7 lutego 2021

Od Mięty CD Dymu

Pisnęła głośno gdy już wyszli z legowiska medyka.
— Ała! Puszczaj! Proszę! Litości! Boli! Proszę — pisnęła, próbując się jakoś skulić.
Oczywiście, próbowała to zrobić dosyć głośno, żeby nawet jak by nie chciał ją puścić, to żeby musiał. No chyba, że chciał pokazać, że znęca się nad innymi czy coś. Na szczęście Dym zrobił to co ona chciała — czyli ją puścił. Już widziała, jak Dym otwiera pysk, aby coś powiedzieć, jednak ona była szybsza.
— Dziękuję — powiedziała opanowując swój głos, i się wyprostowała. Aktorka jedna. — Myślę, że możemy się wybrać na polowanie — zaproponowała i usiadła.
Przez chwilę czekała na jakąś odpowiedź, jednak właśnie po owej chwili jej nie otrzymała. Skrzywiła się. Ignoruje ją czy co? Może jako zastępca już coś zaplanował, lub ogólnie myśli, że ona źle zaproponowała. Mysi móżdżek jeden. Bo przecież jak jest się zastępcą to wszystko można. No ba, zawsze tak jest. Co prawda, jeszcze się nie przyjaźniła z zastępcą, więc co ona mówi. Mogła się tego spodziewać. Bo przecież on może się nie nadaje jednak na zastępcę? Albo ona może się nie nadaje na rozmowy z nim. Oczywiście, przewróciła oczami. Po czym spróbowała być miła.
— Uznam to za Oczywiście Mięto, już idziemy — parsknęła cicho, śmiejąc się pod nosem i ruszyła w stronę wyjścia z obozu. Spojrzała za siebie jeszcze szybko, czy ruszył za nią. A on szedł za nią. Grzeczny piesek.
Suczka razem z nim ruszyła w stronę jakiegoś miejsca, gdzie będą mogli zapolować. I oczywiście w miejscu, do którego on nie będzie czepiać. Chociaż i tak by tego nie zrobił. To ona chciała w końcu coś upolować, i może nie mieć problemów w końcu. Wypadałoby. Zawsze jak gdzieś wychodzi z obozu, to przecież obrywali. Wypadałoby tym razem nic złego nie zrobić… chociaż i tak jak zna życie to coś się jej stanie. Jej biedna sierść. Tyle się nacierpiała. Jejciu, czemu akurat ona? Czemu ona się zgadza na te wybryki tego szczeniaka? Bo musi go pilnować, no oczywiście. Obejrzała się znowu za siebie, czy znowu on nie postanowił iść na jakąś przygodę, czy coś. Ale na szczęście tak się nie stało. Na razie grzecznie szedł… no ale i tak się bała, że zaraz coś wymyśli. A tego się obawiała. W końcu się zatrzymała, tak że widziała gdzieś przed sobą kościół. Wzięła wdech, by wyczuć zwierzynę. Ruszyła w stronę owej zwierzyny — jak ją już wyczuła. Po chwili zaczęła się skradać do wróbla, który się tarzał w piasku, który bardziej był jeszcze trochę zasypany śniegiem. Ale nadal go było widać. Również przecież widziała przebiśniegi, przy ścianach od starych bloków, czyli przy ich obozie. W końcu gdy już złapała wróbla, bierze go w pysk. Również ogląda się za siebie, chociaż nie było go za nią. To miała nadzieję, że nic nie odwali. Gdyby się znowu do niej skradał, i chciał na nią skoczyć, z niewiadomych powodów to by go usłyszała. Może wtedy na nią skacze, bo chce się pobawić jak szczeniaki? No jeśli to prawda to ma rację nazywając go Dymek, lub ogólnie szczeniakiem. Raczej. Rozejrzała się za nim, gdzie się on podział. Jednak po chwili gdy go nie zauważyła, odłożyła wróbla na ziemię. Wzięła wdech w końcu i ponownie go podniosła. Ruszyła trochę dalej, od razu usłyszała za sobą kroki i się odwraca. Zauważyła Dyma, który już upolował coś. No super, tyle się czaił do tej zwierzyny? No po prostu brawo Dymie. No oczywiście, może już wcześniej coś upolował. No to nie było tematu w takim razie. 
<Dymie?>
[566 słów: Mięta otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz