— No ja mam nadzieję — parsknął sarkazmem, otrzepując się z zimnego śniegu. Spojrzał na niego.
— No to, co mam zrobić? — zapytał uczeń podekscytowany.
— Musisz jak najszybciej przebierać łapami, i jak najdalej je wyciągnąć, im dalej wyciągasz łapy, tym szybciej biegasz, i musisz też szybko przebierać łapami. Popatrz — odparł dumnie, że może nauczyć kolejnego szczeniaka, jak się biega i ruszył biegiem przed siebie, jak najdalej wycinając łapy. — Widzisz? — zapytał, już wracając do niego spokojniej.
— Widzę.
— Spróbuj — zaproponował i machnął ogonem energicznie.
Machnął ogonem i usiadł, przyglądając się młodemu, jak zobaczył, że Migocząca Łapa wystartował, od razu go to trochę rozśmieszyło. Dobrze próbował wyciągać łapy do przodu, ale widząc również, jak Migocząca Łapa robił to starannie, jak się starał. To i tak nie wykonał jego wcześniejszego polecenia, czyli szybko przebierać łapami. Przez co wyglądał, jakby ktoś zwolnił czas. W końcu nie wytrzymał i się zaśmiał, z drugiej strony to też było urocze. Ale na szczęście uczeń nie mógł usłyszeć owego śmiechu, bo był trochę już za daleko. Brązowa Blizna musiał wstać i ruszyć za nim truchtem. A Migocząca Łapa, jak widział, on próbował przyspieszyć, przez co trochę zaczął szybciej przebierać łapami. Tak jest! Bardzo dobrze Ci idzie — pomyślał zadowolony mentor, kierując się za nim w stronę pola. Aż przyspieszył, aby wyprzedzić ucznia, oraz popatrzał na niego zza ramienia. Przez swoją nieuwagę prawie wpadł na drzewo! Ale na szczęście tylko się potknął o jego korzeń, i ledwo co utrzymał się na łapach. Oczywiście musiał zwolnić. Zatrzymał się i spojrzał na ucznia. Który po chwili pojawia się u jego boku.
— Widziałeś? Dlatego trzeba uważać, jak się biegnie, inaczej wpadnie się na drzewo, lub potknie o korzeń — oznajmił szybko, chociaż i tak pewnie o tym on wiedział. No trudno. Przynajmniej miał o czym powiedzieć. — A to, co przed chwilą zrobiłem, było tylko potwierdzenie moich słów.
— Biegniemy dalej? — zapytał pośpiesznie uczeń. Czy on go słuchał?
— No dobrze, widzimy się przy polu — parsknął Brązowa Blizna i ruszył biegiem w stronę pola, zostawiając za sobą ucznia.
Wojownik ruszył, jak już wcześniej było wspomniane w stronę pola. Już widział na horyzoncie złote kłosy, kiedy się zatrzymał i spojrzał za siebie, czy Migocząca Łapa biegnie za nim, czy coś. Ale oczywiście nie zobaczył go. Lisie łajno! A co jeśli się zgubił? Przecież to będzie jego wina. Na pewno zna tereny! Ale czy on miał pewność? A jeśli wpadł pod pociąg? Proszę, Gwiezdnych, niech to nie będzie prawda. Przecież on się załamie. Ale gdzie on mógł się podziewać? Może jednak nie wyszedł jeszcze z sadu? O nie, proszę nie. A może pobiegł, bo myślał, że na skróty, i pobiegł na dworzec. Albo co gorsza, na tereny Flumine, co miasta? Przecież jak go patrol złamie… albo, co gorsza dwunożni! Nie, nie. Brązowa Blizno nie myśl tak. Na pewno go wyprzedził. Poza tym, że to nie możliwe, bo przecież on jest szybszy! A może wrócił do obozu? Do stajni? Przecież, po co miałby wracać? Sam chciał biegnąć dalej. Otrzepał się zestresowany. I co on ma zrobić biedny. Oczywiście, że iść po niego. Tak, jest dobrym mentorem i umie zadbać o ucznia. Co z tego, że go właśnie zgubił. Znajdzie go. A jak już go znajdzie, to więcej nie będzie takich rzeczy robił. Ruszył biegiem powrotem w stronę sadu. A jeśli jakiś wojownik go tam znalazł, a on jest bez opieki? Uczniowie nie mogą wychodzić sami. No nie, i co on zrobi? Proszę Gwiezdni, niech nikogo tam nie będzie. Przecież on sam ze sobą będzie się źle czuł. Przyspieszył jeszcze, chociaż i tak to nic nie dało za bardzo, bo i tak jak na siebie to próbował pędzić. Oczywiście nawet nie zdążył dobiec do sadu, był dopiero w połowie drogi gdy wypatrzył sylwetkę swojego ucznia noszącego coś w pysku. Podbiega do niego.
— Migocząca Łapo? Co ty trzymasz? — zapytał, jeszcze będąc trochę dalej od niego, ale im bliżej niego był, tym bardziej widział, że to była jego mysz. Tą, którą wcześniej upolował. Migotek zatrzymuje się i rzuca na ziemię swoją mysz.
— Prawie zapomnieliśmy o mojej myszy! — przypomniał dumnie uczeń i wypiął pierś do przodu.
— Oczywiście, jak mogliśmy o tym zapomnieć? — parsknął i spojrzał na jego zgniecioną mysz. — Ale będziesz tak z tą myszą biegać?
— A czemu nie?
— No wiesz, jak się potkniesz, lub coś, to możesz się wywrócić na mysz.
— Nie wywrócę się! Ja będę uważał.
— No dobrze — powiedział trochę ciszej i ruszył już uspokojony w stronę złotych kłosów.
Ruszyli w stronę pola, ponownie. A przynajmniej dla mentora ponownie. Już widział złote pole, i odwrócił się, czy Migocząca Łapa tym razem się nie zgubił. Na szczęście się nie zgubił. Więc nie musiał się o nic martwić. Pies ruszył dalej, wchodząc do pola. Może tutaj coś jeszcze znajdą? W sensie, że zdobycz. Wojownik spogląda na Migoczącą Łapę, który wchodzi za nim do pola. On się sam zatrzymuje.
— Popolujemy tutaj, jak przyniesiemy dużo zwierzyny, będziesz miał czym się pochwalić — odparł, po czym nie czekając na odpowiedź, ruszył przez kłosy.
Uginały się, oczywiście niektóre. Brązowa Blizna przecież nie jest jakiś ciężki, czy gruby. Wziął wdech, i przez chwilę analizował zapachy. W końcu, po tej analizie dochodzi do wniosku, że przed nim jest gdzieś przepiórka. Taka mała kura… Ruszył ku niej. I po chwili łapie owego ptaka. Bierze ją w pysk i chwilę się rozgląda. Miał nadzieję, że się nie zgubi w polu. Tutaj, nie widział horyzontu. Co było dużym problemem. Wzrusza barkami. I ruszy poszukać Migoczącej Łapy, ciekawe jak sobie radzi. Odkłada na chwilę swoją zdobycz na ziemię i bierze wdech. Zapach jego ucznia dochodził bardziej od strony torów. Co go przestraszyło. Co prawda, bardzo mało biegło tam tych blaszanych, wielkich potworów. Prawie nigdy. A przynajmniej on tak dużo nie widział tego. Ale i tak sam fakt, że on się tam zbliżał, go przestraszył. Wziął przepiórkę w pysk i idzie szybko w stronę torów. Po czym widzi jak Migocząca Łapa...
<Migocząca Łapo?>
[961 słów: Brązowa Blizna otrzymuje 9 Punktów Doświadczenia, Migocząca Łapa 2 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz