Mroźna Burza, nasz kochany staruszek urządził sobie kolejny spacerek. Nikt mu nie zabroni, a tym bardziej iż przecież nikt by nie chciał mieć z nim relacji. Chyba. Ale i tak on traktuje wszystkich jak przyjaciół więc dla niego on nie ma złych relacji. Może ktoś go nie lubi, ale on nadal będzie dla tego psa miły. Przecież nie da się być ciągle dla kogoś wrednym nawet jak ktoś dla Ciebie miły. W końcu raczej przestałby być taki, ale taki to znaczy jaki? Nie ma dobrych czy złych psów… Chyba. Takie myśli dla Mroza czasami były problematyczne. A tym bardziej ich wytłumaczenie. Najczęściej kończyły się na tym, że tylko klan Gwiazd to wie, ale jak teraz nie mógł dokończyć myśli, gdyż zauważył suczkę z jego klanu, czyli Oszroniony Pysk. Czasami mu się wydawało, że ona jest jeszcze uczniem! Ale dobrze wiedział, że to jest wojowniczka. Ale zauważył, że coś jej się stało w łapę. Coś jej się stało w łapę! Na wielkich Gwiezdnych! Od razu do niej podbiega. Co się stało?!
— Nic Ci się nie stało? Wszystko dobrze? Może pomóc wstać? — zapytał zaniepokojony.
Trzeba przyznać, że od strony zboża, czyli granicy z innym klanem to jest tam bardzo stromo. Ale czemu ona akurat tędy chciała? Musiała sobie coś zrobić? Nie to, że nie rozumiał jej, a nie, teraz to kompletnie jej nie rozumiał. Ale i tak też nie chciał tego mówić, czy coś takiego. Również też nie chciał przecież, aby znowu się to powtórzyło. A może dwunożni byli na wejściu do szlaku kiedy ona chciała tu wejść? Z tamtej strony to bardzo łatwe wejście jest, więc dla nich to nie problem. A on się za bardzo ich nie boi. Kiedy ich mijał, to bawili się tam na drodze, a on przeszedł obok nich, za krzakami. Niczym wojownik. Ale Oszroniony Pysk może się boi dwunożnych? On się przyzwyczaił już do nich. Przecież teraz żyje wśród nich. W sensie ma je na swoich terenach. Albo to on żyje na ich terenach? Możliwe. Trudno to też stwierdzić. Niby oni byli tam szybciej, ale powinni się dzielić. Tak go uczono przecież.
— Mała rana.
— Nie jestem żadnym jakiś wielkim wojownikiem — powiedział do niej, uśmiechając się i schylił lekko głowę do jej rany, a ona cofnęła głowę. — Ze mną możesz być szczera.
— No cóż, no spadło tam jakiś kamień i… no — powiedziała już może trochę odważniej, a Mroźna Burza kiwnął głową.
— Oczywiście — gdy skończył mówić, rozejrzał się, jednak chcąc też utrzymać rozmowę i trochę ją od bólu odciągnąć spojrzał na nią, oraz zaczął znowu mówić. — A poza tym! Myślę, że szybko się przecież zagoi. Nie takie rzeczy się miało. Pamiętam, jak był atak na nas, jeszcze przy starych terenach. Wtedy to była akcja. Wszędzie były spłoszone psy, i starliśmy dużo naszych przyjaciół. A to? Dasz radę, przecież jesteś silną wojowniczką. Skoro my daliśmy radę mimo ran dojść do miasta, to ty dasz radę. A ja Ci pomogę. – Dobrze, akurat może to nie było tak, jak planował odciągnięcie uwagi od rany, ale próbował za to ją jakoś pocieszyć, że nie jest aż tak źle. Raczej nikt by nie chciał słyszeć, jak to źle wygląda.
— Jak chcesz mi pomóc?
— Nooo… — oczywiście też teraz nie miał pomysłu, jak by mógł pomóc. — Mogę coś złapać, a ty zjesz i będziesz miała siły? — powiedział już jakoś niepewnie. Kiedy on ostatnio polował?! Na Gwiezdnych.
— Myślę, że to dobry pomysł — rzuciła dosyć optymistycznie.
— To ja zaraz wrócę.
Mroźna Burza ruszył tym w dół. Chociaż i tak, nie mógł powiedzieć, że coś znajdzie. Byłby przecież problem, gdyby nie pamiętał np. pozycję na polowanie myszy.
<Oszroniony Pysku?>
[589 słów: Mroźna Burza otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz