Uprzednia noc trwała dłużej niż zwykle. Dlaczego? Ponieważ Rzepakowa nie mogła zmrużyć oka. Choroba przyszła niespodziewanie, jednak znacznie osłabiła jej ciało. Oczywiście pomoc medyka przywróciła siły, niestety z opóźnieniem. Ciągle przewracała się w coraz to dziwniejsze pozycje, które wcale nie pozwalały na szybsze zaśnięcie. Całą sytuację utrudniał także katar, ciągnący się od paru godzin. Mimo podania ziół nie chciał ustąpić od razu, dlatego suka męczyła się samym oddychaniem. Zdaniem Słońca, tak nieprzespanej nocy nie miała od wielu księżyców.
Miała ochotę porozmawiać z liderem, który czuwał nad nią cały czas. Czuła potrzebę podziękowania, co nie udało się jej wcześniej. Opuścił ją wczesnym rankiem zapewne, aby zająć się ważniejszymi sprawami klanu.
Z lekkim trudem podnosiła łapy, aby postawić następny krok. Brak snu oddziaływał na nią jeszcze przez parę minut, jednak z chwilą, w której jej wzrok dosięgnął Oszronionego, poczuła się magicznie uleczona. Uśmiechnęła się lekko, podchodząc do niego, a Orli Klif śmierdział jak Trump po siłowni.
— Widzę, że czujesz się o wiele lepiej — zauważył, ówcześnie odwracając się w jej stronę.
— Tak, w końcu leczenie Szkarłatnego nigdy nie zawodzi. — Suka nawet nie zdawała sobie sprawy, że intensywnie wpatruje się w oczy stojącego przed nią psa. To musiało być niezwykle niezręczne.
— Nigdy w niego nie wątpiłem — przyznał krótko, odwzajemniając uśmiech. — Dobrze, że szybko zareagowałaś chorobę. Bałbym się, gdyby przerodziłoby się to w coś groźniejszego.
Wstrzymała na chwilę oddech. Speszyła się lekko, a jej wzrok powędrował na bok. Nie wiedziała, że Oszronionemu aż tak na niej zależy.
— Dziękuję za całą tę twoją troskę — wyszeptała, czując przyjemne ciepło bijące od ciała Oszronionego, który znacznie się do niej przysunął. Kundel rozweselił się bardziej, ciągle na nią patrząc.
— Czujesz się na siłach, żeby zrobić szybki obchód?
Nie oszukujmy się, Rzepakową bardzo zadowoliła ta propozycja, dlatego też szybko przytaknęła. Po chwili jednak dotarło do niej, jak bardzo zauroczyła się w kundlu. Nie mogła uwierzyć w to, jak łatwo można stracić głowę dla kogoś, kogo zna się tak krótko. Był jedyną osobą, która kiedykolwiek wpływała na nią w taki sposób.
***
W powietrzu wirowały śnieżne płatki, które coraz bardziej przykrywały zimną, pokrytą szronem ziemię. Rzepakowe Słońce zastanawiało się, jak Gwiezdni wpadają na tak oryginalne wzory dla każdego z nich — przecież jest ich tak wiele. Żaden, którego udało jej się zobaczyć z bliska, nie wyglądał podobnie do poprzednich; albo ociupinkę za mały, albo zbyt rozbudowany, albo po prostu posiadał kompletnie inny kształt.
Natomiast Oszroniona Gwiazda miał ufundowane zabawne, a zarazem urocze widowisko. Dwa metry przed jego uśmiechniętym pyskiem siedziała Rzepakowa, intensywnie wpatrująca się w powoli opadającą śnieżynkę. Jej zaciekawione ślepia nie spuszczały z niej wzroku, a gdy w końcu dotknęła wilgotnego nosa, oczy ułożyły się w coś na kształt zeza. Malutki płatek szybko się rozpuścił, a na zszokowane spojrzenie otrzymane od suki, lider począł cicho chichotać.
Ich kontakt wzrokowy trwał jeszcze krótką chwilę, przez co do głowy samca wpadł ciekawy pomysł. Przechylił ją na prawy bok, a jego łapy ruszyły powoli do przodu. Do Rzepakowej nie dotarło jeszcze, co ma się za chwilę wydarzyć. Nieświadoma niczego dalej czyściła swoją sierść, jednak w pewnym momencie poczuła ciało lidera przylegające do niej. Jej serce biło tak głośno, że kundel z pewnością je słyszał. Zachowanie Gwiazdy wprawiło sukę w osłupienie, co z kolei nie pozwoliło jej na ruszenie się. Dopiero po kilku sekundach, gdy Oszroniony zaczął lizać jej głowę, odzyskała władzę w kończynach. Zamruczała cichutko, gdy pies zaczął ocierać swoją głowę o jej bok. Poczuła nagłą chęć mocniejszego przytulenia się do niego, jednak w tej chwili dotarło do niej, w jakiej sytuacji się znajduje i, przede wszystkim, z kim się w niej znajduje. W jej głowie pojawiły się kosmate myśli, co spowodowało jej gwałtowną reakcję — szybkie wycofanie się na bezpieczną odległość. Niestety, niezdarne łapy suki zdążyły się także poślizgnąć, przez co ucierpiał strachliwy zad Rzepakowej. Jej plecy uderzyły o chropowatą korę drzewa, a sekundę później do uszu bohaterów doszedł podejrzany szmer dobiegający z góry.
Nim jej błyszczące oczy zdążyły spojrzeć, z przekrzywionej pod ciężarem gałęzi osunęła się dość spora część świeżego śniegu. Większość trafiła na jej kark, na co od razu mocno się wzdrygnęła. Dostało się też jej głowie oraz uszom, na które także wpadła jego mała część. Natychmiast pomachała łbem, aby strzepnąć to, co się dało. Jej ciało przeszły ciarki, a z pyska wydał się cichy jęk bólu. Ledwie wyzdrowiała i jeszcze musi się jej obrywać?
Na jej pysku można było zauważyć potworne zawstydzenie. Lidera bawiło zachowanie towarzyszki, co jeszcze bardziej ją irytowało. Czuła się upokorzona swoją tchórzliwością, która pojawia się tylko, gdy ma do czynienia z Oszronionym. Nie rozumiała, dlaczego jej móżdżek postanowił znikać jedynie wtedy, gdy akurat potrzebuje go użyć.
Jej wzrok ponownie zjechał na łapy umorusane w śnieżnym puchu. Myślała, że teraz nie ma bata, że nie zostanie wyśmiana. Jednakże odpowiedź ze strony przywódcy przyszła dość szybko. Zszokowane oczy rozszerzyły się na zadane pytanie, a serce przyspieszyło zarówno ze strachu, jak i ekscytacji.
— Słońce, chciałabyś założyć ze mną rodzinę?
<Oszroniona Gwiazdo?>
[808 słów: Rzepakowe Słońce otrzymuje 8 Punktów Doświadczenia. Nadal uważam, że propozycja z bankiem spermy byłaby lepsza]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz