Suczka przekrzywiła łeb i z politowaniem spojrzała na wojownika. Jak widać, dziadzio w ogóle nie znał się na podrywie, o ile można to tak nazwać, bo raczej bliżej temu było do nieudolnego obrażania jej osoby, niż beznadziejnego podrywu. Na jej pysku zarysował się uśmiech, który, na szczęście, szczelnie hamował wybuch śmiechu. Przypatrzywszy się temu, jak Sowi Pazur wydobywa spod kamienia zioła, podeszła bliżej samca, obwąchując jego zdobycz. Przy użyciu łapy, zaczęła zręcznie bawić się kamieniem i niby to niechcący, upuściła sporej wagi kamień na łapę psa. Ten od razu syknął z bólu, krzywiąc się i zabierając szybko łapę spod bolesnego ciężaru. Spiorunował wzrokiem suczkę, zapewne w środku hamując z trudem chęć oberwania jej uszu.
— Ups. — Uśmiechnęła się niewinnie, w rzeczywistości zupełnie świadoma i zadowolona swojej winy. Ten staruch zasłużył sobie. Odwróciła się na pięcie i podreptała kawałek dalej, próbując wywęszyć zioła dla siebie. Nie będzie gorsza i również na coś się przyda klanowi. Nie może pozwolić na to, żeby ten idiotyczny Sowi Pazur był lepszy od niej. Wojownik, po pozostawieniu na pewien czas swoich ziół w bezpiecznym miejscu, podszedł do szarej, obserwując jej poczynania. — Widziałeś gdzieś może tu zioła? — zagadnęła, jednak po dłuższej chwili oczekiwania nie dostała żadnej odpowiedzi. Prychnęła i przewróciła oczami, rozumiejąc, że nie ma co liczyć na pomoc Sowiego Pazura. Najwyraźniej ten drań dobrze wiedział, że brak odpowiedzi to najgorsze, co można dostać. Zmierzyła wzrokiem okolicę, jednak chyba nawet sokole oko nie dostrzegłoby żadnej roślinki wartej uwagi. Westchnęła i skierowała z powrotem wzrok na Sowiego Pazura:
— Może jednak mi pomożesz?
— Będę miał coś w zamian? — zaśmiał się, wstając na równe łapy i machając ogonem. Różany Płatek aż się zapowietrzyła, zirytowana. Coś w zamian?! On sobie żartuje?! — Nie? No to nie pomogę ci — odparł i chciał już odchodzić w swoją stronę, gdy jednak Różana się odezwała:
— Jesteśmy z tego samego klanu, mógłbyś jednak choć trochę pomóc! Powinieneś ze mną współpracować, a jak nie, to odczep się ode mnie raz na zawsze!
Odwrócił łeb w jej stronę i zlustrował rozgniewaną wojowniczkę wzrokiem. Liczyła na to, że może w końcu Sowi Pazur ruszy swoim pustym łbem i weźmie jej słowa do serca.
— Nie muszę nikomu pomagać. Nawet jeśli jest z tego samego klanu.
— Lisie łajno! Jesteś wart najwyżej karmy dla wron! — warknęła, jeżąc futro na karku i obróciła się na pięcie, byle jak najszybciej oddalić się od tego idioty.
<Sowi Pazurze?>
[389 słów: Różany Płatek otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz