Odejdź, po prostu odejdź, warczałem w myślach, dlaczego nie możesz mnie zostawić? Jeszcze jedno słowo i pokaże ci, że ze mną się miło nie spędzi czasu. Jednym przyduszeniem łapy na karku zrozumie, co ja myślę o niej i jej ciekawości mną. Zresztą czemu suczka interesowała się moją osobą?
— Przemyślisz to, prawda? — zapytała z nadzieją i dodatkowo machnęła ogonem.
Nie, nie będę, w tej chwili chce być sam ze sobą i każdemu w pobliżu poleje się krew, obiecuję. Zauważyłem, jak suczka zbiera się do odejścia, uniosła tyłek, ale jednak się rozmyśliła i w dalszym ciągu marnowała mój czas. Te twoje błagania i maślane oczy mnie nie przekonają, zapamiętaj to. Szukała czegoś wzrokiem, krążyła po bokach, ale też skupiała się na mnie, gdy próbowałem dokończyć ciężko zdobytą rybę w mieście Dwunożnych. Odwróciłem specjalnie głowę i skupiłem się na kręgosłupie, chciałem go przegryźć na pół, żeby potem go zjeść w kawałkach. Jak można być takim słabym i nie dać rady się obronić przed hyclem? To pytanie ciągle mi latało w głowie, ona nie nadaje się na wojownika…
— Skąd masz te blizny na ogonie…? — spytała niemal szeptem.
Kątem oka widziałem jej klatkę piersiową. Była zbyt blisko. ZBYT BLISKO. CZY ONA WIE, W CO SIĘ WPAKOWAŁA?! Odsłoniłem szeroko zęby, nastroszyłem sierść na karku i nim się zorientowała, wbiłem jej zęby w bark, bez problemu rozszarpałem to miejsce do krwi. Suczka piszczała z bólu i strachu, tak się kończy podchodzenie za blisko i ciekawość! Puściłem mokre futro od krwi, po czym ją odepchnąłem, aż prawie straciła równowagę.
— Czemu... — spytała roztrzęsionym głosem.
Oblizałem kły od świeżej krwi, dostała za swoje.
— Wynocha — mruknąłem.
Suczka dalej stała z wystraszonymi oczami skierowanymi na mnie i co chwila unosiła łapę w górę albo stawiała delikatnie na ziemi. Nie słyszała, że ma się wynosić? Warknąłem głośno do niej i uderzyłem łapą w podłoże, aż złoty pył piasku uniósł się w górę. W końcu to pomogło przegonić panią ciekawską, nareszcie mogłem w spokoju zjeść zdobycz bez żadnych par ślepiów wbitych we mnie. Co ona we mnie widziała? Jedyne określenie pasujące do mnie to morderca, a nie miły przyjaciel do towarzystwa, liczyła, że nagle stanę się jej kolegą? Teraz miałem nadzieje, że nie odważy się do mnie zbliżyć albo i nawet pokazać na oczy, chyba że chce stracić całą łapę. Jestem dokładny w tym co robie i rzadko się mylę…
Co do ogona — nikt o nim nie wie, a coraz więcej pyta. Niech spadają na drzewo, nie ich sprawa. Dla mnie jest on oznaką zdrady i zemsty, codziennie widzę dzień, w którym nastała bitwa i ledwo uszedłem z życiem, ale później było już tylko lepiej. Byłem wtedy młody i cholernie głupi, to nie to, co teraz…
Nie widziałem suczki przez kilka dni, cieszyła mnie jej nieobecność. Chyba zrozumiała z kim miała do czynienia i wybrała właściwą opcję niewchodzenia mi w drogę. Mruknąłem cicho gdy mały owad usiadł mi na pogryzionej łapie po walce z rudym psem, poszczypało trochę, ale przestało. Po co mi iść do medyka, nie miałem ochoty być sztucznie uleczonym, skoro rany same się zagoją. Nigdy żadnego „lekarstwa” nie miałem w pysku, więc teraz jest mi tak samo zbędne. Czułem, jak z karku mi delikatnie skapują kropelki krwi na zieloną trawę, przypomniała mi się walka z niedźwiedziem, gdzie doznałem gorszych obrażeń i te ranki w porównaniu są niczym.
Poczułem w gardle drapanie, od rana mi dokuczało i coraz bardziej miałem tego dość. Do tego przypałętał się kaszel, za chwilę przez niego zwrócę śniadanie… Nie dałem się jednak i z tym walczyłem jak podczas bójki z innym drapieżnikiem. Jestem silny i wytrzymały, nie poddam się jakiemuś bólowi gardła czy kaszlowi. Dostrzegłem u siebie również spadek energii, ogólne osłabienie. Zacisnąłem szczęki, będę walczyć i zwyciężę. Kichnąłem głośno na koniec swych myśli.
Miałem przeczucie, że ktoś za mną stoi. Pewnie jakiś szczyl próbuje mnie podejść, za chwilę gorzko tego pożałuje. Odwróciłem się, strosząc futro i zobaczyłem tę suczkę, jeszcze jej było mało atrakcji? Dostrzegłem, że jej bark się zagoił, a pozostała niewielka blizna. Wyglądała na… przejętą?
— Też zachorowałeś, nie musisz ukrywać — odezwała się.
Wpatrywałem się w nią ze skupieniem, zachorowałem, to akurat wiem od rana.
— Jeśli chcesz wyzdrowieć, mogę ci powiedzieć gdzie znaleźć zioła… Będziemy mogli być wtedy kwita za pomoc z hyclem.
Ona mi nie da spokoju, pomyślałem ponuro. Dlaczego ja… Za jakie grzechy…
— Gdzie je znajdę — zgodziłem się tylko i wyłącznie dlatego, żeby się w końcu odczepiła.
Suczka machnęła kilka razy ogonem z zadowolenia. Czy ona kompletnie zapomniała o tym, że kilka dni wcześniej rzuciłem jej się prawie do gardła i polała się krew?
<Błękitna Stokrotka?>
[751 słów: Płomienny Krzew otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz