6 marca 2021

Od Błękitnej Stokrotki CD Płomiennego Krzewu

Czemu on był dla mnie taki podły? Zaatakował mnie. Ja nie miałam przecież złych zamiarów. Chciałam tylko mu podziękować. Chciałam być miła i się przydać. Krew trysnęła z mojego barku, poczułam złość, strach i jednocześnie smutek. Kuśtykając, odeszłam od niego. Czy to możliwe, że po jego ataku zostałam zarażona tą paskudną chorobą? Czułam się dziwnie kaszel, katar ból gardła do tego trudności z oddychaniem. Gdy doszłam do siebie i znalazłam zioła, dotarło do mnie, że on musiał być chory. Nie wiem czemu? Ta myśl tak bardzo mnie zmartwiła, musiałam sprawdzić, czy moje podejrzenia są słuszne. Przecież jestem mu coś dłużna. Pomimo niechęci spowodowanych przez jego atak postanowiłam to sprawdzić i go należność. Jestem głupia, narażam siebie dla jakiegoś dupka, który potraktował mnie jak śmiecia. Jednak nie potrafiłam inaczej. Jestem honorowa, zawsze spłacam długi. Tym razem nie pozwolę mu się skrzywdzić jeśli będzie trzeba, to pokażę mu kły. Ruszyłam więc na poszukiwanie mojego wybawcy, a jednocześnie kata. Gdy udało mi się go namierzyć, wyglądał dość mizernie. Nie byłam zadowolona z tego, że moje przeczucie się sprawdziło. Jednak może to karma i los go pokarał za to, że mnie tak potraktował. Wykrzesałam z siebie pewność i zaproponowałam, że wyjawię mu miejsce, gdzie rośnie lekarstwo. To załatwi sprawę naszego długu. Kamień spadł mi z serca, gdy niechętnie przystał na moją propozycję. Nie było z nim dobrze wyglądał gorzej niż ja gdy przechodziłam chorobę siejącą spustoszenie.
Pewnym siebie krokiem zmierzałam do torów, gdzie najczęściej były one spotykane. Pies ze wszystkich sił starał się nie dawać pokazać, jak bardzo jest osłabiony. Jednak musiałam zwolnić, wiem, jak ciężko się oddycha i porusza gdy brakuje tlenu. Długo wędrowaliśmy wzdłuż torów, mój towarzysz, tracił już cierpliwość. Na szczęście nic do mnie nie mówił, pewnie ciężko mu było iść i rozmawiać. W końcu złapałam trop, przystanęłam na chwilę, pociągając nosem. Pies patrzył na mnie pytająco, jednak nadal milczał. Wskoczyłam na tory i zaczęłam kopać. Znalazłam były tutaj. Jednak te kilka krzaczków to stanowczo za mało, aby go wyleczyć.
— Musimy szukać dalej — powiedziałam pewnym siebie tonem.
— Naprawdę, chcesz mnie jeszcze bardziej irytować? — warknął, dusząc się przy tym.
Co za tępak, musiałam pokazać mu, że teraz zabawa się skończyła. Nie bałam się go, był osłabiony, i chociaż by stał na głowie, to ja byłam silniejsza. Gdyby nie był w tak zaawansowanym stadium, nie zebrałabym się na to, ale teraz to ja wiedziałam wszytko najlepiej. Zatrzymałam się i odwracając pysk, spojrzałam w jego stronę. Tak Błękitna pokaż mu, że nie jesteś śmieciem i też masz swoją wartość.
— Słuchaj mnie dupku, nie podważaj mojego zdania, bo tym razem to ja rzucę Ci się do gardła, dobrze wiesz, że nie masz ze mną szans w tym stanie. Chcę Ci pomóc, musimy mieć więcej ziół więc rusz swój śmierdzący zadek.
Oj bardzo mu się to nie spodobało, ale zaniósł się takim kaszlem, jakby zaraz płuca miał wypluć. W końcu ruszył tyłek i szukał razem ze mną. Wiedziałam, że nie ma węchu, ale wzrok miał sokoli. Znalazł kolejne zioła i wykopywał.
— Brawo — zakpiłam z niego.
Igrałam z ogniem, wiem o tym, że jak wyzdrowieje, to może chcieć mnie rozszarpać. Jednak cieszyłam się moim triumfem i przewagą. W końcu z pełnymi pyskami udaliśmy się w stronę powrotną. Nie miałam w zwyczaju przekraczania granic, oddałam mu swoje zbiory i bez słowa pożegnania ruszyłam do obozu.
 
Minęło kilka dni gdy siedząc na brzegu, na neutralnym gruncie wyczułam zapach owego psa. Na pewno nie przyszedł mi podziękować. Wbiłam w niego wzrok. Wyglądał o niebo lepiej. Jeśli wrócił do siebie to dobrze, byliśmy kwita. Jeśli miał zamiar odgrażać się za moje pyskowanie, byłam gotowa stawić mu czoła. Nie byłam w stanie wyczytać kompletnie niczego z jego miny. Jednak byłam gotowa na ewentualne stracie. Czułam, jak moje mięśnie mimowolnie się napinają, serce wali jak oszalałe.
<Płomienny Krzew?>
[624 słowa: Błękitna Stokrotka otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia i zostaje wyleczona z choroby]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz