19 marca 2021

Od Dymu CD Mięty

Mięta kierowała kroki w stronę wysypiska. Czy ona naprawdę nie czuje tego okropnego smrodu? Chyba że nadal miała katar, to nie miała serca dla mojego nosa. Dlaczego akurat bezgwiezdni musieli dostać ten fragment? Rozumiem, jako że nie stosujemy się do zasad i wierzeń, reszta można odbierać na za tych gorszych. Chyba nas poprzedni lider nie postarał się, a może było mu wszystko jedno. Mięta z zaciekawieniem wpatrywała się w wystający, błyszczący przedmiot. Lekko się skrzywiłem, patrząc, pytająco jak lekko zawiedziona kieruje swoje kroki w moją stronę. Po jej oczach widać było zmęczenie. Bez słów skierowaliśmy kroki do obozu. Odetchnąłem z ulgą, opuszczając to obrzydliwe miejsce. Kiedyś na pewno zagarniemy coś lepszego. W oddali poczułem obcy zapach. Stanąłem, lekko mrużąc oczy, chcąc wyostrzyć wzrok.
— Idziesz? — Lekko się skrzywiła
— Tak, jasne. — Uśmiechnąłem się.
Nie mogłem się skupić, moja głowa pękała. Moja towarzyszka też, chodziła z głową w chmurach. nie musiałem się przejmować tym, że nie podtrzymuje rozmowy. Gdy tylko Mięta zniknęła z zasięgu mojego wzroku, ruszyłem biegiem szukać ziół. Tak to już była nieodłączna część mojego dnia. Epidemia trwa, ja nie powinienem zwalniać tępa. Moja towarzyszka z resztą potrzebowała czasu, aby dojść do siebie.
Brakowało mi powoli pomysłów, gdzie mogą rosnąć zioła. Przecież codziennie ich szukałem, tak jak pozostali. Nie pozostało mi nic innego jak wtargnąć na terytoria innych klanów. Tenebris stało się moim celem, a mianowicie ogrody. Pod osłoną nocy wkradałem się na posesje dwunogów, węsząc. Na jednej z posesji tuż pod płotem wyczułem intensywny zapach. Chwyciłem zębami i szarpnąłem z całej siły. Nagle rozległo się głośne ujadanie jakiegoś podwórkowego psa. Wystraszyłem się i niewiele myśląc, rzuciłem do ucieczki. Miałem już po dziurki w nosie spotkań z dwunogami, nie kończyły się one dla mnie nigdy dobrze. Wręcz przeciwnie, zawsze z jakimś uszczerbkiem na zdrowiu. Po powrocie na tereny klanu udałem się na odpoczynek, zostało już niewiele czasu do świtu, ale wystarczająco dużo, aby zdążyć, się zregenerować, Rankiem obudziły mnie promienie słońca, wypełzłem z legowisko i udałem się na posiłek.
— Jak się dzisiaj czujesz? — Spojrzałem na Miętę.
Nieco zaskoczona suczka obejrzała się w moją stronę. Najwidoczniej nie spodziewała się mnie tutaj.
— W porządku — mruknęła.
— Co powiesz na poranny wspólny patrol?
— Dzisiaj mam wolne.
— No to może przejdziemy się na plażę?
— No dobra, ale nie szukamy ziół, to nie podstęp?
— Nie po prostu chodźmy nad wodę. — Uśmiechnąłem się niewinnie.
Po śniadaniu energicznym krokiem ruszyliśmy na neutralny grunt. Czując piasek pod łapami, dostałem niemal świra, poczułem radość i od razu zacząłem kopać.
— Co ty robisz? — Mięta skrzywiła się, patrząc na mnie.
— Kopię, to ekstra zabawa!
— Och doprawdy? — westchnęła
— Wykopmy bunkier!
— Co takiego?
— Bazę, tajną bazę. 
<Mięta?>
[431 słów: Dym otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz