Gdy tylko wojownik zniknął z jej pola widzenia, zaorała pazurami ziemię, spinając mięśnie. Jak on mógł ją tak traktować! Zacisnęła zęby, po czym westchnęła i rozluźniła mięśnie. Mimo wszystko, lepiej, by się kontrolowała i powstrzymała od zaoraniem pazurami pysku Sowiego Pazura, mimo że zrobiłaby to z wielką przyjemnością. Nienawidzi każdego włosku na jego skórze. Bardzo nienawidzi. Czemu nie może być dla niej bardziej łaskawy? Może powinna nadal uwodzić go głosikiem i ruchami, co? Może tylko zgrywa takiego niedostępnego? Nie, oni już się za bardzo nienawidzą... Gdy starszy wrócił z ziołami w pysku, szara tylko prychnęła:
— Jak widzę, wcale nie jesteś lepszy ode mnie.
Chwyciła w pysk swoje zdobycze i sztywnym krokiem odeszła w stronę obozu. Krytykował ją, a sam nie jest lepszy! Jej przynajmniej udało się uciec przed Dwunogami, a on by w życiu nie dał rady tego zrobić!
— Już się zmywasz? — Wojownik podreptał truchtem za nią, jednak ta nie raczyła mu odpowiedzieć. Spięła się jedynie na jego głos i przewróciła oczyma. Naprawdę musiał się jeszcze odzywać? Chyba nie jest na tyle głupi i ślepy, by nie widział, że czas na powrót do obozu. W końcu Sowi Pazur również nienawidził Różanego Płatku, tak samo, jak ona jego, prawda? Wojowniczka rzuciła szybkie spojrzenie na swojego towarzysza. On jest taki przystojny, zdecydowanie lepiej by było mieć z nim dobrą relację... Cóż, najwidoczniej już nic wartościowego z tego nie wyciągnie. To pierwszy i ostatni raz, gdy musiała przebywać z nim sam na sam. Wkrótce znaleźli się i w magazynie, a wojowniczka, podobnie jak jej towarzysz, na początek udała się w stronę legowiska medyka, by oddać mu zebrane zioła. Deszczowy Podmuch spojrzał kątem oka na wojowniczkę, zauważając zioła w jej pysku.
— Widzę, nowa dostawa ziół. Świetnie! — odezwał się z lekkim zawahaniem w głosie. Do jego boku przyklejona była Owcza Łapa.
— Dzień dobry — odezwała się grzecznie uczennica. Różany Płatek od razu przybrała zupełnie inny wyraz pysku i posłała w stronę pobratymców urokliwy uśmiech, po czym gestem łba zaprosiła ich do środka legowiska, domyślając się, że przyszli po zioła na ich dolegliwości. Szara już wcześniej słyszała, jak i widziała, że co po niektóre osobniki w klanie kaszlą, czy kichają. Bez wątpienia były to objawy choroby. Mentor i uczennica weszli pierwsi, a za nimi Różana i Sowi Pazur. Szkarłatny Bluszcz powitał ich uśmiechem, po czym z wyrazami wdzięczności, przyjął zioła od wojowników. Gdy już upewniła się, że medyk otrzymał zioła, a Deszczowy Podmuch i Owcza Łapa zostaną wyleczeni, skierowała się leniwym krokiem w stronę stosu zdobyczy, by coś przekąsić. Ach, może i mogłaby jeszcze dołączyć do patrolu łowieckiego, ale miała już serdecznie dość, tego całego wychodzenia na te zimne powietrze. Najchętniej to by tylko położyła się gdzieś niedaleko legowiska wojowników i zabrała za jedzenie... Miała nadzieję, że ten cholerny Sowi Pazur nie potraktuje jej znowu jak swoją uczennicę i nie będzie kazał jej iść z nim na te głupie polowanie... Ma już go znacznie powyżej uszu...
— Hej, Różana Łapo! — zaśmiał się pewien wojownik, podchodząc do Różanego Płatku. Nie, nie, proszę nie! Odejdź jak najdalej i zostaw mnie w spokoju! Błagała w myślach, nie wierząc własnym oczom i uszom…
<Sowi Pazurze?>
[511 słów: Różany Płatek otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia, Deszczowy Podmuch i Owcza Łapa zostają wyleczeni]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz