— Jeszcze raz, ale celuj dokładniej.
Pył zgodził się z nim trenować. Był mu najbliższy wzrostem i nie wymagał tak dużo namawiania. Samiec nie był szczególnie silny, ale za to znacznie zwinniejszy od Jazgota. Trochę wrednawy, ale może tego właśnie było potrzeba.
Kasztan był najukochańszym i najwspanialszym psem na świecie, ale nadal nie nauczył go niektórych rzeczy. Jazgot nie chciał naciskać, ale sytuacja stawała się coraz poważniejsza. Musiał nauczyć się jak najwięcej o prawdziwej walce.
Kiedy nie trenował z Kasztanem i nie szukał ziół, ćwiczył z Pyłem, czasami Szałwią, a nawet Mleczem. Nie chciał zabierać czasu Dymowi.
Obawiał się o tych włóczęgów. Musiał być przydatny, jeśli przyjdzie co do czego. Być prawdziwym wojownikiem.
Kiedy Pył miał go już dość, Jazgot postanowił pójść do bloków. Może uda mu się nie spotkać Ikry, ona się dziwnie zachowywała ostatnio. Dziwniej, niż ostatnio.
Zatrzymał się przed pomieszczeniem medyka i zajrzał do środka. Kurka kłóciła się o coś z Leonisem. Zdaniem Jazgota, oboje potrzebowali leków, ale najwyraźniej uważali inaczej. Szmaragd spokojnie siedział na miejscu i wyglądał na niezwykle znudzonego. Jazgot podszedł do niego niepewnie. Wyglądało na to, że samiec nie ma gdzie mu uciec.
— Jesteś z Industrii, prawda? — zapytał, siadając obok.
— Mhm. — Szmaragd nie spojrzał nawet na niego. Jazgot postarał się tym nie przejmować, wyprostował grzbiet i odchrząknął.
— Opowiedz mi.
— O wspaniałych czasach w klanie? — zapytał sarkastycznie. Jazgot nie przejął się jego tonem.
— Tak, dokładnie — powiedział uprzejmie. — Jak wyglądało życie?
— Możesz też ominąć te pogadanki, a ty po prostu zapytasz mnie o matkę.
Złapał go. Pewność siebie jakby uciekła, a Jazgot przeniósł wzrok na ziemię. Zaczął przesuwać łapą po topniejącym śniegu.
— Bo wiesz… — zatrzymał się. Nie, przyszedł tu z celem. — Tak, masz rację. Chodzi o matkę.
— Czemu nie zapytałeś się Mięty? — zabrzmiał, jakby naprawdę go to ciekawiło.
— Zapytam się. Później. Chciałem dowiedzieć się tego też od ciebie.
— Była wredna, zimna i ponura — powiedział, nareszcie patrząc na niego. — Najbardziej urocza istota na planecie. Ale nie rozmawialiśmy zbyt wiele.
— Szmaragd! — medyk zawołał ze swojego kąta. Chyba wygrał ze szczeniakiem. — Chodź tu. Jazgot, przyniosłeś zioła?
— Nie, ale daj mi parę godzin — powiedział i wybiegł na zewnątrz.
Kręcił się po terenach samotnie, póki nie wyczuł znajomego zapachu. Dym. Pewnie był tu na patrolu. Poprzednim razem tylko kibicował, ale tym razem miał nadzieję, że przyda się nieco bardziej. Podążył za wonią aż do kościoła.
— Szukamy ziół? — zapytał na powitanie.
— Zawsze. — Samiec uśmiechnął się do niego.
Kościoła akurat dawno nie odwiedzał. Leżał daleko na liście jego ulubionych miejsc na terenach. Zdarzało mu się słyszeć tu dziwne dźwięki i czuć jeszcze dziwniejsze zapachy. Powinien był jednak o nim wcześniej pomyśleć.
— Zastanawiałem się nad tymi włóczęgami.
— Hm? — Dym spojrzał na niego z góry. Może tylko mu się zdawało, ale Dym zaczął widzieć go trochę inaczej. Doroślej. Brakowało tego Jazgotowi. Większość dorosłych zdawała się być ślepa na to, że ten mały szczeniak przestał już być szczeniakiem. To była z pewnością też jego wina. Za mało się starał, żeby pokazywać, jak bardzo jest odpowiedzialny. Nie chciał zaprzepaścić zaufania, jakim darzył go Dym.
— Mówiłeś, że przeskoczyli przez rzekę. Może rzeczywiście quintus jest w to zamieszany. Nie jestem tylko tego taki pewien. Słabo pamiętam, co się działo na zgromadzeniu, ale tamte psy na pewno mieszkał gdzieś w mieście. Może mają tu siedzibę?
— Albo wysłali zwiady.
Tylko jeśli spróbujemy powiedzieć o tym innym klanom, pomyślą, że kłamiemy.
— Nie możemy jednak trzymać tego w tajemnicy — z tym akurat Jazgot się zgadzał.
— Wiem, po prostu myślę głośno — westchnął.
— Chodź młody, poszukajmy tych ziół — powiedział samiec.
Rozeszli się po kościele. Rzeczywiście było tu pełno ziół, ale zajęło im chwile odnalezienie tych odpowiednich. Rosły za połamanymi schodami. Dostanie się tam było trudne, ale nie niemożliwe, jeśli jest się odpowiednio małym. Tym razem niski wzrost mu się przydał.
Jazgot napiął mięśnie i spróbował wskoczyć na półkę. Dym krzyknął, żeby uważać. Ledwo się mieścił, ale mieścił. Udało mu się dostać jeszcze wyżej i spróbował odsunąć kamień, blokujący dostęp do ziół, używając całej swojej siły.
<Dym?>
[649 słów: Jazgot otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia i 3 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz