Co on tak myśli? Czy zadałem aż tak trudne pytanie, żeby teraz sterczał i latał oczami na wszystkie boki, tylko po to, aby znaleźć słowa na odpowiedź? Kpina. Mruknąłem pod nosem i wziąłem w pysk kawałek skrzydła, wcześniej oderwałem te kilka piór, które teraz zwisały jak uschnięte liście. Uwielbiałem kości, były takie chrupiące i zatrzymywały głód na długo. Zacisnąłem szczęki, rozległo się głośne łamanie. Kątem oka dostrzegłem, jak brązowy pies kładzie uszy i krzywi się, naprawdę go przerażało jedzenie kości? Dziwny osobnik…
— Szanuję ptaki — wydusił z siebie, miał chyba dosyć mojej uczty.
Mało mnie zainteresowały jego słowa, zabrałem kolejny kęs do pyska — akurat trafiło na drugie skrzydło — znów rozległo się gruchotanie, zrobiłem mu to na złość, żeby w końcu mnie zostawił. Jeśli mu nie odpowiada jedzenie ptaszków, to co tu jeszcze robi?
— Mógłbyś... — położył uszy — …pójść na swój teren i tam go… dojeść?
Sam stąd idź i mi nie przerywaj, pomyślałem. Dlaczego wszyscy są tacy natrętni? Skrzydło wylądowało w żołądku, pora na ostatnią i najlepszą część, czyli brzuch. Idealny rozmiar na jedno kłapnięcie, zawsze lubiłem się na koniec delektować.
Przypomniałem sobie o psie, wnerwiał mnie coraz bardziej swoją obecnością. Nagle wpatrywał się w jeden punkt, zmrużyłem oczy, ma jakieś zwidy czy co? To coś znajdowało się blisko mnie, również skupiłem wzrok na danym obiekcie i przekrzywiłem głowę. Patrzył na liście… Co było w nich takiego niezwykłego, że nie odrywał wzroku nawet na moment, nawet nie mrugnął? Połknąłem resztę ptaka i obserwowałem jego ruchy, wiedziałem, że będzie chciał podejść do zieleniny, ale ja byłem przeszkodą. Zrobił krok do przodu, był to bardzo ostrożny i niepewny krok. Pamiętasz, jak ci pokazałem, że umiem cię zaatakować, prawda? pomyślałem, zbliż się, to znowu pożałujesz. Powoli skręcił w bok, chciał zapewne mnie obejść, ale i tak go dorwę.
— Po co ci to? — spytałem z cichym warkotem.
Pies stanął w miejscu zdezorientowany moim pytaniem. Westchnąłem i oddaliłem się od tego gamonia. Zjadłem posiłek, więc to było najważniejsze.
W pewnym momencie przystanąłem, wyraźnie słyszałem kroki. Zniżyłem głowę, jeśli to ten brązowy kundel, to dostanie srogą nauczkę. Odwróciłem łeb, tak jak myślałem — wielbiciel ptaków podążał moim śladem.
— Chciałem o coś spytać — odezwał się spokojnym głosem.
Streszczaj się, pomyślałem.
<Szkarłatny Bluszczu?>
[360 słów: Płomienny Krzew otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz