Zawstydzona wyruszyłam na poszukiwania Cytrynka. Sikorka dreptała za mną, plącząc nogi i nie mogąc złapać tchu. Paplała nieustannie i nie sposób było ją zamknąć.
— Widziałaś jego minę? — chichotała. — Wyglądał przezabawnie! Ciekawe, czy… — nie dokończyła, gdyż jej własny rechot jej to uniemożliwił. W mojej opinii bardziej pasowałoby do niej imię Żaba lub Śmieszka.
Zignorowałam ją, węsząc w powietrzu. Natrafiłam na jakąś woń. Nareszcie! Pośpiesznie szczeknęłam na towarzyszkę i podreptałam w stronę panicznie rozglądającego się szczeniaka. Obok niego była moja siostra, która podczas ich wspólnej rozmowy jednym okiem obserwowała jakiegoś szczura. Kiedy zwierzę nas zobaczyło, podobnie jak Cytrynek, ruszyło do ucieczki.
— Poczekaj! — krzyknęłam, próbując wyminąć moją siostrę.
— Prawie ją zdeptałaś — rzuciła oburzona, kiedy nareszcie mi się to udało. Jej wzrok, podobnie jak spojrzenia zdziwionych lub rozbawionych dorosłych psów, odprowadziły mnie jeszcze kawałek.
Sikorka łaskawie przestała się śmiać i tańcząc (nie pytajcie mnie, skąd jej się to wzięło) zagrodziła szczeniakowi drogę, a ja postanowiłam wziąć przemowę w swoje łapy. Nie chciałam, aby moja przyjaciółka popełniła kolejny nietakt. Patrzyłam w podłogę, aby okazać skruchę, co wydawało mi się całkiem dobrym pomysłem, zaczęłam:
— Przepraszam, jeżeli cię przestraszyłyśmy. Bawiłyśmy się tylko stworzoną przez Sikorkę … — zobaczyłam jej zachęcające i pełne nadziei spojrzenie — Aroniową Sikorką. — Suczka znowu zaczęła się turlać ze śmiechu, ale zgromiłam ją wzrokiem. Mówiłam dalej.
— Nie zamierzamy cię do niczego zmuszać … — Cytrynek widocznie się rozluźnił, więc zachęcona kontynuowałam. Postanowiłam mówić jak najbardziej wyraźnie i jasno. — … Mimo to powinieneś pójść do Ciemnego Kła, aby cię zbadała. Chyba nie chcesz zachorować?
— Nic mi nie jest — powiedział szybko i ponownie zaczął się rozglądać na boki, jednak dla mnie nie było to stwierdzeniem, a raczej pytaniem. Spojrzałam na Sikorkę, aby zobaczyć, co ona o tym sądzi. Niestety, ustawiane przez nią kamienie niewiele mi ujawniły.
— Możemy się umówić, że pójdziesz z nami do medyczki, ale odejdziesz w dowolnej chwili? — Wątpiłam, że nie odejdzie zaraz po dotarciu, ale medyczka zapewne zatrzymałaby go, gdyby było to coś złego. Tak wierzyłam. — Proszę? Nie chcemy, aby coś ci się stało. Nie dość, że będzie cię boleć, to jeszcze my będziemy miały niemały problem. — Moja kula u nogi, czasami nazywana Sikorką na myśl o problemach dołączyła się do mnie w błagalnym spojrzeniu. Zapewne pomyślał, że chcemy naszymi oczami przewiercić mu czaszkę.
<Cytrynku?>
[366 słów: Aronia otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz