No kurde a mogli ją złapać — pomyślał przez chwilę niezadowolony. Wredna jakaś, a słyszał o niej, że jest potulna jak baranek. Ale w tym przypadku pozory mylą. Przez co się zdziwił. Niby taka łagodna, a potem taka agresywna. Jejciu, i po co? Tylko on może być taki. Przewrócił oczami, gdy suczka do niego już wróciła z ziołami.
— Mówiłam, że tam będą dwunożni — odparła od razu, gdy położyła owe zioła.
— No a ja mówiłem, abyś pokazała swoje umiejętności, już nie moja wina, że nie umiesz się skradać — parsknął i rozejrzał się.
Pora, aby on coś w końcu znalazł. Przecież nie da mu tych ziół. A mu się tak jakoś dzisiaj nie chciało zbierać tych ziół. Wcześniej już je zbierał, ale wtedy dwunożnych nie było. No to już nie jego wina. Ale wtedy znalazł bardzo dużo tych ziół. A nie tak jak teraz ona, tylko piętnaście. A ile on wtedy? Aż dwadzieścia. I kto tu jest lepszy? Oczywiście, że Sowi Pazur. Gdy w końcu się ogarnął, i spojrzał na nią, widział, że patrzy na niego, jakby miała go zabić. Oczywiście, nie dał po sobie tego poznać. Gdyby powiedział na głos swoje myśli, na pewno by się z tym zgodziła, jednak wolał nie. Ten jej agresywny charakter…
— Czego? — zapytał w końcu cicho.
— Odpowiedź na pytanie — powiedziała stanowczo. Co ona jest królową? Oczywiście, że nie, bo to on jest królem.
— Już nie zadajesz pytania — prychnął i ruszył w stronę jeziora. Tam chyba powinni jakieś znaleźć przecież.
Jezioro przecież jest dosyć obrośnięte… czymś tam. Ważne, że było… A tam był jakiś pomost, przy którym mogli znaleźć zioła. Jednak chyba z tego co mu się wydawało, Różany Płatek chyba za długo była cicho, jak dla niego. On mógł po prostu milczeć, i iść. Nic mu w tym nie przeszkadzało, a no tak. Jednak ta suka mu przeszkadzała.
— No, to teraz ty się może czymś pochwalisz, hm? — powiedziała to raczej oczywiście w sarkazmie. Skąd ona wie jak go rozzłościć?!
— No właśnie, nasza uczennica, Różana Łapa zobaczy, jak się zbiera więcej ziół — syknął na nią, jakby była naprawdę jego uczennicą. Tak samo denerwująca jak Kropelkowa Łapa.
Oczywiście słyszał, jak coś wojowniczka odpowiedziała, ale nie za dużo go to obchodziło. Po prostu poszedł dalej, oczywiście, musieli przejść całe jezioro, aby przejść do owego pomostu… Aj. Będzie musiał słuchać jej głosu. Co prawda, ona była ładna, i jak mówi miło, to ma przyjemny głos. Ale jak krzyczy? Czy jak jest niemiła? Naprawdę wtedy nie chce mu się jej słuchać. Co z tego, że ogólnie nie chce mu się słuchać wszystkich. Jej w jej humorze wyjątkowo. Denerwująca jest po prostu. Gdyby tam inni j poznali, jaka jest, to może by tak na ni nie patrzeli. Nie brzydzi ją to? Jak na nią patrzą tacy obrzydliwcy? Jakby była jakąś zwierzyną. Ble. Bez sensu. A potem się dostaje imię, które do Ciebie nie pasuje. Naprawdę, brawo.
— A więc Różyczko, jak już mówiłaś, jestem starszy, więc od teraz mamy tu zasady — powiedział w końcu, słysząc jak głośno kroczy. Co ona robi to specjalnie?
— A kim ty niby jesteś? — warknęła, ewidentnie niezadowolona.
Królem życia — już chciał tak odpowiedzieć, jednak coś go powstrzymało.
— Od teraz? — zapytał, zastanawiając się nad swoją odpowiedzią. — Na pewno kimś mądrzejszym. Pierwsza zasada, nie gadamy tak dużo — powiedział, i zanim zdążył powiedzieć swoją drugą zasadę, już widział na jej pysku wredny uśmiech. — Druga zasada, nie łamiemy innych zasad — szybko wymyślił kolejną.
Od razu ruszył dalej, już chciał mówić dalej. Jednak się powstrzymał, gdy zobaczył coś na horyzoncie, spojrzał jeszcze na suczkę, która już otwierała pysk. Czyli wiedział, że musi lecieć po to coś, aby nie usłyszeć, co ona powiedziała. I tak zrobił. Ruszył w stronę pomostu, co prawda. Nie jest jakiś super szybki, więc nie po chwili, tylko po krótkim czasie pojawia się przy nim. Tylko ile tego? A i czy oczywiście nie pomylił tego czegoś z inną roślinką. Co wydawało się na nie… raczej.
<Różany Płatku?>
Sowi Pazur schyla się i wyrywa zioła spod pomostu. Industria otrzymuje 15 ziół.
[643 słowa: Sowi Pazur otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz