniej ona nie uznaje kodeksu, więc miałaby wytłumaczenie.
— Umm… — mruknęła cicho Mięta, już otworzyła pysk, aby mówić dalej, ale wojownika jej przerwała.
— Nic mi nie jest — powiedziała stanowczo i polizała się po karku.
— Masz tam…
— Dużo krwi? Nie jestem ślepa — dokończyła za nią.
Naprawdę jej ten widok nie przerażał? W sensie Mięta nie lubiła krwi, czy coś takiego. Ale ją to nie niepokoiło? Nie rozumiała jej zachowania. Ona by się przestraszyła, o swoje zdrowie. Dla niej… dobra. Nie będzie się zamyślać nad tym.
<Bryzowy Szepcie?>
[673 słowa: Mięta otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz