28 marca 2021

Od Cienia CD Chabra

 Spojrzałem ostrożnie na swojego brata. Z jednej strony nie planowałem wizyty u medyka, ale w końcu, Chaber jest moim prorokiem. A moją powinnością jako jego obiektu kultu jest udzielić mu wsparcia w tej jakże trudnej dla niego sytuacji.
— Zgoda. — Skinąłem głową. — Wiesz, kim jest nasz medyk?
— Mama mówiła, że nazywa się Leonis. — Zawahał się Chaber. — Ale to chyba jedyne, co o nim wiem.
Rozejrzałem się po obozie. Wciąż było ciemno. Zmrużyłem oczy, próbując zlokalizować legowisko psa, którego Chaber nazwał Leonisem. Noc to mój żywioł. W końcu nie bez powodu nazywam się Cień, prawda? Jeśli mój prorok cierpi, nawet najpotężniejszy mrok nie powstrzyma mnie przed sprowadzeniem go do medyka.
Ruchem ogona kazałem mu pójść za mną. Po chwili poczułem intensywny zapach. Nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego, nawet przy stercie zwierzyny. To muszą być zioła. A co za tym idzie, to musi być legowisko Leonisa.
— Zaczekaj chwilę — zwróciłem się do brata. — Zapowiem cię.
Chaber skinął głową, a ja zajrzałem ostrożnie. Na samym środku leżał pies. To musi być medyk. Powoli, aby go nie zdenerwować, podszedłem do niego i lekko szturchnąłem go łapą.
— Przepraszam, panie Leonisie — powiedziałem przymilnie. — Wiem, że to wczesna pora, ale mój brat jest chory. Mógłby pan go zobaczyć?
Nie chciałem, aby Chaber zobaczył mnie przymilającego się do jakiegokolwiek psa, ale jeśli czegoś zdążyłem się nauczyć, to tego, że numerem „na słodki pyszczek” można wiele zyskać.
— Co? — Leonis obudził się, wstał powoli i spojrzał w moją stronę. — Jak tak można, budzić porządnego psa, kiedy jest tak wcześnie, do stu Dwunożnych? Ach, to ty. Szczeniak Szałwii. Mówisz, że twój brat choruje, tak? Dobrze, przyprowadź go tu.
— Dziękuję. — Podskoczyłem, po czym wysunąłem łebek spoza legowiska medyka i zawołałem Chabra. — Chodź, Leonis cię przyjmie.
Gdy mój prorok wszedł do legowiska, spojrzałem jeszcze raz niepewnie na medyka Bezgwiezdnych. Zastanawiałem się, czy go nie poprosić, aby dołączył do naszej religii, ale zdecydowałem, że nie. Wiem, że nie należy tak szybko oceniać drugiego psa. Ale Leonis nie wyglądał mi na takiego, co szybko odrzuciłby swój ateizm.
Medyk obejrzał Chwasta, po czym spojrzał mi w oczy. Coś nie podobało mi się w jego spojrzeniu. Instynktownie się cofnąłem.
— Masz przekrwione oczy — stwierdził. — I zdecydowanie nie jest to objaw niewyspania.
Chciałbym móc powiedzieć, że to mój nadprzyrodzony znak specjalny, ale sam w to wątpiłem. Przypomniałem sobie, jak dotknąłem zgniłą zwierzynę, po czym przetarłem tą samą łapą oko, które mnie nagle zaszczypało. Ale to chyba nic wielkiego, prawda?
— Chabrowi przepiszę tylko trochę ziół — stwierdził Leonis, po czym zwrócił się do mnie. — Ty z kolei musisz zostać tu na dłużej na obserwacji
— Ja? — zawahałem się. Na obserwacji? A co ja? Pieszczoch, co tylko by chciał, aby go Dwunożni oglądali? — To nic takiego. Mogę z tym żyć. Tylko trochę szczypie.
— Na razie to nic wielkiego, ale w przyszłości nie może z tego wyjść nic dobrego — stwierdził Leonis. — Chyba się nie boisz?
Spojrzałem na Chabra, skaczącego znowu ze swoimi błyszczącymi oczkami. Widocznie zioła Leonisa mu pomogły. Z kolei ja nie mogłem zachować się przy bracie jak boimyszka. Wierzył we mnie.
— Zostanę — powiedziałem, po czym zwróciłem się do Chabra. — Wracaj do mamy. Niedługo do was dołączę.
— Słuszny wybór. — Uśmiechnął się złośliwie Leonis.
<Chabrze?>
[519 słów: Cień otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz