Uczeń niezmiernie cieszył się z faktu, że będzie umiał szybko biegać! W końcu dobrze wiedział, że Brązowa Blizna to bardzo szybki, jak nie najszybszy wojownik w całym klanie, a może i nawet w lesie! Czyż nie? Ach, co to za różnica, dla Migoczącej Łapy Brązowa Blizna zawsze będzie najlepszy we wszystkim!
— Spróbuj. — Gdy tylko dostał pozwolenie na start, rzucił się biegiem, jak najdokładniej stosując się do instrukcji mentora. Musiał wyciągać jak najdalej łapy! Pamiętał też o szybkim przebieraniu nimi, jednak to nie za bardzo mu wychodziło. Skupił się bardziej na odpowiednim wyciągnięciu, w końcu Brązowa Blizna sam powiedział, że im dalej je wyciągnie, tym szybciej biegać będzie! Po chwili zauważył wyprzedzającego go brązowo-białego wojownika. Już miał nadzieję, że jest szybszy od niego! Najwidoczniej mistrza nie da się pokonać... Nie, Migocząca Łapa wierzy w to, że pewnego dnia uczeń przerośnie mistrza! Wojownik spojrzał na niego zza ramienia, mogąc zobaczyć rozwarty pysk ucznia, jakby chciał krzyknąć „stój!”, pomimo że nie wydobył z siebie żadnego odgłosu. Zaskoczenie i obawy biszkoptowego nie były bezpodstawne. Dorosły pies omal nie wpadł na drzewo, na szczęście jednak jedynie potknął się o jego korzeń, jakimś cudem utrzymując się na nogach. Zatrzymał się, a jego uczeń przy nim.
— Widziałeś? Dlatego trzeba uważać, jak się biegnie, inaczej wpadnie się na drzewo, lub potknie o korzeń. To, co przed chwilą zrobiłem, było tylko potwierdzeniem moich słów — wytłumaczył pośpiesznie pies, na usprawiedliwienie swojej nieuwagi. Oczywiście, Migocząca Łapa świetnie wiedział o tym, że należy zachowywać czujność.
— Biegniemy dalej? — zagadnął zniecierpliwiony uczeń, sprawiając wrażenie niesłuchającego.
— No dobrze, widzimy się przy polu — odparł wojownik i ruszył biegiem we wspomnianym kierunku. Po chwili młodszy zrobił to samo, zawiedziony zdając sobie sprawę, że raczej nie ma szans na wyprzedzenie dorosłego. W pewnym momencie poczuł, jak zahacza o coś twardego łapą, co wywołało trochę bólu, po czym upada twardo na ziemię. Spotkał go podobny los co Brązową Bliznę, jednak w przypadku ucznia nie utrzymał się na łapach i upadł. Cóż, jakby może skupił się na drodze, a nie niebieskich migdałach to by i się nie potknął... Westchnął i powoli wstał, otrzepując się ze śniegu, który, swoją drogą, powoli zanikał i było go coraz mniej, co mogło oznaczać, że Pora Nowych Liści jest już tuż, tuż. Ni stąd, ni zowąd, do jego nozdrzy dotarł silny zapach myszy. Małe stworzonko najwyraźniej chciało skorzystać z promieni ciepłego słońca. Młody pies już chciał ponownie przylec do ziemi i przybrać pozycję łowiecką, jednak woń myszy przypomniało mu o czymś innym... Już dzisiaj upolował jedną mysz! Musiał po nią wrócić, bo jeszcze o niej zapomną! Otrzepał się jeszcze raz i pobiegł w stronę miejsca, w którym pozostawili zdobycz. Chciał zrobić to jak najszybciej, by Brązowa Blizna nie martwił się jego nieobecnością. On jest tak szybki, że już na pewno dawno był przy wyznaczonej mecie! Migocząca Łapa jak najszybciej odkopał mysz, chwycił ją w zęby i ile miał tylko sił w nogach, biegł w stronę pola. W połowie drogi zauważył swojego mentora. Już zawracał po niego. Migoczący nie powinien oddalać się od niego tak bez słowa... W końcu dobrze wiedział, że uczniowie nie mogą sami wychodzić poza obóz.
— Migocząca Łapo? Co ty trzymasz? — spytał wojownik, zbliżając się do niego i lustrując uważnie wzrokiem martwe stworzonko, które uczeń rzucił na ziemię.
— Prawie zapomnieliśmy o naszej myszy! — wyparł pierś do przodu, pełen dumy. Może i nie powinien oddalać się od starszego, ale gdyby nie to, mogliby naprawdę zapomnieć o myszy, a to bardzo ważna mysz, bo to pierwsza ofiara Migoczącej Łapy!
— Oczywiście, jak mogliśmy o tym zapomnieć? — parsknął. — Ale będziesz tak z tą myszą biegać?
— A czemu nie?
— No wiesz, jak się potkniesz, lub coś, to możesz się wywrócić na mysz.
— Nie wywrócę się! Ja będę uważał.
— No dobrze — westchnął i ruszył w miejsce, do którego przez zamartwienia o Migoczącą Łapę, nie mógł dojść. Stanęli w polu. Uczeń czujnie rozglądał się dookoła, jednak jedyne co wyczuwał to jego martwa mysz.
— Popolujemy tutaj, jak przyniesiemy dużo zwierzyny, będziesz miał czym się pochwalić — oznajmił w pewnym momencie wojownik, po czym ruszył w swoją stronę. Uczniak tylko przytaknął gestem łba, po czym zadowolony, ruszył truchtem w innym kierunku. Miał nadzieję na upolowanie czegoś naprawdę dobrego! Pokaże Brązowej Bliźnie, na co go stać! Po jakimś czasie przystanął i puścił mysz w pysku na ziemię, by posmakować zimnego powietrza. Może i tego dnia słońce nie było przysłonięte przez chmury i dawało dużo światła, jednak temperatura wcale nie zdawała się skoczyć, chociaż o jeden stopień w górę. Śnieg migotał różowymi, złotymi i srebrnymi barwami, jakby w rzeczywistości był pięknym diamentem, oświetlanym przez promienie słońca. Młody wyczuł zapach ryjówki, przez co mimowolnie uniósł kąciki warg. Hmm, do ryjówki skrada się dokładnie tak samo, jak do myszy, czyż nie? Niah, najwyżej mu się nie uda i tyle. Warto próbować! Przyległ brzuch do ziemi i zaczął powoli się skradać, jeszcze nie znając dokładnego położenia ofiary, jednak już po chwili brązowe stworzonko ukazało się ślipiom Migoczącej Łapy. Skradał się jeszcze przez chwilę, próbując wyczuć odpowiednią chwilę na skok, jednak ów chwila trwała zbyt długo i ryjówka zdążyła wyczuć zagrożenie i rzucić się do ucieczki. Migotek nie tak łatwo uzna jej wygraną! Rzucił się za nią w pościg, dopiero teraz zauważając, że lada moment, a wbiegnie na tory. Przez głowę przebiegło mu stado złych myśli i obaw, że upadnie, przybędzie przerażający potwór i z hukiem go zabije. Jednak, w pobliżu nie było ani śladu po owym potworze. Pff, na pewno teraz gdzieś smacznie chrapie, a Migocząca Łapa może spokojnie polować, nawet na torach! Ryjówka przebiegła bezpiecznie po torach, więc i tym bardziej on sobie poradzi! Nic mu nie grozi! Przyśpieszył biegu, starając się ze wszystkich sił dogonić małe żyjątko. Wtem padł twardo na ziemię, czując, że coś trzyma jego łapę. Z początku przeraził się, że to jakiś obcy wojownik lub sam potwór, jednak się tutaj zjawił, ale szybko zdał sobie sprawę, że jedynie zaklinował sobie łapę pod kawałkiem drewna! Ach, ci dwunożni tak dziwnie konstruują te tory! Stanął i spróbował wyciągnąć łapę, jednak na marne. Nie dał rady. Przeleciał go strach. Co, jeśli jednak tego nie przeżyje...? Co, jeśli nadciągnie tu potwór i go zabije...? Wtem poczuł zaciśnięcie zębów na jego karku. Nawet nie zauważył nadbiegającego tu Brązową Bliznę! Kamień spadł mu z serca. Nie może jednak teraz się nad tym rozczulać, tylko jakoś mu pomóc. Zaczął kręcić łapą, co przysparzało mu trochę bólu, jednak dobrze wiedział, że musi to robić, by się uwolnić. W końcu i poczuł, że jego tylna łapa jest wolna i padł na śnieg, dysząc.
— CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ?! — krzyknął wojownik, wbijając pazury w śnieg, tuż przed pyskiem Migoczącej Łapy. Uczeń niezgrabnie wstał, dysząc i ledwo wytrzymując na sobie wściekłe spojrzenie mentora.
— Przepraszam, Brązowa Blizno, nie sądziłem, że cokolwiek mi się stanie... — wymamrotał, opuszczając łeb i podkulając ogon. Był naprawdę szczęśliwy, że żyje, ale też i bardzo obawiał się gniewu mentora. Starszy westchnął.
— Powinieneś bardziej uważać. Co ci mówiłem? Żebyś patrzył gdzie i jak biegniesz! — dodał już znacznie spokojniej, siadając przed nim. — Pamiętaj, że masz trzymać się z dala od tego miejsca, a jak już tu jesteś, to masz zachować najwyższą ostrożność. Zrozumiano? — Spojrzał na niego z lekkim uśmiechem na pysku. Najwidoczniej nie miał serca, by złościć się na niego.
— Zrozumiano. Jeszcze raz przepraszam. Będę pamiętać o twoich słowach na przyszłość — mruknął, trochę śmielej i wtulił pysk w futro na piersi wojownika. Tak, to ostatni raz, gdy zrobił coś tak głupiego…
<Brązowa Blizno? Tym razem oszczędzę naszemu Migotkowi łapy>
[1218 słów: Migocząca Łapa otrzymuje 12 Punktów Doświadczenia i 3 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz