19 marca 2021

Od Sowiego Pazura CD Różanego Płatka

Podsumowując to, co właśnie zrobiła suczka, stwierdził, iż Różyczka nie umie flirtować. Ewidentnie, kto normalny mówi Ładnie pachniesz. W jakich kwiatach się tarzałeś? Prędzej to jest idiotyczne, chociaż jak już wiemy, cała ta suczka jest dosyć głupia, a zamiast podrywania, to ją rozśmieszył swoją głupotą. Czy ona naprawdę myśli, że da radę go poderwać? Może i starała się tym urokliwym śmiechem, coś uratować, jednak gdy już odeszła, na wymioty mu się zabrało.
 
O wschodzie słońca, już był na nogach. Cóż, może nie było to najlepsze zajęcie, ale będzie mógł pokazać Różanemu Płatku, jak się powinno podrywać. Ona nic nie potrafi, to prawda. Dlatego wolałby ją nauczyć, niż podeszłaby do losowego psa i go zagadała takim tekstem. Prędzej wtedy go odstraszy. Widząc jak Różany Płatek wypełniała swoje obowiązki przez cały dzień, oczywiście zachowując przy okazji swój wdzięk, którego według Sowiego Pazura Wielkiego ona go nie posiada. Jednak słysząc, co inne psy o niej mówią, można było uznać to za próbowanie udawanie kogoś innego. Czego on nie pochwalał. Zawsze był wredny i będzie wredny. Nic tego nie zmieni. Nie będzie udawać kogoś miłego – bo nie.
 
Przez te dni, zachorował. Nie podobało mu się to. Pewnie się zaraził od Różyczki, lub Jagody. Ehhh… a sam pokazywał, że nie chce z nimi czasu spędzać. Jednak mimo tej choroby, gdzie po prostu padał z łap, musiał nadal wymyślić tekst na podryw, aby pokazać jej, jak to się robi. Ciągle o tym pamiętał. Sowi Pazur, jak coś obieca, to musi to zrobić. Nieważne komu, a tym razem — obiecał sobie. A pomyśleć, że gdyby obiecał coś właśnie Różanemu Płatkowi, zrobiłby to, nawet jakby naprawdę nie chciał. Chociaż obietnice wypełniał z przyjemnością, chociaż również zależy jaka. No cóż. Nie będzie przecież ciągle zadowolony z tego, że obiecał komuś na przykład upolować coś. Co się nie zdarza, bo nie obiecałby czegoś takiego łatwego. Prędzej… to jest bardzo unikatowe słowo w jego słowniku (chociaż psy nie wiedzą co to słownik, pomińmy ten fakt.). Jednak teraz? Mógł sobie obiecać, po raz kolejny, że wyleczy się z tej choroby. Obiecał to sobie. Nie będzie przecież chodzić chory, i pokazywać, jaki jest słaby. Mimo tego, że wszyscy wiemy, że nasz Sowi Pazur Wielki jest wspaniały, i tak jak jego przydomek, który sam sobie nadał, ma wielką władzę... chociaż jej praktycznie nie ma jako wojownik. To trudno. Po prostu powinien się nazywać Sowia Gwiazda Wielki. O! Idealne imię dla niego. Z jego umiejętnościami przywódczymi… które wprawdzie rzeczy posiada, jednak nie do końca. Na pewno byłby przywódcą, który nie liczy się ze zdaniem innych. Dla niego – idealny przywódca. Steruje twardą łapą, i nikt mu nie podskoczy. Jednak… no nie do końca. Sam jak Oszroniona Gwiazda go nie słucha, to jest zły. On może, a inni nie. No cóż. Takie życie bycie wspaniałego i najlepszego.
Mimo tego właśnie, że był chory, musiał pójść po zioła. Dlatego wychodzi z obozu, idąc w stronę, gdzie ostatnio znalazł zioła – jezioro. Szczerze? Był tak rozkojarzony przez tę chorobę, że nawet nie wiedział kiedy już stała obok niego Różany Płatek, która mówiła coś do niego. Oczywiście nie zrozumiał na samym początku. Spojrzał tylko szybko na nią. Może i było to dosyć delikatnie osłabienie. Jednak dla niego? Wystarczało. Nasz królewicz nie może tak cierpieć! Zmrużył oczy, już patrząc na nią zażenowany. Od razu coś mu wpadło do głowy. W sensie tekst.
— Ty chyba jesteś z samych Gwiezdnych… — powiedział w końcu zamyślony. — Czemu wcześniej tego nie zauważyłem?
Różany Płatek oczywiście to rozśmieszyło. Nie wiedział, co dokładnie pomyślała. Jednak na pewno było to coś związane z tym tekstem.
— A dlaczego to? — powiedziała lekko śmiejąc się.
— Gdy spadałaś z nieba… musiałaś na pewno upaść na pysk, bo masz go tak krzywego — powiedział w końcu, gdy jego głos był znowu poważny.
Nie no, naprawdę przepraszał, ale on nie mógł powiedzieć do niej czegoś miłego. Po prostu nie mógł. Na gwiezdnych! Czemu go to tak śmieszyło? Naprawdę. Jej mina teraz była bezcenna. Jednak musiał zepsuć tę chwilę, gdyż odwrócił pysk, i kaszlnął kilka razy. Ale go gardło bolało… ból niemiłosierny. W końcu więc ruszył trochę dalej. Tam, gdzie ostatnio były zioła, ich nie było. Co wydawało się logiczne. Warknął coś pod nosem, po czym przeszedł dalej wzdłuż jeziora. Słyszał tam za sobą kroki Różanego Płatku, jednak nie interesowało go to za bardzo. Pewnie była na niego zła. Chociaż powiedział tylko prawdę. Przecież nie można kłamać, prawda? I pewnie by teraz zamrugał jak szczeniak, gdyby mówił to do niej. Tak. Idealnie. Zmrużył oczy, i już zobaczył małą roślinkę… kiedy kichnął. Ups. Gdy już otworzył oczy, po kichnięciu, zgubił roślinkę z oczu.
— Lisie łajno! — warknął w końcu głośno, po czym znowu się rozejrzał.
Napotkał na swojej drodze właśnie Różanego Płatka, który patrzyła na niego zdziwiona. Jakby od choroby oszalał.
— Tak, o Tobie mówię — powiedział w końcu, po czym rozejrzał się ponownie.
W końcu! Wypatrzył roślinkę. Ruszył truchtem w tamtą stronę. Jednak odsunąć lekko kamień. Aby nie wyszło, że dotknie wody. Fu! W takim stanie zdrowia, wolał o sobie dbać. Dlatego spróbował odsunąć kamień, aby potem przejść po nim do roślinki. 
<Różany Płatku?>
[831 słów: Sowi Pazur otrzymuje 8 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz