9 kwietnia 2021

Od Drzazgi CD Chabra (do Chwasta)

Uściski matki z dnia na dzień stawały się coraz mniej pożądane. Tak szybko, jak została uwolniona z miękkich, lecz zbyt natarczywych, objęć Szałwii, oddaliła się od suczki, próbując uciec w najbardziej odsunięty od wszystkich zamieszkujących żłobek kąt pomieszczenia. 
— Drzazgo! — usłyszała nagle, gdy była już tuż-tuż od swojego celu.
Głos rozpoznała od razu, dobrze już dopasowywała poszczególne brzmienia do wyglądów i imion otaczających ją psów. Wniosek, do którego doszła, nie miał jednak zbyt dużego sensu. Czego mógłby chcieć od niej Chaber, który całe dnie spędzał z Szyszką lub Cieniem, a na nią potrafił nawet nie spojrzeć przez cały dzień (z wzajemnością zresztą)?
Zatrzymała się, odwróciła i zmierzyła samca o nietypowym umaszczeniu wzrokiem. Czego mógł od niej chcieć? Czyżby chodziło mu o piękny, zielony kawałek szkła, który ostatnio znalazła? O nie, zdecydowanie nie zamierzała mu go oddać, nawet jakby kazał Szyszce przydusić ją za to do ziemi...
— Spotkanie. Dziś o zachodzie słońca w norze — poinformował ją jednak spokojnym głosem, nie wspominając nic o jej znalezisku. — To już niedługo — dodał z uśmiechem, zerknąwszy w kierunku okna, za którym wspomniane przez niego słońce szykowało się już do zanurkowania poniżej horyzontu.
Młoda Bezgwiezdna była zbyt zaskoczona, by móc od razu zadać bratu jedno, najważniejsze w tym wypadku pytanie: o jakim, do stu Dwunożnych, spotkaniu on mówił? Zanim się jednak otrząsnęła z resztek szoku, on zdążył już radośnie potruchtać w kierunku Cienia. Nie miała ochoty na konfrontację z dwoma braćmi naraz, więc po prostu powróciła do swoich wcześniejszych planów i mniej pewnym, niż jeszcze przed rozmową z Chabrem, krokiem, ruszyła w stronę upatrzonego miejsca w kącie.
Tam pogrążyła się w zadumie. Wcześniej zamierzała raczej po prostu obserwować swoją rodzinę, lecz teraz słowa brata nie dawały jej spokoju. O jakie spotkanie mu chodziło? Nie podał jej żadnych szczegółów, pomijając miejsce i czas spotkania — niby najważniejsze dane, lecz jednak w ogóle niebędące w stanie zaspokoić jej ciekawości. Dlaczego w ogóle była zaproszona? Chaber praktycznie nigdy się z nią nie bawił. To samo dotyczyło Chwasta i Szyszki, do których podszedł wcześniej, a także Cienia, do którego pohasał zaraz po przekazaniu jej zaproszenia. Zawsze była czarną owcą w rodzinie i w sumie jej to nie przeszkadzało. Czy to oznaczało jakiekolwiek zmiany w ich zachowaniu względem niej? Może teraz będą chcieli się z nią bawić. To nie tak, że by tego jakoś desperacko pragnęła, sama w końcu się od nich izolowała, lecz... chyba miło byłoby choć trochę lepiej dogadywać się z najbliższymi.
Nie wiedziała, ile czasu minęło od jej rozmowy z Chabrem do okolic wspomnianego przez niego zachodu słońca, lecz przez cały ten czas toczyła walkę ze samą sobą. W jednej chwili uważała, że fakt, że brat nie raczył podać jej szczegółów dotyczących spotkania, był wystarczającym powodem, by się na nie nie udać. W innej zaś nie widziała ku temu wyjściu żadnych przeciwwskazań — nie dbała o opinię matki, nawet gdyby ta miała się na nią zezłościć, nie chciała zostać praktycznie sama, gdy wszyscy inni opuszczą legowisko i, nareszcie, na samym końcu, wciąż miała tą małą, malusieńką nadzieję, że to był jakiś krok ku zmianie swojej relacji z rodzeństwem.
W końcu wszyscy zainteresowani zaczęli się zbierać ku wyjściu. Szybkie spojrzenie posłane ku matce, pozwoliło Drzazdze sądzić, że ta wciąż słodko spała. Szczenię uśmiechnęło się nawet pod nosem, wiedząc, że suczka może przespać całe to tajemnicze zgromadzenie, które wymyśliły jej dzieci. 
— Dobra, niech im będzie — mruknęła pod nosem, podniosła się i ruszyła w kierunku drzwi.
Cień, Chaber i Szyszka byli już zbyt bardzo z przodu, by mogła ich dogonić, lecz Chwast trzymał się nieco z tyłu, co dawało jej szansę kroczenia u jego boku, gdyby choć trochę przyspieszyła. Wiedziała, że do tej pory prawie w ogóle nie spędzała z nim czasu, ale w końcu obiecała sobie poprawę stosunku z rodzeństwem, dlaczego więc to postanowienie nie miałoby również obejmować tego szczenięcia o niezwykłej, kręconej sierści, który co prawda nie był jej bratem, lecz również został wciągnięty w to całe spotkanie?
— Chwaście... — zaczęła niepewnie, gdy już udało jej się go dogonić. — Wiesz może, o co chodzi w tym całym spotkaniu? 
<Chwaście?>
(666 słów)  

1 komentarz: