Słowa Migoczącej Łapy nieco wbiły mnie w ziemię. Z jednej strony chciałam pobiec za nim, włożyć nos w jego futro w geście pocieszenia i powiedzieć kilka słów, jednak… Z drugiej strony jego prośba odnosiła się do zostawienia go w spokoju. Może jednak powiedział to specjalnie, aby za nim pójść? Westchnęłam głęboko, wciągając w nozdrza rześkie powietrze. Czy kontakty i relacje pomiędzy psami zawsze muszą być takie skomplikowane? Wystałam, otrzepałam się z piachu i powłóczyłam łapami w stronę obozu — najwyżej odwiedzę go wieczorem, powinnam dać mu czas dla siebie. Kłębiące się w mojej głowie myśli nie dawały mi spokoju, zaś ciało jakby powoli opadało z sił. Z daleka poczułam zapach koni, bardzo charakterystyczny dla tych zwierząt. Chcąc zaczerpnąć duży oddech, w połowie poczułam, jakby coś ścisnęło mi płuca. Kaszlnęłam kilka razy i zatrzymałam się. Zachichotałam pod nosem, pewnie brzmiałam gorzej od śmierdzących potworów Dwunożnych; po chwili jednak mina mi zrzedła. Uświadomiłam sobie, co tak naprawdę oznacza ten przeuroczy akcent — prawdopodobnie zachorowałam. Nieco spochmurniałam, jednak szybko przegoniłam złe myśli. Czas wziąć się do roboty, zebrać więcej ziół, wyleczyć siebie i resztę klanu. Szczęśliwie przed obozem spotkałam znajomy pysk, więc zawołałam:
— Krzemienna Łapo, chodź tutaj! — mój głos nadal niósł się z wesołym pogłosem. Miałam nadzieję, iż uczeń nie zauważy w nim moich ostatnich zmartwień, ani osłabienia organizmu.
— Tak, Dmuchawcowy Locie? — mruknął z lekką irytacją w głosie.
— Wiem, że pewnie masz sporo obowiązków jako uczeń, jednak może — przerwałam na solidne odkaszlnięcie i krótką konwersację w myślach z samą sobą apropos tego, jak brzmię — wybrałbyś się ze mną po zioła? Klan ich teraz bardzo potrzebuje, a my-
— Mamy obowiązek o niego dbać — wszedł mi w słowo, niby czytając w myślach.
Zawiesiłam na nim przez chwilę wzrok. Po oczach było widać, iż jest to pies bardzo inteligentny, przewyższający sprytem swoich równolatków. Słyszałam o Krzemyku kilka plotek, między innymi o niezwykłym darze manipulacji i wielkim potencjale. Szybko doszłam do wniosku, że niezmiernie się cieszę, iż nie przyszło mi z nim walczyć, lecz jesteśmy pobratymcami. Odetchnęłam z ulgą; dobrze jest mieć tak silnych przyszłych wojowników klanu.
— Słyszałam, że nie lubisz biegać, więc możemy przejść się na spacer. — Uśmiechnęłam się lekko i rozprostowałam wszystkie łapy po kolei. — Po drodze na pewno coś znajdziemy, a przy okazji chciałabym cię podpytać o kilka rzeczy. To jak, skusisz się? Chyba że wolisz zostać w obozie i czekać aż Srebrny Zbok każe ci pomóc starszym z kleszczami lub ich posłaniami, wtedy nie zatrzymuję.
Rzuciłam mu rozbawione spojrzenie i czekałam na odpowiedź.
<Krzemyku, wybierzesz się z prawdopodobną przyszłą kochanką, czy wolisz misje Srebrnego? ( ͡° ͜ʖ ͡°)>
[408 słów: Dmuchawcowy Lot otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz