4 lutego 2021

Od Nocnej Furii CD Białej Gwiazdy

Wiedział, że musi z nią porozmawiać i obawiał się, że lepszego momentu nie znajdzie. Dotychczas niewiele słów zamieniał z samicą. Była zastępczynią, więc mimowolnie musiał ją respektować. Była też suką, więc nie chciał mieć z nią nic wspólnego, kiedy chodziło o jakiekolwiek, bliższe emocjonalnie relacje. Płeć przeciwną co najwyżej wykorzystywał, dawno już straciwszy doń szacunek. Zawsze widział przed oczami Nieustraszoną Sarnę, która uciekała z pola bitwy, udając, że nie widzi umierającej, dopiero co mianowanej wojowniczki, obok której stał jej przerażony, błagający o pomoc uczeń. Jej uczeń, za którego była odpowiedzialna. Którego przysięgała poprowadzić przez szkolenie przed liderem, całym klanem i Gwiezdnymi także. Za którego odpowiadała, bo tak nakazywał kodeks od siedmiu boleści, którego Nocna Łapa nigdy nie złamał. Nocna Furia jednak solidnie go zaniedbał, kierowany żalem, bezsilnością i nienawiścią do byłej mentorki.
Teraz zbliżał się do Białej Gwiazdy zestresowany. Kto by pomyślał, że ten, który przespał się z połową nic nieznaczących suk z miasta, będzie obawiał się podejścia do innej, w poważniejszej sprawie. Ale musiał. Czuł, że jeżeli tego nie zrobi, nie będzie lepszy od samicy, której całym sercem nienawidził. Patrząc na śnieżnobiałą samicę, usiłował przekonać sam siebie, że robi to ze względu na okoliczności, w których Biała Tęcza została Białą Gwiazdą. Spoglądając na nią miał w głowie pustkę, chociaż mniej więcej układał sobie, co chciałby jej przekazać. Zerknął gdzieś w bok, przerywając kontakt wzrokowy. Tak było odrobinę prościej. Odkaszlnął.
— Możemy trochę odejść? — zapytał. Odnosił wrażenie, że w Ruinach ściany miały uszy. Chociażby uszy Mlecznego Oka, która obserwowała go z odległości i nie wyglądała na zadowoloną, że Furia w ogóle zbliża się do liderki. Znała jego złą sławę.
Biała Gwiazda zdawała się lekko zaskoczona jego prośbą, ale skinęła głową. Opuszczając ruiny, bezskutecznie starał się znaleźć odpowiednie słowa, jednak poddał się, uznawszy, że zdążą przekroczyć granicę (czego robić nie chcieli) prędzej aniżeli on będzie w stanie sensownie się wypowiedzieć.
— Jak się czujesz? — zadając to pytanie, czuł się jak największy kretyn. — Po całym… Zgromadzeniu. Trudna sytuacja — zaczął się tłumaczyć, wyzywając się w głowie od idiotów. Uczuciowe rozmowy nie były jego mocną stroną. Chyba nigdy ich nie prowadził. Ta sprawa natomiast wymagała pewnej delikatności i subtelności, której mu brakowało. Słoń w składzie porcelany, tak by to określili Dwunożni. Nie wiedział, czym jest słoń, ale był nim w metaforze, w której porcelana była pewną dyskrecją i troską. Nie czuł się komfortowo, okazując swoje zmartwienie. W zasadzie Nocna Furia nie czuł się komfortowo okazując jakiekolwiek, głębsze emocje. Miał wrażenie, że tylko robi z siebie głupka przed liderką. O Gwiezdni, od kiedy obchodziło go, czy robi z siebie głupka? Przecież był samotnikiem i nieszczególnie dbał o opinie innych, nigdy go nie interesowały.
— Jest… ciężko — przyznała Biała Gwiazda. Kątem oka widział, że patrzy w ziemię. — Jakby jego odejście było niewystarczającym ciosem, na moje barki spadła też epidemia.
Rozluźnił się odrobinę. Słysząc jej ton, przestał skupiać się na tym, jak niezręcznie wypada przy białej samicy. Podniósł wzrok.
— Nie jesteś z tym sama, Biała Gwiazdo. Mleczne Oko jest inteligentną wojowniczką, na pewno dołoży wszelkich starań, aby pomóc ci z organizacją klanu w tych trudnych czasach. Wiem, że to poważna sprawa, ale nie zadręczaj się nią. Nie, jeśli w związku z nią nie pozwolisz sobie odżałować straty — starał się ostrożnie dobierać słowa. Obawiał się wymówienia imienia Ciemnej Gwiazdy. Nie chciał, aby nowa liderka cierpiała.
To było całkiem świeże uczucie w życiu Nocnej Furii. Współczuł już Mlecznemu Oku i starał się niepostrzeżenie pilnować, by nie spotkało ją więcej cierpienia w życiu, dla niepoznaki utrwalając w niej przekonanie o byciu zwyczajnym dupkiem, ale nie dbał tak bardzo o to, czy nie zrobi jej przypadkiem przykrości. Wolał, żeby go nienawidziła, sam nie do końca rozumiał dlaczego. Sytuacja Białej Gwiazdy była… inna. Kiedy patrzył na nią, widział siebie z przeszłości. Widział mętlik w głowie, widział zagubienie i gniew, dla którego on nie znalazł odpowiedniego ujścia. Ale miał szansę pomóc jej na takie trafić.
— Nic nie mogłam zrobić — wydusiła przez zaciśnięte gardło. Widział zaszklone oczy i starania samicy, by pozostać silną i nie pozwolić sobie na płacz. Ruszyło go to. Nie był w stanie patrzeć na to z obojętnością.
— Ja także — odparł ciszej, mimowolnie chłodniej, niż wcześniej. Jego oczy zaszły mgłą, jakby dobra część osobowości skryła się za bólem. Mimo upływu czasu, w dalszym ciągu każde wspomnienie wojny było solą na jego niezasklepiające się rany. — Znam twoją bezsilność, Biała Gwiazdo. Powtarzanie, że to nie twoja wina, nie przynosi ci ulgi, prawda?
Samica pokręciła głową.
— Wiem, jak to jest. Nie potrafisz pomóc. Widzisz życie przemykające między pazurami. Odnosisz wrażenie, że Gwiezdni znęcają się nad tobą. Wystawiają na widok, na który nie masz wpływu. Cokolwiek nie zrobisz, nie ocalisz go. Wiesz, że ktoś inny mógł, ale nie dołożył od siebie wystarczających starań — z każdym słowem jego ton stawał się bardziej oschły. Czuł na sobie jej wzrok. Jej zagubienie i nieme pytanie, do czego zmierza. Zamilkł na kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt dobrych sekund, podczas których nic nie śmiało zakłócić napiętej atmosfery wiszącej w powietrzu. Wziął kilka głębszych oddechów świadomy, że pierwszy raz na głos przyzna się do nieopuszczających go demonów przeszłości. Nie mógł tego robić przepełniony gniewem. Jeszcze przelałby go na nią, a tego chciał uniknąć. — Nie poradziłem sobie z tym. Nigdy sobie nie poradziłem. Nie chcę, żebyś odczuwała to samo. Na ciebie nie jest jeszcze za późno — jego głos z powrotem złagodniał. — Nie chcę, żebyś czuła się w tym samotna. Jakbyś czegoś potrzebowała, to chciałbym, żebyś wiedziała, że przechodziłem przez to i jestem w stanie dotrzymać ci towarzystwa bez pieprzenia o tym, że nic nie dało się zrobić. Nie musisz przy mnie być silną, nietykalną liderką, która nie może sobie pozwolić na skazę w postaci emocji.
„Nie musisz przy mnie robić tego, czego ja się nigdy nie wyzbyłem” — dodał w myślach.
<Biała Gwiazdo?>
[944 słowa: Nocna Furia otrzymuje 9 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz