30 marca 2021

Od Białej Gwiazdy CD Stokrotkowej Łapy

— Gdzie teraz idziemy? — spytała Stokrotkowa Łapa, gdy skończyła już spożywać upolowanego przez siebie ptaka. 
Jej mentorka pokręciła głową. Tę młodą trudno było zmęczyć, a ona sama, z czego zapewne śmiali się teraz Gwiezdni, nie była już ani młoda, ani szczególnie cierpliwa w stosunku do szczeniąt i uczniów. Wiedziała jednak, że skoro została wybrana na mentorkę swojej córki, musiała wywiązać się z powierzonego sobie zadania jak najlepiej. Miała również świadomość, że jeśli jeszcze raz będzie musiała patrzeć, jak Stokrotka poluje na tłuste gołębie, to zwariuje.
— Teraz idziemy znaleźć jakieś spokojne miejsce. Sprawdzimy, jak dobrze pamiętasz kodeks. 
— Kodeks? — jęknęła młodsza ze śnieżnobiałych suczek. — Ale to nudne!
„Chyba nie tak nudne jak ciągłe polowanie na niemrawe ptaszyska”, miała ochotę napomknąć liderka Ciemnych, lecz w porę ugryzła się w język. To nie była pora na uszczypliwość.
— Nie wiem, czy nudne, ale na pewno ważne. To najważniejsze zasady obowiązujące każdego z nas, których musimy przestrzegać. No chyba że nie chcesz po śmierci zasiąść wśród Gwiezdnych — dodała po chwili.
Uczennica bąknęła coś pod nosem. Szybko zerknęła po tym na matkę i, upewniwszy się zapewne, czy ta nie usłyszała, o czym marudziła, odezwała się ponownie, tym razem głośniej:
— Dobrze, Biała Gwiazdo. — Nie brzmiała na zachwyconą, ale przynajmniej nie sprzeciwiała się otwarcie suczce, która była jednocześnie jej matką, mentorką i liderką. Gdyby postąpiła inaczej, miałaby potrójnie przechlapane.
— Co powiesz na jakiś przyjemny zakątek w ogrodach? Może uda nam się usiąść wśród kwiatów — zaproponowała, próbując udobruchać Łapę, a także licząc na to, że miejsce to nie będzie aż do przesady okupywane przez Dwunożnych.
— Dobrze — przytaknęła uczennica z coraz szerszym uśmiechem na pyszczku.
Jakiś czas później dotarły do ogrodów, a także znalazły przyjemne i ciche miejsce wśród kwiatów. Ich białe sylwetki wyraźnie odznaczały się na tle zieleni trawy i całej gamie barw otaczających je kwitnących roślin. Tu i ówdzie przelatywała pszczoła, bąk czy motylek, które Stokrotka z wyraźnym zadowoleniem uważnie obserwowała.
— No dobrze, przejdźmy do rzeczy. Teraz porozmawiamy o kodeksie, po czym wrócimy do obozu. Tam już czeka na ciebie Mroźna Burza, obiecał opowiedzieć ci trochę o przeszłości klanu. — Zatrzymała się na chwilę i udała, że nie usłyszała kolejnego niezadowolonego jęknięcia. — Jutro zajmiemy się treningiem walki. Niedługo też prawdopodobnie wyślę cię na patrol z kilkoma wojownikami — wyjaśniła, woląc od tej pory mieć wszystko zaplanowane, a nie do końca treningu swojej córki patrzeć, jak ta dobija ptaki i tak stojące już u progu śmierci z przejedzenia.
Choć najwyraźniej niezbyt zadowolona perspektywą wysłuchiwania opowieści serdecznego starszego, Stokrotkowa Łapa ożywiła się na wzmiankę o walce i patrolu. Poderwała się aż do pozycji stojącej, lecz równie szybko, zauważywszy minę swojej matki, powróciła do siadu.
— A tymczasem... Co kodeks mówi o zastępcach i liderach?
 <Stokrotkowa Łapo?>
(439 słów + trening Stokrotki) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz