Obejrzałem się za siebie z irytacją, spojrzałem na Srebrne Zbocze i prychnąłem z niechęcią. Co ta suczka sobie myśli? Przy moich zdolnościach manipulacyjnych to ja mógłbym kazać białemu wojownikowi czyścić moje legowisko.
Jednak, co mnie zaskoczyło, nie czułem pogardy wobec dwukolorowej wojowniczki. Chciałem ją poczuć, bo to było najbliższe mi uczucie, ale... czułem zamiast tego... zdaje się, że słowem, które najlepiej to odzwierciedla, jest szacunek. Tak, czułem szacunek dla suczki, choć nie byłem pewny dlaczego. Ona po prostu zaprosiła mnie na szukanie ziół, używając przy tym tego głupiego argumentu, mówiącego, że musimy dbać o nasz klan. Racja, sam tak niedawno powiedziałem, ale to był tylko fortel, który miał mi pomóc wyzdrowieć z choroby. A Dmuchawcowy Lot nie wyglądała na chorą.
Dlaczego więc nie mogę zdobyć się na pogardę wobec niej?
Chyba nie chodzi o to, że im jestem starszy, tym milszy dla innych? Czyżbym starzał się mentalnie do tyłu? Starsi przedstawiciele klanu są zwykle zgryźliwsi i mądrzejsi od młodszych. Młodsi biegają w kółko bez powodu i wymyślają głupie zabawy. Spuściłem głowę. Czy to właśnie na coś takiego mam wyrosnąć?
Pokręciłem głową i skoczyłem na równe nogi, próbując pozbyć się nieprzyjemnych myśli. Jest tylko jeden sposób, aby poznać prawdę o mojej niespodziewanej łagodności.
— Dmuchawcowy Locie, zaczekaj — zawołałem za nią, aby ją dogonić. — Podjąłem decyzję. Chcę iść z tobą poszukać ziół.
— Cieszę się, Krzemienna Łapo. — Uśmiechnęła się Dmuchawcowy Lot, dostosowując swój krok do mojego. — Jak sądzisz, gdzie możemy znaleźć te zioła?
Zawahałem się, zastanawiając. Nie jestem przecież medykiem, skąd mogę wiedzieć, gdzie może rosnąć to zioło? Prawda, niedawno znalazłem spore zbiorowisko, ale zebrałem wtedy wszystko. Czy to możliwe, aby znowu wyrosło tam coś nowego?
Skinąłem głową w kierunku Dmuchawcowemu Lotu uznając, że zawsze warto spróbować. Jeśli niczego tam nie znajdę, to po prostu będziemy szukać dalej. Jeśli jednak coś tam będzie, to zaimponuję Dmuchawcowemu Lotu. Hej, tylko... dlaczego zależy mi na jej uznaniu?
— Wiem, gdzie może być jakieś zielsko — stwierdziłem, prowadząc Dmuchawcowy Lot do miejsca, skąd wziąłem zioła, które pomogły mi wyzdrowieć.
— Wiesz, Krzemienna Łapo... — w głosie Dmuchawcowego Lotu usłyszałem wahanie, które mnie zaniepokoiło. — Wcześniej szukałam ziół z Migoczącą Łapą.
Stłumiłem warknięcie irytacji. I wreszcie wszystko jasne. A ja się głupi dziwiłem, dlaczego Dmuchawcowy Lot zaprosiła na zbieranie ziół psa, który słynie z oszustwa i manipulatorstwa, ale o sile i szybkości to już szkoda gadać. Migocząca Łapa, czyli oczywisty wybór na idealnego towarzysza był akurat czymś zajęty. Co mnie to niby obchodzi? Już dawno pogodziłem się z tym, że w mojej rodzinie, to nie ja jestem tym, który zaprzyjaźniłby się z każdym psem w okolicy.
— Na zbieraniu ziół był jakiś nieswój — przyznała Dmuchawcowy Lot. — Masz pomysł, co mu jest, albo jak mu pomóc?
— Nie masz się o co martwić — mruknąłem. — Migocząca Łapa... jest dość ekscentryczny. Często potrzebuje chwili dla siebie. Nie musisz się zadręczać. — Nie wiedziałem, dlaczego to powiedziałem.
— Mówisz? — Dmuchawcowy Lot nie wyglądała na przekonaną.
— Oczywiście. — Skinąłem głową, po czym pokazałem jej kępkę ziół, blisko miejsca mojego ostatniego poszukiwania lekarstwa. — A oto cel naszej wyprawy — powiedziałem, kopiąc przy tym zielsku. — Powinniśmy... — przerwałem zmęczony kopaniem — kiedyś to powtórzyć.
— Powinniśmy — zgodziła się Dmuchawcowy Lot.
* * *
— Migoczące Światło, Migoczące Światło! — skandował mój klan, a ja niechętnie do nich dołączyłem, aby nie wyjść na egoistę.
Więc mój brat został wojownikiem, tak? Szybciej ode mnie? Kiedy zaczynaliśmy szkolenie dokładnie w tym samym czasie? Proszę, proszę, proszę, czy tylko mi się tak wydaje, czy sprawiedliwość właśnie odeszła do Coelum? To kolejny dowód na to, że spiskowcy próbują odciąć mnie od władzy. Moim priorytetem jest teraz chronić przywódczynię i jej zastępcę przed atakami skrytobójców, które z pewnością będą miały miejsce. Nie dam się tak łatwo oszukać. Nie dam się, słyszycie mnie Gwiezdni?
— Hej, Krzemienna Łapo. — Migoczące Światło podbiegł do mnie z iskierkami radości w oczach. — Zostałem wojownikiem. Czy to nie wspaniale?
— Oczywiście, że wspaniale. — Skinąłem głową z udawaną radością. — Mój własny brat został wojownikiem. Wierz lub nie, ale cieszę się twoim szczęściem.
— To dobrze, Krzemienna Łapo. — Migoczące Światło wyglądał na zadowolonego. — Bałem się, że będziesz zazdrosny, lub coś takiego.
Stłumiłem warknięcie. Po raz drugi w tej rozmowie wypowiedział moje imię, jakby dla podkreślenia, że wciąż jestem tylko Łapą.
— Gratuluję, Migoczące Światło. — Obejrzałem się słysząc za sobą głos Dmuchawcowego Lotu. — To wspaniałe imię. Pasuje do ciebie.
— Dziękuję, Dmuchawcowy Locie. — Migoczące Światło spojrzał przyjaźnie na wojowniczkę.
— Nie przejmuj się, Krzemienna Łapo — zwróciła się do mnie Dmuchawcowy Lot. — Ty również niedługo zostaniesz wojownikiem.
— Rozumiem, Dmuchawcowy Locie — powiedziałem smutniej, niż zamierzałem i odwróciłem się do legowiska uczniów.
Nie dało się nie zauważyć, że Migoczącemu Światłu zależy na Dmuchawcowym Locie. Właściwie to sam przypuszczałem nawet, że ich relacja opiera się na czymś głębszym niż przyjaźń. Kłopot w tym, że ja również chciałbym mieć z suczką taką relację. Co jest jednak mało prawdopodobne, teraz gdy Migoczące Światło został wojownikiem. Kogo powinna wybrać szanująca siebie wojowniczka? Równego sobie wojownika, czy irytującego ucznia, który nagle ubzdurał sobie, że ma u niej szansę?
Położyłem się w swoim legowisku, z nadzieją, że Migoczące Światło, który ukradł mi przyszłość, nie ukradł mi przynajmniej moich marzeń sennych o władzy.
Jednak wyjątkowo sen nie nadchodził. Nie czułem zmęczenia. Nie chciało mi się spać. To był chyba pierwszy taki przypadek w życiu. Wstałem i wyjrzałem na zewnątrz, szukając wzrokiem Migoczące Światło i Dmuchawcowy Lot.
Nie dramatyzuj, Krzemienna Łapo — powiedziałem do siebie. Czym w końcu jesteś? Użalającym się nad sobą szczeniakiem, czy władcą podstępu? No właśnie. Jeśli czegoś chcesz, to nie możesz zniechęcać się pierwszym niepowodzeniem, bo niczego w życiu nie osiągniesz. Jeśli czegoś chcesz, musisz być gotowy zrobić wszystko, aby osiągnąć sukces.
Złapałem spojrzeniem Migoczące Światło. Nie odpuszczę mu tej zniewagi. Będzie czekał go teraz bardzo trudny okres. Uśmiechnąłem się złośliwie, tak, aby nikt inny tego nie zauważył. Następnie przeszedłem się po legowisku, w którym nie było żadnego ucznia oprócz mnie. Wszyscy świętowali mianowanie Migoczące Światło na wojownika. Migoczące Światło, który wyprzedził mnie w treningach ostatnim fuksem, tylko dlatego, że moja mentorka zachorowała. Prawda, jego mentor również odszedł, ale to inna sprawa. Choroba, a później śmierć to nie to samo, co odejście z klanu.
Tak czy inaczej, Migoczące Światło może i odebrał mi pozycję wojownika, ale nie odbierze mi Dmuchawcowego Lotu. Obiecuję mu to.
— Gra się rozpoczęła, braciszku — mruknąłem cicho. — Niech wygra najlepszy.
<Dmuchawcowy Locie? Daj jakąś szansę Migoczącamu Światłu.>
[1020 słów: Krzemienna Łapa otrzymuje 10 Punktów Doświadczenia i 2 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz