17 marca 2021

Od Sowiego Pazura CD Jagodowej Mgły

Sowi Pazur, z jednej strony był zadowolony, że pójdzie na patrol. Może będzie to patrol samotny? Będzie wtedy mógł odpocząć od tych mysich móżdżków. Idealnie. Ach, czemu o tym nie pomyślał kiedy rozmawiał z liderem? Mógł się od razu zgodzić. Jednak no cóż.
 
Nastąpił, ten piękny dzień, w którym miał iść na patrol. Nawet jego humor dorównywał jego doskonałości. Wyciągnął się, po czym ruszył dalej, w stronę wyjścia z obozu. Kiedy już słyszy swoje imię.
— Sowi Pazurze! Zaczekaj! — zawołała jakaś suczka, jednak Sowi Pazur nie rozpoznał od razu, więc obejrzał się za siebie. A jemu oczom ukazała się wredna mała Jagodowa Mysz!
— Co tu robisz? — warknął już niezadowolony.
— Idę z Tobą na patrol — oznajmiła wrednie, sama też chyba niezadowolona.
Lisie łajno! Po prostu super! Czemu on?! Czy Oszroniona Gwiazda to wymyślił? Naprawdę?! Na co on jest skazany?! Jego ideał nie może tyle cierpieć! Uch! No po prostu piękne! Nie dość, że… Dobrze Sowi Pazurze, uspokój się. Będzie dobrze, najwyżej rozszarpiesz ją po drodze. — A więc chodźmy… — powiedział przez zęby wojownik, po czym wychodzi z obozu.
 
Ruszyli więc na owy... głupi patrol. Przynajmniej przez chwile szli w milczeniu. Co było dobre, nie musiał słuchać jej gadania bezsensownego. Kto by chciał tego słuchać? Nikt, no właśnie. On to przynajmniej ma piękny, niski, głęboki, poważny i wspaniały głos. Nie to, co ona, jakiś piskliwy. Phi, on by się wstydził rozmawiać z takim głosem. W końcu jednak jak doszli prawie że na granice z Flumine spojrzał na Jagodową Mysz.
— Nie patrz tak, bo Ci oczy uszami wyjdą — parsknął wrednie, widząc, jak suczka przygląda się miastu.
— A ty nie strzęp tak językiem, bo Ci jeszcze odpadnie — odpowiedziała Jagodowa Mysz.
Przewrócił szybko oczami. Spojrzał na błoto pod nią. A trzeba było przyznać, po tej ulewie, gdzie jeszcze rano była mżawka, pozostało dosyć… dużo błota. A właśnie na owym stali. Co niby nie było takie najgorsze, jednak Sowi Pazur, nie mógł sobie odpuścić zobaczenia Jagodowej Myszy całą w błocie, dlatego spojrzał na tereny Flumine.
— Wolałbym już wracać, już widzę patrol ich — odparł wojownik.
— Nie ma żadnego patrolu, ty ślep- — nie dokończyła, gdy samiec podciął jej łapy, i wywróciła się z impetem na błoto.
Widząc, jak suczka wywraca się już jej jasna sierść, stała się cała brudna, prychnął cichym śmiechem. Mimo tego, iż z drugiej strony, nie miał z czego się śmiać, to i tak według niego, śmiesznie wyglądała. Aż parsknął pod nosem. Chociaż i tak mało rzeczy go rozśmiesza, to prawda. Jednak nawet nie zdążył się obejrzeć, kiedy dostał kopniaka w łapę. Prawie się przewrócił, jednak nadal stał. Warknął na nią. Jego wspaniałe futro… przecież on nie mógł się tak po prostu przewrócić. Spojrzał na nią zabójczym spojrzeniem.
— Nie patrz tak, bo Ci oczy uszami wyjdą — parsknęła wrednie, powtarzając jego słowa.
Karma wraca.
— Przez Ciebie mam brudną łapę — powiedział, mrużąc oczy.
— A ja przez Ciebie jestem cała brudna! — powiedziała niezadowolona, po czym wstaje szybko.
— Trzeba było ustać w miejscu — stwierdził po chwili zastanowienia.
— No ciekawe jak?!
Wzdycha ciężko. Oczywiście wiedział, że ona wiedziała jak, jednak postanowił wytłumaczyć jej jak uczennicy. W końcu się na taką zachowuje, więc czego y tu oczekiwać.
— Panno Jagodo — zaczął wojownik — jak się stoi, to się nie kiwa na boki, i się nie przewraca.
— No oczywiście panie Sowi Pazurze — warknęła, przewracając oczami.
— W końcu okazujesz trochę szacunku, mówiąc do mnie pan.
— Nie, po prostu pokazuję, jaki stary jesteś.
Skrzywił się. Kiedyś był, jak to ona określiła młody i piękny. Teraz to jest tylko piękny. No cóż poradzić? Sama prawda. Chociaż... on nie jest wcale taki stary, to jest młody i piękny, tak bywa Jagodowa Myszo.
— W tym przypadku, jak widać… — urwał, a przynajmniej on sam tego nie urwał, gdyż brudna suczka mu przerwała.
— To Ty jeszcze widzisz?
— Niestety widzę.
W końcu już Sowi Pazur nawet nie czekał na odpowiedź. Dlatego ruszył dalej wzdłuż granicy, a dokładniej bardziej w stronę granicy z Tenebris. Rozglądał się, patrząc oczywiście czy nic się tu nie dzieje. Na szczęście nie. A to pewnie dlatego, iż się go boją. Wszystkie zła tego świata schowały się przed takim wspaniałym wojownikiem jak Sowi Pazur… i brudną Jagodową Myszą. Umyje się po patrolu. Najwyżej przecież powie, że ta nieudacznica się przewróciła, i tak już wyszło. A poza tym, Jagodowe Futro nie wejdzie przecież brudna do obozu. Pewnie pójdzie do stawu, czy coś i wróci ze swoim jasnym futrem. On to ma piękne, ciemne futro. Nie to, co ona, miękkie puchate futro. A do tego jakie długie… No każdy by zazdrościł, a może lepsze określenie, to jest — każdy zazdrości.
Jagodowa Mysz w końcu przyspieszyła, chociaż wojownik nie wiedział dlaczego. Pewnie ona sama też nie wiedziała, a przynajmniej dopóki się nie zatrzymała w bezruchu. Przez sobą mieli osiedla dwunożnych, jednak przy jednym z tych właśnie gniazd były nie za małe zwierzęta. Można powiedzieć, że trochę większe nawet niż sam pies. Sowi Pazur zaniepokoił się. Nie znał tego zwierzęcia, ale za blisko ich one było. Może w lesie, kiedyś je widział, jednak tutaj? Nie za bardzo. Był wielkie, włochate i wyglądało jak przerośnięta świnia… Może nawet coś mu to przypominało. Musiał się zastanowić. Chociaż widząc, iż to nie był sam, były tam dwie przerośnięte świnie, z którego jeden miał kły tak wielkie, że mu z tego obrzydliwego pyska wystawały, ale razem z tymi paskudami były jeszcze dwa mniejsze, które wyglądałby, jakby je dwunożni pomalowali, bo im się tak podobało. Ogólnie dwunożni są dziwni, więc nie zdziwiłby się gdyby tak się stało… Na Gwiezdnych! To dziki! Teraz sobie nasz kochany Sowi Pazur przypomniał, jak one wyglądały. Dawno ich tu nie widział.
— Cofnij się, bez gwałtownych ruchów — warknął cicho do Jagodowej Myszy. 
<Jagodowa Mgło?>
[925 słów: Sowi Pazur otrzymuje 9 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz