15 kwietnia 2021

Od Aronii CD Cytrynka

Spanikowałam. Czy jestem mordercą? Ja mam dopiero księżyc, dlaczego ja gwiezdni? Dlaczego?! Moja duma ucierpiała, mój honor ucierpiał, i, co najważniejsze, Cytrynek. Chcę się zabić, najlepiej w jak najbardziej bolesny i długi sposób. Wszystkie psy się na mnie patrzą, wszyscy narzekają na mnie, ale najgorsze co się stało to przerażony wzrok Słodyczy. Biedna suczka, zabiłam jej brata! Nawet Sikorka zaczęła zdawać sobie sprawę, że jeżeli Cytrynek umrze, to będzie jej wina i kręciła się dookoła, przepraszając o dziwo zawodzącą Słodycz, zamiast jej brata.
Kręciłam się koło legowiska medyków, jednak nie chciano mnie wpuścić do środka. Rozumiałam to, przecież mogę dobić nieszczęsnego szczeniaka. Mimo to dostałam szału i waliłam głową we wszystko, co widziałam.
— Aronio, to boli! — krzyknęła Sikorka kiedy uderzyłam ją, zaraz po tym przysiadając. Znieruchomiałam, zastanawiając się, czy nie zabiłam kolejnego psa.
— Śmierć to nic złego — zaczęła Konwalia, lecz przerwałam jej, warcząc. — Daj spokój, przecież nie dokończyłam! Mimo iż nie jest zła, to dzisiaj nie spotka Cytrynka.
A ona co? Medyk? Nie obchodzą mnie jej proroctwa, zaraz umrę z żalu, jeżeli nie rozszarpie mnie Biała Gwiazda! Jestem MORDERCĄ, zabiłam SZCZENIAKA. Jestem głupia, jak ten but leżący pod zawaloną ścianą. Błagałam w myślach gwiezdnych, aby zabrali mnie zamiast jego.
Trafię do Infernum.
Kiedy zrozumiałam, co to oznacza, zakręciło mi się w głowie. W tym samym momencie usłyszałam jak przez mgłę wieść, że zdrowie Cytrynka nie jest zagrożone, jednak musi zostać pod obserwacją. Sikorka zaczęła piszczeć ze szczęścia, a ja nie zważając na przerażone spojrzenie Słodyczy, wbiegłam do legowiska. Średnio obchodziło mnie, że zapewne uważa, iż zezłoszczona idę dobić jej brata.
— Cytrynku! Żyjesz! Tak strasznie, strasznie, STRASZNIE cię przepraszam! Nigdy w życiu już nie dotknę katapulty, przysięgam! — Sikorka, która wbiegła za mną, wyglądała na oburzoną, jednak przyłączyła się do przeprosin.
— Będziemy cały czas na zmianę koło ciebie, aby przynosić ci wody i wymieniać mech — gadała, wymieniając wszystkie usługi, które będziemy mu świadczyć. Przytaknęłam, chociaż wątpiłam, czy dotrzyma połowy z obietnic. Upewniłam się, że jest przytomny i kontynuowałam.
— Wybacz nam! Jeżeli będziesz już na tyle silny, aby utrzymać kamień, to walniesz nim mnie w płuca 10 razy! 20! 100, w serce, jeśli tylko zechcesz! Powieszę się na sznurze, jeżeli takie jest twoje życzenie. — Medyczka westchnęła, widocznie nie pierwszy raz spotykając się z takim zachowaniem, ze strony szczeniąt. — … Tylko proszę, proszę, błagam cię, wybacz nam. 
<Cytrynku?>
[382 słowa: Aronia otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz