8 lutego 2021

Od Białej Gwiazdy CD Nocnej Furii

Gdy została zastępczynią, Biała miała jedno, najważniejsze postanowienie — poznać psy, które należały do jej klanu, jeśli nie osobiście, to chociaż przez pryzmat tego, co mówili o nich inni. Nie była wtedy pewna, czy, biorąc pod uwagę jej dojrzały już wiek, będzie jej dane kiedykolwiek objąć stanowisko lidera, lecz czuła, że musiała być gotowa na taką możliwość. 
Gdy nadeszła ta chwila, gdy Ciemna Gwiazda zmarł na oczach nie tylko jej, ale i wszystkich obecnych na zgromadzeniu klanów, wcale nie czuła się gotowa. Miała jednak jakieś strzępy wiadomości, stare historie, anegdoty i plotki. To, co słyszała o Nocnej Furii, zupełnie nie pokrywało się z tym, jakiego psa właśnie przed sobą widziała.
Dupek, mówili wprost niektórzy. Wredny typ, który za nic ma opinię innych. Manipulator, który dba jedynie o siebie, niewahający się przy tym skrzywdzić innych. Podrywacz, podobno miał cały harem suczek z miasta, z którymi przespał się choć raz.
„Nie bez powodu nosi imię Furia”.
Jeden z wojowników twierdził, że kiedyś widział, jak Nocny oddalił się od obozu. Wyruszył za nim, zachowując bezpieczną odległość. I słusznie, bo, jak mówił, widział potem, jak ciemny samiec rozszarpuje wszystko, co tylko znalazł w jakimś ciemnym zaułku, razem ze szczurami, przegryzanymi jednym kłapnięciem szczęki na pół.
Teraz jednak, gdy do niej przemawiał, nie widziała w nim dupka, wrednego typa, manipulatora, podrywacza czy uosobienia czystej furii. Widziała psa, który najwyraźniej nie rozprawił się z jakąś trudną przeszłością. Kogoś, kto nie chciał, by ona musiała żyć tak jak on, cokolwiek by to nie oznaczało. 
Furia mógł być tym jedynym psem, który był w stanie ją teraz zrozumieć. Nie była jedynie pewna, czy to zrozumienie nie było bardziej przerażające od przeżycia tego wszystkiego w samotności.
— Dziękuję, Nocna Furio — odpowiedziała mu po chwili milczenia, prostując się dumnie, stając się ową „silną, nietykalną liderką”, którą rzekomo nie musiała przy nim być. — Doceniam twoją... troskę, lecz teraz, jeśli pozwolisz, wrócę do swoich obowiązków.
Uciekła. Tak po prostu, jak tchórz, którym była.

Dni i noce mijały, a wraz z nimi przeminęła Pora Nagich Drzew. Pora Nowych Liści, choć najbardziej lubiana przez Białą, wcale nie przyniosła jej odpoczynku ani ukojenia. Ciemna Gwiazda nadal był martwy, a ona wciąż nie potrafiła się odnaleźć w swoich obowiązkach. Tajemnicza choroba, która naprawdę chyba rozszalała się już do epidemii, również nie odpuszczała, a Gwiazda, choć nie chciała tego przyznać ani przed sobą, ani przed nikim innym, chyba sama zaczynała odczuwać objawy, które wcześniej obserwowała między innymi u Ciemnego i Borsuczka. 
Jednak chyba nie to było najgorsze. Świat naprawdę nie do wytrzymania stawał się dopiero wtedy, gdy nadchodziła noc, a liderka klanu Ciemnych udawała się do swojego legowiska — pustego, obcego miejsca, które nadal pachniało nieco jej poprzednikiem. Tam dopadał ją ból, w niektórych momentach wręcz fizyczny, uniemożliwiający jej zaczerpnięcie oddechu. Czuła smutek, tak beznadziejny, że czasem po prostu szlochała, nie dbając już nawet o to, czy płacze cicho, czy głośno. I tak prawdopodobnie nikt nie odważyłby się wejść do jej legowiska i po prostu spytać co się stało. Był też gniew, wymierzony we wszystkich, w których się tylko dało. Była zła na Ciemnego Kła, która nie wyleczyła swojego chorego lidera. Była zła na Ciemną Gwiazdę, który śmiał tak po prostu umrzeć, zostawiając ją samą z tym wszystkim. Była zła na samą siebie, która nie była w stanie zrobić zupełnie nic. 
Na Gwiezdnych nie potrafiła być zła, choć w głębi duszy naprawdę chciała ich przeklinać. Głupia, ślepa wiara była prawdziwym przekleństwem.
 
Pewnej nocy nie wytrzymała już samotności, obcego otoczenia jej legowiska. Wiedziała, gdzie niosły ją łapy, lecz nie była pewna, dlaczego tak właściwie tam idzie. Co chciała otrzymać? Zrozumienie czy cios w pysk, żeby mogła ochłonąć i nareszcie pójść spać? 
Błądziła pomiędzy śpiącymi wojownikami, ze wszystkich sił starając się nie nadepnąć nikomu na ogon czy inne ucho. Uważnie przypatrywała się ich sylwetkom i pyskom, szukając w ciemności tego jednego wojownika, którego chciała — musiała — teraz zobaczyć. 
Gdy do niego podeszła, otworzył oczy. Przenikliwe spojrzenie zimnych niebieskich oczu sprawiło, że na chwilę zamarła. Co ona tak właściwie wyczyniała?
Odrzuciła dumę na bok. Jeśli chciała otrzymać pomoc, musiała się wyzbyć tego wszystkiego, co ją do tej pory blokowało. Na chwilę spojrzała mu nawet w oczy, lecz szybko spuściła wzrok. Nie była na to gotowa, chłodna barwa jego oczu była dla niej zbyt wyraźna.
— Mówiłeś... Mówiłeś, że możesz dotrzymać mi towarzystwa. Że mogę okazać przy tobie emocje — wyszeptała, czując, że jej oczy znowu wypełniają się łzami.
 <Nocny?>
[722 słowa: Biała Gwiazda otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia]
PUNKTY NIEWPISANE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz